często nasze wyobrażenie … odbiega od rzeczywistości...
mocno... później jest rozczarowanie... wszystko zależy od naszych intencji,
którymi się kierujemy...
W mojej dłoni
Drewniany krzyżyk
Opatulony palcami
Ma wnieść nadzieję
Cichy szept wieczornej
Modlitwy odbija się czkawką
Bezradności
Z oczu płyną łzy
Dziś nie liczy się dobro
Agresją krzyczy świat
Nie mogę przestać się bać
I tylko ściśnięty medalik
Jest ostatnią szansą by żyć
Drewniany krzyżyk
Opatulony palcami
Ma wnieść nadzieję
Cichy szept wieczornej
Modlitwy odbija się czkawką
Bezradności
Z oczu płyną łzy
Dziś nie liczy się dobro
Agresją krzyczy świat
Nie mogę przestać się bać
I tylko ściśnięty medalik
Jest ostatnią szansą by żyć
*
Pogubił się świat
Zgubili ludzie
Nawet ja zagubiona
Nie mogę przestać się bać
Szukam usprawiedliwienia
Patrząc w niebo wypatruję
Zrozumienia na istnienie
Kogoś kto powstrzyma
Ten chaos kto donośniejszy
Ma krzyk który stłumi
Kwaśnicę gorzkich słów
Zewsząd niczym miód
Wylewa się jad już nikt
Nie doszukuje się dawnych prawd
Umiera świat
Umieram ja
Zgubili ludzie
Nawet ja zagubiona
Nie mogę przestać się bać
Szukam usprawiedliwienia
Patrząc w niebo wypatruję
Zrozumienia na istnienie
Kogoś kto powstrzyma
Ten chaos kto donośniejszy
Ma krzyk który stłumi
Kwaśnicę gorzkich słów
Zewsząd niczym miód
Wylewa się jad już nikt
Nie doszukuje się dawnych prawd
Umiera świat
Umieram ja
*
Opamiętaj się Człowiecze
Zanim narobisz jeszcze
Więcej zła
Przebacz przeszłości
I wolny rusz w teraźniejszość
Nowych myśli
Niech po drodze
Ktoś zakopie nienawiść
Nie rozdrapuje starych ran
Historycznych wiadomości
Nie kłóćmy się o wszystko
Stale skacząc sobie do gardeł
Niech pojawi się zbawienie
W kolorach tęczy niech pokrywając
Wszechświat
Zanim narobisz jeszcze
Więcej zła
Przebacz przeszłości
I wolny rusz w teraźniejszość
Nowych myśli
Niech po drodze
Ktoś zakopie nienawiść
Nie rozdrapuje starych ran
Historycznych wiadomości
Nie kłóćmy się o wszystko
Stale skacząc sobie do gardeł
Niech pojawi się zbawienie
W kolorach tęczy niech pokrywając
Wszechświat
*
Przerażający fakt
Świat traci na wartości
Ludzkie życie nie warte
Srebrnika
Dookoła jad mało kto
Mówi że wiara trzyma
Świat
Tylko nocą gdy wieje wiatr
Słychać szmer gorliwej
Modlitwy
Biały gołąb nadziei
Obiecuje wolność
Cementując to
Co się jeszcze da
Świat traci na wartości
Ludzkie życie nie warte
Srebrnika
Dookoła jad mało kto
Mówi że wiara trzyma
Świat
Tylko nocą gdy wieje wiatr
Słychać szmer gorliwej
Modlitwy
Biały gołąb nadziei
Obiecuje wolność
Cementując to
Co się jeszcze da
*
Jeszcze wierzę
W bezpieczne przystanie
I spokojne morza
Gdzie bez sztormu
Dobro lśni niczym
Lustro wody
Jeszcze wierzę
W dobroć i miłość
Taką co wszystko
Zwycięża
Bezpieczny sen
I bezinteresowny uśmiech
Jeszcze wierzę
W człowieka który
Powstały z krwi i kości
Nie przemienił się w robota
Ziejącego złością zapominając
O radości
W bezpieczne przystanie
I spokojne morza
Gdzie bez sztormu
Dobro lśni niczym
Lustro wody
Jeszcze wierzę
W dobroć i miłość
Taką co wszystko
Zwycięża
Bezpieczny sen
I bezinteresowny uśmiech
Jeszcze wierzę
W człowieka który
Powstały z krwi i kości
Nie przemienił się w robota
Ziejącego złością zapominając
O radości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz