Jest 3.15. Wolny weekend. Znowu nie mogę spać. Moja głowa
przyprowadza towarzystwo. Bezsenność nie lubi samotności. Zamiast przytulić
głowę do poduszki, siedzę w tym nocnym świecie nasłuchując odgłosów nocy. Raz
po raz przejeżdża jakiś samochód, światłami przyprowadzając jasność. Świat śpi,
zmęczony tym, co wydarzyło się wczoraj. Ludzie wtuleni w swoje pościele
również. Choć… Jedni śpią, śniąc swoje, kolorowe sny ( i oni chyba są
zwycięzcami), drudzy wracają z imprezy śmiejąc się ciut za głośno (jutro
znienawidzeni przez drużynę sąsiadów będą musieli stawić czoło wypowiadając
późne „dzień dobry”). I tak to się kręci. Ktoś tam w oknie, też „czuwa”. Zapach
papierosa świdruje moje nozdrza, przenika pokój zajmując bez pytania całą, jego
powierzchnię. Ironia losu masz wolne, nie możesz spać. Nie masz wolnego byś
pospał, Zawsze na odwrót. Jesteś singlem marzysz o związku. Jesteś w związku
brakuje ci czasu na siebie, gdy za oknem słońce narzekasz, że gorąco marząc o
deszczu. Jak pada, masz depresję i wyglądasz tęczy . Przykładów multum. Nigdy
nie jest odpowiednio, tak w porę. Zawsze jest jakieś „ale”. Narzekanie domena
ludzka. Nie znajdujemy dobrych stron sytuacji, tylko marudzimy „bo coś tam, coś
tam”. Dziwne, ale jakże znajome.
Cisza. Obok mnie miasto śpi
Cisza. Obok mnie miasto śpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz