niedziela, 19 czerwca 2016

Siła uderzenia



Przez niego znali nas wszyscy
On przykleił nam łatkę - dziadostwa
Kiedy wracał wieczorem do domu
Trzęsły się schody od pijanych
Kroków które budziły sąsiadów
Dając sygnał awantury do rana
Marzyliśmy o ciszy i spokoju
To niezbyt wiele ale u nas trwało chwilę
Potem krzyki i wyzwiska zdobiły ściany
Następnego dnia matka prowadziła nas
Ukrywając twarz i wzrok przed sąsiadami
Ci współczująco kiwali głowami pokazując
Jeden drugiemu nas palcami
W szkole na podwórku każdy
Wiedział jaką przechodzimy niedolę
Raz ktoś kiedyś pomoc zaproponował
Jednak nowe sińce na naszych ciałach
Wykluczyły dobroczynności rolę
Codzienny koszmar nie miał końca
Płakaliśmy po nocach chowając
Głowę w poduszkę do perfekcji
Opanowaliśmy szloch bez odgłosu
Marzyliśmy o śmierci - naszej nie jego
Chcieliśmy w niebie zaznać ukojenia
Ale nawet na to trzeba chyba zasłużyć
W sumie to nie wiedzieliśmy czy
Inni mają tak samo czy żyją inaczej
Zastraszeni upokorzeni byliśmy jak cienie
Przemykaliśmy niewidoczni niczym dziwolągi
Ludzkie wraki człowieczego upodlenia i
To wszystko na poczet ojcowskiej miłości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...