Nie pytaj jak się czuję
Szarość sączy depresję
Chłonna wciągam
Ten niezbyt aromatyczny
Deser
Dusi mnie nicość
Brak słońca lawą łez
Wypływa ze zgaszonych
Oczu
Nie o taką jesień mi chodziło
Mam dość braku entuzjazmu
Na ustach ludzi których mijam
Na ulicznym przejściu
I te liście walające się wszędzie
Dlaczego nie wirują na wietrze
Powinny w parku zabawiać
Przypadkowych przechodniów
Dziwna ta jesień
Niby ta sama a jakaś taka inna
Nie bliska sercu jakby obca
Cóż i taką trzeba pokochać
Szarość sączy depresję
Chłonna wciągam
Ten niezbyt aromatyczny
Deser
Dusi mnie nicość
Brak słońca lawą łez
Wypływa ze zgaszonych
Oczu
Nie o taką jesień mi chodziło
Mam dość braku entuzjazmu
Na ustach ludzi których mijam
Na ulicznym przejściu
I te liście walające się wszędzie
Dlaczego nie wirują na wietrze
Powinny w parku zabawiać
Przypadkowych przechodniów
Dziwna ta jesień
Niby ta sama a jakaś taka inna
Nie bliska sercu jakby obca
Cóż i taką trzeba pokochać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz