sobota, 31 stycznia 2015

,, Jak Toffik szykował się do szkoły.”

Wrzesień to miesiąc, na który nie wszystkie dzieci czekają. Wynika to zapewne z akcji,, Witaj szkoło, żegnaj labo”. To miesiąc, który skraca dzień przemijającego lata. Oddala nas od zapachu morza, beztroskich wyjazdów, słońca i wakacji. Jednak nie wszystkie dzieci są oporne na powrót do szkoły. Jak się pewnie już domyślacie mam tu na myśli naszego bohatera.
 Otóż nasz ukochany misio całe lato czekał, kiedy w końcu pójdzie do szkoły. Jego rodzeństwo już dumnie nosiło plecaki, marudząc rodzicom przy rannym wstawaniu, że im się nie chce, boli ich głowa no i w szkole jest przecież tak nudno. Toffik przyglądał się tej porannej krzątaninie i choć nic głośno nie mówił to w duchu serdecznie zazdrościł im tych wszystkich przyborów; kolorowych kredek, linijek, ilustrowanych pięknie książek, zeszytów i gumki, która dzielnie zwalczała ołówek. Chciał razem z rodzeństwem wychodzić do szkoły, mieć nowych przyjaciół i swoje,, szkolne sprawy”. Na nic zdały się słowa brata Badiego i siostry Fiony, iż szkoła szybko mu się znudzi. Był bardzo dumny, kiedy rodzice zabrali go na pierwsze zakupy szkolne - jego pierwszą szkolną wyprawkę. Nie przerażała go myśl odrabiania lekcji, przez co krócej będzie grał w piłkę i wcześniej chodził spać. Bardzo chciał mieć już swoje lekcje i zadania do odrobienia. Codziennie oglądał swoje przybory ukryte w nowym biurku. Zastanawiał się, której kredki pierwszej użyje, jaki zeszyt pierwszy zapisze. Robił to ukradkiem przed uszczypliwością rodzeństwa, które droczyło się z nim chowając mu jego skarby. Tak się nakręcał myślami o szkole, że często nie mógł spać w nocy. Leżał patrząc w gwieździste niebo rozmyślając jak to będzie.               
  Pewnego razu leżąc tak i rozmawiając z księżycem zaglądającego do jego pokoju przez okno pomyślał prawie na głos;,, Ciekawe, co mnie w tej szkole nauczą, jak ja już przecież tyle wiem? Wiem jak wrócić do domu, wiem, że po nocy następuje dzień, a po wiośnie lato. Wiem także, że nie rozmawia się z nieznajomymi, i że nie wszystkie grzyby są jadalne. Pamiętam, że pszczoły nie lubią, gdy podkrada się im miodek, strasznie wtedy kłują. O rety, ja to wszystko wiem! Po tych wszystkich myślach, które kłębiły się w jego głowie długo nie mógł zasnąć. Odganiając jedną myśl już w jego główce pojawiała się kolejna, na którą też znał odpowiedź. Zmęczony nocnymi rozmyśleniami zasnął prawie nad ranem. Wchodzące przez okno promienie słońca łaskotały go lekko po nosku. Odganiał je delikatnie łapką machając, jakby odganiał wieczorne myśli. Wstał zmęczony bez sił do życia. Siedząc przy śniadanku z przerażeniem w swojej główce stwierdził:,, Rany jak wszystko wiem to, po co pójdę do szkoły?. Pewnie sami mnie nie przyjmą. Te myśli kłębiły się w jego główce niczym rój pszczół. No, bo co zrobi skoro na wszystkie swoje pytania zna odpowiedź?. Postanowił, że po śniadanku pójdzie i porozmawia z jeżykiem Alfikiem. Nic przecież nie pokrzepia duszy tak jak rozmowa z najlepszym przyjacielem. Alfik dzielnie wysłuchał wszystkich obaw, które męczyły przyjaciela. Czasem przytakiwał, a momentami sam był zdziwiony. Po pewnej chwili i jego ogarnęło przerażenie, że faktycznie może nie przyjmą ich do szkoły. I co wtedy, skoro wszystko już kupione?. Ale będzie wstyd!. Te myśli nie dawały im spokoju, a dni biegły jakby szybciej przybliżając ich do szkoły. Oczywiście często bawili się w swoje  leśne zabawy, i nie zastanawiali się, co będzie, kiedy nadejdzie wrzesień. Były też jednak takie dni, kiedy siedzieli w ciszy razem nad strumykiem nie mówiąc do siebie nic.                                                     . 
Rodzice widząc zmartwionego synka często tłumaczyli mu, że nie można się tak zamartwiać.  Na nic zdały się te tłumaczenia. Toffik niby rozumiał, przytakiwał, jednak, kiedy rodzice oddalali się z zasięgu wzroku, jego obawy wracały. Nawet drobne złośliwości rodzeństwa, które stroiło sobie żarty z obaw młodszego brata nie odwracało na dłuższy czas jego myśli. Wiedział, że tylko Alfik rozumie jego rozterki. Trzymali się teraz razem z dala od innych. A dni biegły nieubłagalnie do przodu jakby nawet szybciej….


Jeżeli zaciekawią Was dalsze przygody niedźwiadka Toffika  dajcie znać… Pozdrawiam ;)

,, Nim zaśniesz.."

Przyjacielu Mój,
Nim zaśniesz, choć nie znajduję słów,
chcę tyle Ci rzec...Szukam początku, gubię się.
Biegnę, po drodze odganiam to co nieistotne w głowie jest.
Biegnę, muszę zdążyć, tyle mamy jeszcze spraw.
Krzyczę, płaczę! Ty nie słyszysz!. Boję się, że już śpisz.
Wspominam nasze dni, uśmiecham się, gdy znajduję w sobie Twój śmiech.
Powoli chyba już wiem jak to jest.
Przyjacielu Mój....
Nie dogonię Cię!
Nie powiem tego co chcę!
Nim zaśniesz......
Tak, wiem Ty już śpisz....

                                    Pamięci Twej.....Teraz już śpij

środa, 14 stycznia 2015

Bezkres

...Wszystko ma swój kres...i dobro i zło.
Wszystko mija zataczając krąg...Mija
Czekam ukryta pod płaszczem myśli,
Może znajdzie mnie słońce?
Wypełni ciepłem mą udręczoną duszę. Wkońcu znikną złe sny, minie noc..
Nastanie nowy dzień...

Do tych wszystkich, co spać po nocach nie mogą....

     Są dni ciemne jak noc a Ty nie możesz spać
    Myśli zataczają niebezpieczny łuk nie dając Ci śnić
    Zamykasz oczy i wydaje się że nie widzisz tam nic
    Boisz się iść
    Nie możesz tak tkwić!
    Musisz iść!
    Choć świat nie ma koloru, pamiętaj Ty musisz iść!
    Choć smutno, choć wolno płyną łzy

    Nie oglądaj się ... idź!
Wczoraj ciężki dzień. Dziś dzięki Bogu inne spojrzenie.

,, Toffik i przyjaciele”

     Mały Toffik szybko urósł w otoczeniu kochającej go rodziny i przyjaciół. Wiosną i latem, kiedy dzionek był dłuższy biegał i skakał po leśnej polanie, a zimą przeważnie spał. Wszędzie go było pełno, wszystko musiał zobaczyć, dotknąć. Zdawałoby się, że nic nie umknie jego uwadze. Widzi i słyszy wszystko. Był to bardzo pogodny miś, zawsze wesoły i uśmiechnięty. Pewnie, zdarzały mu się chwile, kiedy wydawałoby się, że coś go trapi i smuci, ale tych chwil było naprawę niewiele. Wspomniałam Wam wcześniej, że Toffik zimą przeważnie spał. Toffik, którego ciekawość świata jest ogromna, zawsze wymyślał swoim rodzicom tysięczne powody, dla których szkoda mu było zimy poświęcić na długi sen. Celowo użyłam słowa,, przeważnie”, bo przecież wiemy, że wszystkie niedźwiadki zimą śpią. No właśnie wszystkie oprócz naszego Toffika, ale o tym opowiem Wam innym razem, jak będziecie oczywiście chcieli posłuchać. Tymczasem wróćmy do naszej historii...                                                                                                                                                                                                                Nasz niedźwiadek jak wszystkie dzieci lubi się bawić. Kocha towarzystwo przyjaciół, a że zawsze uśmiech gości na jego pyszczku, to jest bardzo lubiany na leśnej polanie. Ma dużo przyjaciół, z których najbliższy jest mu jeżyk Alfik. To z nim spędza najwięcej czasu i to jemu powierza swoje najskrytsze myśli. Razem zdobywają świat, mając liczne przygody i ciekawe historie. Oprócz jeżyka wypatrzymy tam jeszcze wiewiórkę Kitkę, biedronkę Klarę, żabę Lukrecję, zająca Szaraka, szczura Maurycego i jego małą siostrę Misię. Przyjaciół jest znacznie więcej, ale ci są najbliżsi. Tacy przyjaciele z podwórka. To z nimi codziennie się bawi i spędza swój czas. I to w końcu z nimi przeżywa swoje cudowne przygody. Dziadek niedźwiadka Teodor często mu powtarza:,, Najważniejsze jest zdrowie i oddani przyjaciele, bo gdy masz grono oddanych przyjaciół, twoje życie naprawdę ma sens. Nic prócz tych dwóch wartości nic nie jest cenniejsze”. Coś w tym musi być, bo gdy Toffik już leży w swoim łóżeczku, to dziękuje, za zdrowie swoje, rodziny i przyjaciół, myśląc sobie o tym, jakie to fajne uczucie być kochanym…po czym uśmiechając się do własnych myśli słodko zasypia.

,, Poznajmy się – o niedźwiadku Toffiku”



Gdzieś bardzo daleko, gdzieś, gdzie ciemna nocka budzi się słonecznym porankiem. Tam, gdzie tęcza ma swój początek bądź koniec, jest mały las. Taki mały, magiczny. W lesie mała polana, a na niej stoi mała chatka. W chatce niedźwiedzia rodzinka. Tata miś, mama, siostra, brat no i mały niedźwiadek Toffik. Rodzinka taka jak inna, choć niedźwiedzia. Najmłodszy jest Toffik. Dlaczego Toffik? A więc już Wam odpowiadam.                                                                                                                                                    Niedźwiadki wszystkie są brązowe, a nasz mały bohater, kiedy się urodził był taki troszkę ….inny jakby kakaowy jakby jaśniejszy. Już w szpitalu spostrzeżono, że misio wyróżnia się od całej reszty. Nikt go jednak z tego powodu nie odrzucał, bo przecież inny nie znaczy gorszy.                                                           Myślę, że ta jego inność miała bardzo duży wpływ na imię jakie dostał. Wróćmy jednak do pierwszego spotkania misia ze swoją rodzinką. Otóż, gdy jego rodzeństwo wraz z tatą przyszło do szpitala, to bardzo zdziwili się kolorem futerka nowego braciszka i synka. Długo oglądali swoje futerka porównując. Podobieństwa jakoś nie było widać.                                                                                                         Tata zaczął wnioskować, że pewnie w rodzinie, w odległej linii krewnych ktoś już miał taki kolorek namaszczenia. Teraz wprawdzie nie mógł sobie przypomnieć, kto i kiedy i w jakim pokoleniu przodków, no, ale przecież,, Ktoś „ musiał mieć. Dumanie i rozterki wewnętrzne taty przerwała wypowiedź starszego z synów;,, Tatuś, a dlaczego on jest taki… krówkowy?”. Na to tata jak na głowę rodziny przystało z dużą powagą powtórzył niczym echo;,,krówkowy?”.,, No taki cukierkowy” – spokojnie dodała małomówna, na co dzień siostrzyczka Fiona.                                                                                                                           Mama widząc zamieszanie, jakie wywołał nowy członek rodziny, spokojnie rzekła:,, To jest Toffik - poznajcie waszego nowego braciszka”. I tak w rodzinie pojawił się Toffik, który od pierwszych chwil wprowadził duże zamieszanie…


O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...