W jej spojrzeniu
Był pewien magnetyzm
Który bezsłownie
Nakazywał mi ulec
Uległem
Zatraciłem się w oczach
Koloru dojrzałych kasztanów
Włosach które były niczym wrzosy
I ustach soczystych jak czereśnie
Umarłem
Patrząc na nią nurkowałem
W pięknie jej sylwetki
Wyobrażając sobie rzeczy
Które mógłbym z nią przeżyć
Zakochałem się
Odrodzony
Budząc się ze snu niczym
Feniks wstałem moje myśli
Uczyniły mnie niewolnikiem
Uzależniony od jej duszy
Skonałem w męczarniach pragnienia
Był pewien magnetyzm
Który bezsłownie
Nakazywał mi ulec
Uległem
Zatraciłem się w oczach
Koloru dojrzałych kasztanów
Włosach które były niczym wrzosy
I ustach soczystych jak czereśnie
Umarłem
Patrząc na nią nurkowałem
W pięknie jej sylwetki
Wyobrażając sobie rzeczy
Które mógłbym z nią przeżyć
Zakochałem się
Odrodzony
Budząc się ze snu niczym
Feniks wstałem moje myśli
Uczyniły mnie niewolnikiem
Uzależniony od jej duszy
Skonałem w męczarniach pragnienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz