sobota, 9 maja 2020

Na długość łańcucha...


Dawno temu jadąc do pracy, codziennie przejeżdżałam koło pewnego domu.
Obok rósł piękny, duży orzech a tuż przy jego pniu stała buda. Przy niej zawsze leżał pies.
Nie wiem dlaczego, ale zawsze ściągał na siebie mój wzrok.
Pamiętam, kiedyś wracałam z zajęć gdzieś, tak ok 16.00, patrzę na tego ,biednego psa, który zapięty na łańcuch leżał. Upał był wtedy miłosierny i sama ledwie ,,żyłam". Popatrzyłam na nieszczęśnika i pomyślałam, że choć obok budy stoi wielkie drzewo to jak na ironię cienia za krzty nie uświadczysz. Żal zrobiło mi się psa i pamiętam, że cały dzień temat,,psa" siedział mi w głowie. Pewnego dnia na podworku dostrzegłam właściciela. Zatrzymałam samochód i grzecznie mówię, że upał taki i czy istnieje możliwość zebranie psa z tego słońca. Pan z uśmiechem na ustach stwierdził lakonicznie, że ,,jemu żadna pogoda nie straszna, bo zaprawiony, każdą przeżyje".
Nie przeżył kolejnego lata. Któregoś razu przez kilka dni nie widziałam psa, a po paru dniach zniknęła buda. Został tylko orzech.
Nie wiem dlaczego o tym piszę. Może to historia bez znaczenia, zajmująca Państwa cenny czas. A może boli mnie, że tak łatwo zapominamy i tak szybko przechodzi wszystko w niepamięć.
Wiem jedno, nie chciałabym, aby o mnie tak szybko zapomniano...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...