środa, 22 czerwca 2016

Uczę się



Cały czas się uczę
Staram się dbać o
Siłę swoich przekonań
nie dać się manipulować
Wciągnąć w cudze gierki
Jednak innych jest wielu
Podstępem podchodzą mnie
Przybierają pozy przyjaciół
Pseudo przyjaciół zaczepiając
Oszukanym słowem
Słowem bez treści pustym
Nie mam mocy sprawczej
Nie potrafię się przed tym
Obronić wyplątać z krzywizny
Fundamentów nicości
Potrzebuję talentu wielu
Takich które pomogą mi
Wyplątać się z matni szarości
Niewyparzonych języków
Potarganych na strzępy dusz
Uwierz mi
Staram się i stale uczę

Zamyślona



Zamyślona opadasz z sił
Walczyć czy odpuścić
Odwieczny dylemat to jak
Walka dobra ze złem lub
Porównywanie
Białe - czarne
Który to już raz stoję i
Pusta w głowie zapędza
W róg niewiedzy
Przestraszone łzy
Ukrywane w ciemnościach nocy
Giną
Niczym popiół kruszą się
Miałem wspomnień tracą
Świeżość i znowu spoufalone
Wracają niczym bumerang
Zataczają koło i zostają
Chwilowo uśpione takie
Niby martwe

Podświadomość



Cicho bo usłyszy
I upomni się przychodząc
Ona chce mnie przekupić
proponuje wymianę
Duszy na niepamięć
Wzdrygam się od niej
Jednak ona podchodzi
Tak blisko niekiedy siada
Wygodnie obok i głaszcze
Moje włosy zagląda w umysł
Nie boi się mnie
Podświadomość
Podsuwa dziwne obrazy
Niczym kadry gotowego
scenariusza którego niby ja
jestem główną bohaterką
Wymiotuję słowa niech
Wyjdzie ze mnie druga
Tożsamość
Może uda mi się ją uśpić
Przekupić niczym małe dziecko
Malutkim cukierkiem i pozbawić
Władzy nade mną
Odkupię swoje winy
Wyczyszczę dysk pamięci
Posprzątam i w końcu odpocznę

W ciemnym pokoju



W ciemnym pokoju
Wszystko więdnie
Uwięzione szuka
Możliwości ucieczki
Wydostania się na
Wolność
To trudne szczelność
Ścian jest jak
Nieprzemakalna tkanina
Chroni przed urazami
Odczuć zamyka tworząc
Malutki świat
Wybrakowane emocje
Wiszą na futrynach okna
Drapią zdzierając farbę
Ich duchota nie rozpuszcza
Bezradności krzyku
Płaczą
Płacze
Płaczemy
Nikt nie słyszy
Ściany dzielą istnienia
Nikt nie słucha
Po co komuś balast
Innych obciążeń
Każdy walczy o swoje
Dzika dżungla
W klatce swojego pokoju
Jesteś jedynym niewolnikiem
Swojego losu
W pojedynkę nie masz szans
Przeciwstawieniu się i wygrania
Kolejnej szansy
Jesteś tu sam
To droga donikąd

Rozczarowanie



Rozczarowanie boli
Niczym zderzenie ze
Ścianą
Rozdygotana trzymasz
Pod brodą podkulone nogi
Szukasz ukojenia
Ono nieobecne sprawia że
Rozpadł się po raz kolejny
Na oszustwie zbudowany świat
Czy już nie ma prawd
Kłamstwo zewsząd się
Wydobywa
Przedostaje się we wnętrze
Dusi jadem prątkuje i blokuje
Oddech
Po co były te słowa
O miłości wspólnym szczęściu
Wybrakowana iluzja
Nie obiecuj czegoś czego
Nigdy nie dasz i nie kuś
Pustymi słowami
Które bezszelestnie odbija
Niechęć twojego serca daruj sobie
Po raz kolejny głupie obietnice

Chwila oddechu



Postanowiła na chwilę zwolnić
W sumie do czego biec
Przestrzeń mieszkania
Wychłodziła atmosfera
Niezgody
Przysiadła na ławce i
Pierwszy raz odetchnęła
Nie było w tym jednak już
Szlochu i dreszczy może
Zrozumiała że odtąd jest sama
Ta porzucona wytykana
Wzrokiem przyjaciół i krewnych
Ta która przegrała z młodością
Tej drugiej - nowej miłości
Zasłużyła to dostała
Powrót do domu nie kusił
Do czego wspólnie kupione
Serwetki straciły romantyzm
Przypominały że to dla niego
Starała się i dbała
Przeczesała ręką włosy
Pozwoliła promieniom słońca
Dotknąć twarzy przypomniał jej
Jego pieszczoty zapłakała choć
Przyrzekła że to już ostatni raz
Kiedyś pozbiera się
Otworzy się na nowe uczucie
Przegoni przeszłość i na pewno
Jutro przyjdzie posiedzieć na tej
Ławce - jutro też ma czas

O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...