Moja niemoc
To One małe dusze
Błąkające się wśród
Wiejskich ulic
Zapomniane dzieci
Dzieci niczyje jak wolisz
One nie wyciągają rąk
O nic nie proszą
Przychodzą ocierając
Nieśmiało dłoń o moją
Szukają schronienia
Choć milczą - wiem...
Później nie mogę spać
Widzę ich twarze
Na oślep chwytam za ręce
Ciągną mnie w otchłań
Swoich rodzinnych dramatów
Nadchodzi ranek
Targana wyrzutami
Zaczynam nowy dzień
Tylko w krtani uwiera
Mnie własna bezsilność
A po twarzy znowu płyną łzy
Znowu temat mojego serca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz