Wchodząc na podwórka
Starych kamienic
Czuję zapach przeszłości
Z uchylonych okien dobiega
Zbyt głośno nastawiony telewizor
A w powietrzu czuć zapach rosołu
Moje oczy biegną na trzepak
Tam za chwilę odbędzie się zbiórka
Po niedzielnym obiedzie cała
Dziecięca banda się zbierze
Podchody gra w klasy "zbijany"
Lub skoki przez sznur to nie jedyne
Wygibasy
Widok pijanego Mariana
Gubiącego goździki rozczula
Moje oczy znowu będzie przepraszał
Swoją żonę Grażynkę
O w oknie pani Marysia lokalna kamera
Zaraz będzie krzyczeć że "brudno jak cholera"
Takie to były śmieszne czasy
Odległe miliony lat świetlnych
Od Internetu i całej tej techniki
Wtedy każdy miał swoje miejsce
Wpisując swój ślad w osiedlowe
Miejsce
Starych kamienic
Czuję zapach przeszłości
Z uchylonych okien dobiega
Zbyt głośno nastawiony telewizor
A w powietrzu czuć zapach rosołu
Moje oczy biegną na trzepak
Tam za chwilę odbędzie się zbiórka
Po niedzielnym obiedzie cała
Dziecięca banda się zbierze
Podchody gra w klasy "zbijany"
Lub skoki przez sznur to nie jedyne
Wygibasy
Widok pijanego Mariana
Gubiącego goździki rozczula
Moje oczy znowu będzie przepraszał
Swoją żonę Grażynkę
O w oknie pani Marysia lokalna kamera
Zaraz będzie krzyczeć że "brudno jak cholera"
Takie to były śmieszne czasy
Odległe miliony lat świetlnych
Od Internetu i całej tej techniki
Wtedy każdy miał swoje miejsce
Wpisując swój ślad w osiedlowe
Miejsce
I powiedz mi, że kiedyś nie było fajnie. Tak gwarno, głośno ze śmiechem dzieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz