Przeszłam wiele dróg, bez mapy, na oślep. Wyszło mi to z
różnym skutkiem. Czasami trafiłam od razu w sens tego, czego szukałam, niekiedy
pogubiłam się i musiałam zawrócić. Bywało, że zboczyłam, bo ktoś mi tak
podpowiedział, bo mi się wydawało...Idąc swoją drogą spotkałam wielu ludzi -
dobrych, złych. Niektórych minęłam obojętnie, a niektórych nawet nie
zauważyłam..Z niektórymi zawiązałam przyjaźnie, z niektórymi znajomość trwała
tyle, ile wytrzymał mój wzrok ...jedno spojrzenie..Kiedyś się
buntowałam....Młodość.... Wydawało mi się, że wszyscy będą mnie lubić, bo ja
wszystkich lubię....Później dorosłam, świat otworzył mi oczy i zrozumiałam, że
wszystko dzieje się po coś..Niektórzy potrafią w nasze życie wnieść bardzo
dużo, po części je zmienić. Inni nie wnoszą w nie nic, a częściej jeszcze
szkodzą i "brudzą"...Dziś są, a jutro odchodzą....z różnych powodów.
My tęsknimy, płaczemy, wspominamy.....zapominamy, poznajemy nowe osoby i tak w
koło Macieju. Dziś patrząc z perspektywy czasu na to rozumiem, że wszystko
dzieje się po coś. Znajomości kształtują nasze JA, "wyrabiają" nasze
emocje...I nieważne źle czy dobrze. To pozwala nam ocenić naszą wytrzymałość,
poznać siebie...Zrozumieć schemat działania, który obowiązuje w
społeczeństwie.....Refleksja,,,,,,, może im mniej jej , analizowania, nie
wgłębiania się to i nam na duszy lżej...Nie wiem...Pozostawiam to już Waszemu
wnętrzu...
Pozdrawiam Alex
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz