Umyka młodość
Strachem kończy się dzień
Czy zdążę umyć okna
Zobaczyć tulipany
Pogłaskać psa
Zobaczyć przylatujące
Bociany
Życie
Ucieka mi niczym
Woda przez palce
Delikatny chłód
To obawa bym jeszcze
Mógł obserwować majowe
Słońce
Obserwuję dzieci
I Żonę ukochaną
Niczym z film
Kadr po kadrze
Oglądam obrazy z życia
Już się tak nie spinam
Powagą
Teraz na koniec
Przekomarzam się trochę
Częściej śmieję choć też płaczę
Ale nie żałuję niczego
Nie spieram o daty i nie sięgam
Pamięcią
Do tego czego już nie
Pamiętam
Strachem kończy się dzień
Czy zdążę umyć okna
Zobaczyć tulipany
Pogłaskać psa
Zobaczyć przylatujące
Bociany
Życie
Ucieka mi niczym
Woda przez palce
Delikatny chłód
To obawa bym jeszcze
Mógł obserwować majowe
Słońce
Obserwuję dzieci
I Żonę ukochaną
Niczym z film
Kadr po kadrze
Oglądam obrazy z życia
Już się tak nie spinam
Powagą
Teraz na koniec
Przekomarzam się trochę
Częściej śmieję choć też płaczę
Ale nie żałuję niczego
Nie spieram o daty i nie sięgam
Pamięcią
Do tego czego już nie
Pamiętam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz