sobota, 30 stycznia 2016

"Dzieciństwo "

Często wracam myślami do dzieciństwa....Do tego bezpiecznego czasu, w którym choć tyle się działo zawsze starczało czasu na wszystko. Teraz z czasem różnie. Ciągle bieg gonitwa po coś, za czymś. Najbardziej tęsknię za ta prostota dnia, bezinteresownością i przyjaciółmi, którzy porozjeżdżali się gdzieś po świecie. Wielu z Nich nie ma już wśród nas...
Śmiać mi się chce, jak wspomnę te nasze wszystkie durne zabawy( dziś zastanawiam się, że cudem jest przeżycie wielu z nich). Wielu z nas nie pochodziło z bogatych domów, mieliśmy tyle ile wydawała nam się, że mieć powinniśmy. Zresztą w tamtych czasach marzenia nie rodziły się tak szybko i nie były aż tak wygórowane jak dziś. Ważne było aby rodzice pozwolili biegać do ciemnej nocki, albo dali kiełbasę na ognisko. Trzymaliśmy się razem - My, nasza paczka z podwórka. Jeden za wszystkich wszyscy za jednego wtedy miało to powiedzenie moc.Zimą obstawialiśmy na sankach wszystkie górki, teraz cała wioska siedzi na facebooku. Ironia losu zatraca się wszystko, zmienia w zatrważającym tempie. postęp techniczny wciąga jak magnes uzależnia, zatraca poprzez reklamy popychając w nowości. 
Pamiętam nasze 'akcje' typu chore , bezdomne zwierzęta, jak wynosiliśmy im jedzenie, zakładaliśmy opatrunki ptakom, kociakom. Boże, jakie to ważne wtedy było, żeby Któreś z nas się nie wygadało, nie 'sprzedało tajemnicy'. I Ci ludzie, tęsknię za Nimi----prawdziwi Przyjaciele od zawsze na zawsze. Mówi się, że najważniejsze są te przyjaźnie zawarte w dzieciństwie. One są wieczne .......Chyba coś w tym jest 
Alex

" Szukam Twojego śmiechu "

W gwarze wszystkich śmiechów
Ja szukam twojego
Nie ma go - cisza zarządza
Bezlitośnie
Karze mnie tęsknotą
Zamykam oczy oddzielam
Literuję wszystkie odgłosy
Szukam twojego śmiechu
Oczy zioną nienawiścią
Zgaszone niemocą
Nie płoną jak kiedyś
Kiedy tu byłaś cichutko
Przy mnie siedziałaś i
Grzecznie bawiłaś
Szukam twojego śmiechu

I nie znajdę go bardzo długo
Wiem choć złudzenie zachęca
Do dalszych poszukiwań
Błądzę przeganiam inne dźwięki
Cały czas szukam twojego śmiechu

Bardzo za Wami tęsknię tyle dni już upłynęło, a ja wciąż naiwnie czekam, wypatruję w oknie...Czekam
Alex

" Przeklęta historia "

Ona cały czas wierzy że
Wróci kiedyś do przeszłości
Naprawi zastałe zawiasy zdarzeń
Które nie powinny się zdarzyć
Wyeliminuje krążące zło
Piętnujące przyszłość

Odszuka początek schowa
Szczelnie do puszki Pandory
I nie pozwoli by drugi raz ktoś
Otworzył jej wieko przechytrzy
Zły los który podstępnie zabrał
Teraźniejszości wszystko
----------------------------------------
Wróci w teraźniejszość zdejmie
Maskę paląc ją we wspomnieniach
Zbierze popiół i z wiatrem
W cztery pory roku wywieje pył
Zrobi kawę usiądzie wygodnie
Zapomni przeklętą historię

Czy możliwy jest powrót do przeszłości? Zatrzymanie i zmienienie biegu pewnych wydarzeń. Nie jeden z nas, by pewnie wiele oddał, żeby można było tak zrobić...Cofnąć historię, zmienić wydarzenia, wycofać negatywizm, przykrość niektórych wydarzeń.Ciekawe czy jest możliwe zmienienie swojego przeznaczenia?
Alex

" Dla Czytelnika "

Jesteś
Twój wzrok na sylaby
Dzieli moje słowa
Przyjmujesz je <3
Poświęcasz czas
Z uwagą śledzisz
Każdy mój wpis
Jesteś
Pokłon moich myśli
Wysyłam w Twoją stronę
To ważne gdy wiesz że
Jest Ktoś kto zawsze tu
Zajrzy jak stary przyjaciel
Najlepszy sąsiad usiądzie
Posiedzi w milczeniu
Jest
Ps Dziękuję Moim Cudownym Czytelnikom za Ich Obecność <3

Już Tylu Was Kochani jest, Niektórzy są codziennie, Inni sporadycznie.Przerosło to moje najśmielsze oczekiwania, że tyle Osób pochyli swoje oczy nad moim słowem....Dziękuję za zatrzymanie
Alex


" Ciemna noc "

Kto powiedział że ciemna noc
Jest tylko dla słabych kobiet
Które dławią płacz w poduszkę
Kto powiedział że ciemna noc
Studzi emocje, osłabia zapał
Siły samozaparcia
Kto powiedział że ciemna noc
Rozgrzesza niedoszłe sny
Tresując cierpliwość myśli
Kto powiedział że ciemna noc
Sortuje marzenia przerzedza plany
Tłumi rozkapryszone żądze
Kto powiedział że ciemna noc
No właśnie kto - tylko ten który
Przeżył taką noc


" Tunel "

Ciemny tunel ma w sobie coś
Co strasznie kusi
Jadący pociąg w całości w
Nim znika
Zabiera w otchłań mroku
Wszystko
A gdyby tak choć raz zdobyć
Się na małą odwagę
Stanąć oko w oko z czarnym wlotem
Nie zawahać się

Dzielnie iść do przodu by
Na zawsze zniknąć w ciemności

" Na granicy bezsilności "

Na granicy bezsilności
Ustalasz nowy wymiar kontraktu
Tego co do przyjęcia
Odrzucasz zawieszenie w próżni
Masz dosyć czerpania od innych
Pomocy
Potrzebujesz samorealizacji istnienia
By sama o sobie stanowić własny
Dowód istnienia
Nie chcesz być mała dziewczynką
Z przekręcanym na plecach kluczykiem
Mechaniczną pozytywką

Marionetką wskrzeszaną ludzkim krzykiem
Zimnym dotykiem obojętności
Obcym - kimś nic nie znaczącym

" Zmarzlina "

Przemarzła miłość
Nie odrodzi się wiosną
Obumarłe pnącza nie
Odrosną dając jej nową szansę
Jest skazane na zanik uczucia
Które nietrwałe - wsiąkło w
Nicość ugrzęzło na mieliźnie
Zatracenia
Przesądzony los nie pozwoli
Odpokutować prastarych win
Nie odgrzeje przesmażonych emocji
Zetrze na pył ku zapomnieniu


" Odchodzę! "

Odchodzę!
Z hukiem posypały się
Po podłodze ze słowa litery
Zbieram je i składam w całość
Może w jedności nie rozszarpią
Tkanek odrywając ból z serca
Odchodzę!
W uszach dzwoni przeklęte słowo
Zrozumiałe choć w żalu zawiłej treści
Poplątało mi doszczętnie myśli
Pokonana krzykiem niemego wyrazu
Leżę na podłodze
Odchodzę!
Kręgosłup przykleił się w podłogę
Wtopił w nią moje wykastrowane z
Ciała emocje odrzucam swoje uczucia -
Zabierz sobie - potraktuj jako początek
Nowego beze mnie życia

Odchodzę!
Choć nie zapytałeś mnie nawet
O zdanie zerwałeś umowę niby
Na wieczność spisaną milczeniem
Podpisałeś swoją wobec mnie
Obojętność

" Pory roku "

Wiosną usiądę wygodnie pod drzewem
W ciszy wśród szumu naszych traw
W błogości poleżę ukołyszę myśli
Uśpię czujność na życie
Zapomnę
Latem również wrócę pod drzewo
Oddam się woni polnych kwiatów
Zatopię myśli w gorących promieniach
Słońca opalę ostudzone uczucia
Miłością
Jesienią też tu chętnie zajrzę
Poleżę wśród opadłych kolorowych
Liści wyruszę w sentymentalną podróż
Może nawet w tej nostalgii zapłaczę
Nadzieją

A zimą cóż spacerem podejdę
Oprę się o zlodowaciałe drzewo
Może ogrzeje je moje serce
Podtrzyma uczucie miłosnej wiosny
Rozkocha

" Odgrzane uczucia "

Odgrzane uczucia są
Niczym ciepła wódka
Nie smakują
Palą niedomówieniem
Wiercą niesmak wprowadzając
W duszy niepotrzebny zamęt
Obiad na czas nie podany
Zimny - traci na atrakcyjności
Podobnie jak powtórka z miłości
- To strata na wartości zatraca
Kaloryczność swojej szlachetności
Ogłupia westchnieniem

Dlatego drugi raz w to nie wejdę
Jestem dobrze przygotowana choćbym
Miała strzelać ślepakami

" W ciemności "

Ciemny pokój nocą
Zmniejsza swoją powierzchnię
Natłok uczuć bezprawnie opada
Odleżynami zaległych wspomnień
Tańczy unosząc się nad głową
Nabita setkami niepotrzebnych myśli
Upadłych hipotez które z nadejściem
Dnia legną porzucone w oszukanej przestrzeni
Tańcząc na koniec swój taniec ostatniej szansy
Naćpane nikotynowym dymem - znikną

Jak mydlana bańka wystraszona
Wiatrem niepamięci samotnych zdarzeń
Targanych huraganem emocji zakończonych
Katastrofą bolesnego upadku
Potłuczonej duszy powagą obojętności

" O Niej "

Wiele z moich marzeń umarło
Czas pogrzebał marzenia
Jednak zostały myśli utopione
W smutku pustych łez
Na firankach sztucznych rzęs
Zawieszam obrazy ukryte z przeszłości
Wyciągnięte w chwili słabości
Pielęgnuję z czułością by,
Ponownie schować na dno duszy
Przegranej w niewoli uwięzionej
Jednak pamiętam o nich i stale
Wracam - są moje
Wierzę też, że kiedyś zdarzy się cud
Odzyskam swoją dawną moc

Los odwdzięczy mi się i pozwoli
Mojemu prawdziwemu JA na stałe wrócić

" Twój dotyk "

Twój dotyk dziś odległy
Wymeldował mnie na zawsze,
Pozbawił czułości z jaką gładził
Moje włosy delikatnie przeczesując
Każdy z nich - pieszcząc, muskając
Czule opiekując się
---------------------------------
Dziś wspomnienie Twojego dotyku
Smutkiem szeleści po matowych włosach
Przywołuje odległe wspomnienie pieszczoty
Tego, czułego gestu, od którego uzależniłeś
Moje potargane teraźniejszością włosy
Za którym tak bardzo tęsknią

Dedykacja od Marcina

Kolejny piękny wiersz, który otrzymałam dziś od Wspaniałego Poety Marcina....nie wiem czym sobie na niego zasłużyłam, jednak bardzo, bardzo dziękuję...Alex
Dedykuję Alexsandra Dawidowicz

Jak daleki jest wschód od zachodu
przemówił mój dzień dziś w nocy.
Sztywność mych mięśni
zniwelował dotyk słów.
Otwarte myśli
zaznaczył przebłysk ekranu.
Moja katastrofa
okazała się mniejsza
(Titanic nie zatonął).
Bliski i daleki czas
zrównał dzień z nocą.
Jeszcze nadejdzie wiosna
dzięki Wysokiej Górze
z której przemówił
Mój Przyjaciel...
(Marcin Wołek)

To już drugi wiersz, który otrzymałam od mojego serdecznego Kolegi ( świetnie pisze).Korzystając z okazji zapraszam na Jego stronę Marcin Wołek - druga strona duszy...Nie wiem cym sobie na to zasłużyłam, ale
Bardzo mnie wzruszył tym gestem, ponieważ wiersz jest piękny...

" Brak słów "

Zatykasz mi usta, by nie mówić
Może, to dobre rozwiązanie
Nie mówić, nie widzieć
Tylko jak tak żyć?
Udając przemykać się przez
Kruchość chwil, miniaturowych dni
Nieogrzanych żadną emocją
Roztopionych na wietrze myśli
Sama już nie wiem, gubię się
W oceanie szarości mgły
Rozpuszczam zmysły, może
One, są lepiej wygimnastykowane
Nie wnikam już nawet w sny
Nie analizuję, przyjmuję je takimi,
Jakimi tolerancją obdarza je moja
Nieograniczona niczym fantazja
Zatykasz mi usta, by nie mówić
Może, to dobre rozwiązanie
Nie mówić, nie widzieć
Tylko jak tak żyć?


" Emocje "

Niekiedy mam wrażenie, że ich
Pokłady mają odwieczny magazyn
Zamieszkały nieproszone
Zabierając w środku całą przestrzeń
Duszą, jak gdyby filtrowały mój tlen
Nie pytają mnie, czy chcę je gościć,
One bezwarunkowo nie
Tolerują mojego protestu
A ja cóż, przyzwyczaiłam się, że
Mam w sobie ciało obce - emocje
Nauczyłam się z nimi żyć choć
Niekiedy potrzebuję od nich urlopu.


" Szaleństwo myśli "

Szaleństwo myśli stale nurkuje w mej głowie
Tańczy i robi nadludzkie piruety
Wymiata z kątów przeróżności
Łączy ze sobą w jedną myśl splata
Uruchamia serce - ono jak budzik nakręcone
Wystukuje różnym rytmem nazbierane uczucia
Sortuje je i klasyfikuje wybierając te
Najbardziej piekące
Potem uruchamia dłonie, a te jak szalone
Oblegają papier piszą i piszą słowa za słowem
Jednym murem stoją obok tworząc
Skromną jedność
Potem już całość we mnie świruje
Łączy się miesza wszystkie tkanki w
Ruch wtłacza niczym na akord praca
Szaleje to wszystko
By nocą zmęczone w drgawki uśpienia
W lekki stan odrętwienia nostalgicznego
Zawieszenia - zastyga kołysząc szaleństwo
Aż do momentu uśpienia


" Tęsknota "

Przykryła twarz białym makijażem
Chciała uwidocznić na nim
Wysuszone tęsknotą łzy
Za Nim, za Nimi, za Duetem,
Który, stworzyli, tak na próbę
Na malutka chwilę
Próba szybciej doczekała się
Swojego zakończenia, niż oboje
Zrozumieli, że w miłości potrzeba
Przerwać mur milczenia, toporem
Rozmowy naprowadzić emocje
Na pierwotne tory
Nikt im nie powiedział wcześniej, że
Serce, nie odmierza taktu uczucia, na
Próbę - ono gra zawsze pierwszoplanową
Rolę, bez przygotowania, zbędnego szykowania,
Oddaje to, co napędza jego mechanizm
Oboje - nie zdobyli solidnego przygotowania

Biały makijaż rozpuszcza się w
Wodoodpornym tuszu tworząc maź
Wypalonego wspomnienia - dziś już
Tak niechcianego, brudzącego
Krystaliczne łzy pierwszego uczucia
Szarością nicości skończonego

" Inny "

Samotny stoisz z boku,
Obserwujesz ich z ukosa,
Słyszysz śmiech, rozumiesz głosy
Samotny stoisz z boku,
Ciebie nikt nie woła, jakby
Zbędny był Twój głos
Samotny stoisz z boku,
Bo jesteś inny, w grupie nie pchasz
Się do pierwszego zdania
Samotny stoisz z boku,
Nie lubisz czerwonego koloru,
Nie kibicujesz tej samej drużynie

Samotny stoisz z boku,
Nie lubisz przemocy i nie
Tolerujesz chamstwa
----------------------------------
Samotny stoisz z boku
Wiesz już dlaczego nie
Pasujesz do ich hałasu

sobota, 23 stycznia 2016

" Smycz "

Nie dam się uwiązać na smyczy
Nie zamknę swoich słów na amen
Milczeniem pokonam twoją niechęć
Gdy niewybrednym słowem mnie obsmarujesz
Nie musisz mnie lubić - nie o to tu chodzi
To wymyślona walka na przetrwanie słowa
Walka o przywództwo - pierwszeństwo myśli
Brnie bezsensownie donikąd - lecz zamiast walczyć
Posłuchaj o czym mówię - spokojnie
Przysłuchaj się echu mych słów
Rozumiem odmienność zdania
Ale to tylko moje myśli - one podobnie
Jak wszystko mają prawo do wolności
Chcą jak ty i ja - biegać swoimi drogami
Głosić to co w sercu głęboko leży
Przekreślając je głupim uporem
Nie zmienisz biegu historii - każdy
Podejmuje swoje tematy - takie, które
Sumienie mu z serca dyktuje ważne dla
Siebie może więc odpuść troszkę kolego


Cień z ulicy "

Kolejny dzień - od nowa walka
O kęs uznania krztę szacunku
Ludzkości dla mnie - jeszcze
Obywatela tego świata
Co z tego że łachmany zdobią ciało
Podarte doświadczeniem niemych
Sytuacji - przemocy bezsilności
Obdartej przez ulicę godności
Mijają nie tłumy zawistnych oczu
Plują pogardą tną odrazą niczym
Zarazą - ta pali mnie aż w gardle
Przegrany chowam głowę w niemocy

Poddałem się nie walczę ze światem
Odpuściłem - czy słusznie nie do mnie
Kieruj swoje pytanie - nie czekam na cud
Jutro znowu jest dzień - ponownie stoczę bój

" Mała dziewczyna "

Dziwnie wyglądał dziś dla mnie świat
Nie było cię w nim - nie przyszłaś
Liczyłam że jednak stanie się cud
Niestety - zwyciężyły procedury
Zrozumiałam że przegrałam nie wywalczyłam
Siedziałam i obserwowałam sale
Tyle osób w niej było - ja jednak
Czułam w środku pustkę - kogoś brakowało
Stale w okno zaglądałam - pusta ulica
Nie wywróżyła twojego przyjścia
Dziwnie jeszcze wczoraj tu byłaś
Tak na mój widok się ucieszyłaś
Przyniosłaś mi z przedszkola marchewkę
Siedziałyśmy i zapytałaś czemu jestem smutna -
Wiedziałam że widzę cię ostatni raz
Teraz siedzę i myślę gdzie jesteś
Czy się nie boisz - taka mała jesteś
Na włosach czuję twój delikatny dotyk
Malutka od ciebie gumka trzyma kucyk
Na biurku leży pożegnalny rysunek z serduszkiem


Minie pewnie wiele dni za nim moje serce wróci do normalnego rozmiaru. W końcu nie pierwszy to raz....dziwne, że każdy kolejny boli jak pierwszy...

" Prezent od Kolegi "

"Pozwól, że moim komentarzem będzie wiersz, który napisałem pod wpływem Twojego Droga Olu - Tobie go dedykuję:
cień z ulicy
ulica cienia
zacienione ulice
obojętny tłum
w plastikowym kubku ukryta
wolność przelana z ostatnim
drżeniem rąk za marne 30 srebrników
nie wyszedł obronną ręką z ostatniej
wizyty Boga
przechodzących nie pytał nikt o zdanie
ich mętny wzrok zapuścił korzenie
jedynie Anioł Stróż przyniósł wiatr
nadziei na byt w niebycie życia...
(M.W.)"


" Uwięziona "


Uwięziona w odmętach ciemnej nocy
Walcząc z bezsennością starałam się
Ukoić jej ciszą własne sumienie
Lecz ono choć zmęczone - odmówiło odpoczynku
Błąkałam po różnych polach myśli a
Zegar nieznośnie wstrzymywał godziny
Za oknem wszystko już dawno spało
Tylko ja siedziałam tępo patrząc w ścianę
Liczyłam na zmęczenie że jednak
Przyjdzie i zabierze mnie w błogi sen
Niestety nawet ono ominęło mnie dziś
Zostałam sama

Teraz wstałam w ręku mocna kawa -
Mój 'oddzielnik' od wczorajszego dnia
Minionej już nocy szkoda tylko że
Nie odcina moich myśli od tych z wczoraj

" Sercowa transakcja "

Sprzedam za darmo serce
Ona ulży mojej udręce bo ja już
Go absolutnie nie chcę
Pozbędę się tego worka na stałe
Całego balastu wyświechtanych
Emocji odbarwionych uczuć
I myśli niedokładnie wyprasowanych
Dusza też chyba ucieszy się z tej sprzedaży
Myślę że moją propozycję dokładnie rozważy
A potem transakcja zostanie przeprowadzona
Niczym nieprzewidywalnym niezakłócona
Po co mi coś co stale do remontu oczekuje
Wiecznie coś je boli i piecze

A gdy nie znajdę żadnego kupca pod
Młotek je podstawię niech on skończy
Mój sercowy problem - bez diagnozy
Zbadania jednym uderzeniem rozwali
Tak żeby czasem nikt go kiedyś nie
Zebrał i ponownie w całość nie scalił

" Wszechświat "

Pozwól że dziś zatrzymam wszechświat
Wezmę go w swoje dłonie - ogrzeję
Zaopiekuję czule niczym matka dzieckiem
Stworzę bezpieczną ochronę
Przed krzywdą i złem osłonię
Uwolnię go od wszystkich niebezpieczeństw

Potem gdy już pewności nabiorę
Że wszystkiego solidnie dopilnowałam
Przekażę go niczym prezent - Tobie

" Choroba duszy "

Dusza moja chyba jest przewlekle chora
Choć to tylko przypuszczalna diagnoza
Jutro zaprowadzę ją do doktora
Niech on jakiś ratunek zaserwuje
Delikatnie podkuruje może jakieś
Medyczne specyfiki zasugeruje
Wypaczona dusza jest niczym zepsuta lalka
Leży nieruchomo - bezbarwnie milczy
Może po przepisanych specyfikach dostanie wigoru

Wróci z uśmiechem na ustach i odzyska
To co chwilowo odeszło -w eter gdzieś pobiegło
Naprawi się i do sprawności ogólnej wróci

" Mała myśl "

Myśl rozproszona słowem uciekła
W popłochu szukając schronienia
Zmęczona werbalną nagonką
Zapragnęła ciszy i zrozumienia
O to ostatnie coraz trudniej
Zakrzyczana niczym wiatr po
Bezdrożach szalała w osamotnieniu
Chciała pobyć samotna
Sobą się tylko upajać nie potrzebny
Jej tłum chwilowych adoratorów
Skromnego jej słowa - oni nie wieczni
Odejdą w końcu znudzeni

Podpowiedziała liściom małą instrukcję
Tego gdzie jest - nie kiedy będzie może
Gdy wyciszy sumienie odpręży się - to wróci
Tego jednak nie sprecyzowała

" Brak"

Już mnie nie ma
Stoję spokojnie z boku
Nic nie czuję jestem wolna
Od lat chciałam jej przecież
W końcu stało się - mam czas
Obok mnie dalej tętni życie
Stoję samotna pośród alei drzew
Obserwuję codzienność która
Beze mnie walczy o przetrwanie

Teraz już wiem jak wygląda świat
Nikt nie szuka brakującego elementu
On już gdzie indziej pasuje

" Zły chłopak "

Niegrzeczny - taką ksywę miał
Chłopak z naszego podwórka
Syn pani Halinki - szkolnej bibliotekarki
I pana Janka zdolnego informatyka
Choć w domu wszystko było
Niegrzeczny swoim zachowaniem
Codziennie martwił tatę i mamę
Ubrany na czarno z papierosem
Blokował wejście do naszej klatki
Niewybredne słownictwo złowrogie
Spojrzenie u sąsiadów wywoływało
Oczywiste potępienie
Wałęsał się od rana do wieczora
Wszystkich z pewnością do złego namawiał
Policja codziennie pod blok
Podjeżdżała - ciągle anonimowo
Sąsiadka z dołu dzwoniła i skarżyła
By Niegrzecznego non stop sprawdzała
Legitymowali chłopaka i rodziców o niego pytali
Ci upokorzeni i wstydem zmęczeni
Rozkładali już tylko ręce
Tylko pan Paweł z dystansem podchodził
Do tych sąsiedzkich domysłów
Nie komentował tylko z uśmiechem
Odpowiadał: - " Wszyscy byliśmy kiedyś młodzi
Każdy z nas popalał w ukryciu i ubierał się dziwnie"
Nie zebrał sobie tymi słowami sąsiedzkiego poparcia
I jego zaczęto omijać szerokim łukiem
Gdybania i domysłów dalej byłoby bez końca
Gdyby razu pewnego sąsiadka ta od
Alarmowania policji nie dostała zawału
Ostatkiem sił do drzwi doszła i poprosiła
O pomoc Niegrzecznego który jak co dzień tam stał
Paląc papierosa ubrany na czarno


Wiersze inspirowane obrazami Kasi Żakowskiej

" Obudziła się wiosna "

Twój cudowny obraz obudził w
Mojej duszy wiosnę
Powiesiłam w mym sercu
Jego cudowną odbitkę
Niech zostanie ze mną jak najdłużej
Dzięki Tobie
Przypomniałam sobie jak
Pachną w sadzie drzewa
Dzięki Tobie
Biegałam po namalowanym ogrodzie
Zrywałam szczęśliwa kwiaty boso
Dotykając pokrytej rosą trawy
Dzięki Tobie
Oparta o płot słuchałam śpiewu ptaków
Dzięki Tobie
Zrozumiałam że wiosna to nadal
Moja ukochana pora roku

" Ach ta jesień "

Jesień wkradła się już do parku
Drzewami zatrząsnęła - zabierając liście
Rozsypała je po ziemi niczym z korali perły
Tylko zamiast bieli są w kolorze złota i czerwieni
Figlarne liście do zabawy zawsze skore
Szybko wdały się z wiatrem w niewinny flirt
Podwiewały i bezszelestnie opadały
Cały czas go czarowały tańcząc zalotnie
Tylko ławka taka samotna
Dziwnie się temu wszystkiemu przyglądała
Choć nie zamieszkała też chęć na podrygi miała
Niestety jej nikt do zabawy nie poprosił

" Skażenie "

Zachłysnęłam się tobą
Jak ktoś kto łapczywie
Łapie oddech
Nie potrafię przywrócić mu
Równomiernego rytmu
Krztuszę się nie oddycham
Zapominam że dalej jestem
Sobą - kimś kogo nie chcesz
Płacę bezsennością
Dusi mnie mój ironiczny śmiech
Beznamiętne gesty pozostaję
Nieodczytane przez ciebie
Są wirtualnie zawieszone
Gdzieś tam echem wracają
Walczą o twoje uznanie
Przeganiasz je jak natrętność
Wymuszoną grzeczność chowasz
Pycha skazuje mój oddech na skażenie


" Z życia "

Zdeptałeś małą dziewczynkę
Pobiłeś duszę -
Sprzedałeś niepewności jutra
Chciałeś jej śmierci -
Codziennie jej tego życzyłeś
Pewnego dnia się zdziwiłeś
Ta mała dziewczynka którą
Wtedy nie zabiłeś - Przeżyła!
Wróciła
Ponownie się 'urodziła' i jako
Kobieta dalej
Walczy!......

" Łezka "

Po bezdrożach oka
W nieświadomości krąży łza
Samotnością tyka i w
Kąciku oka na chwilę znika
Spływa delikatnie rantem policzka
Rysuje na nim mokrą trasę
Płynie delikatnie powoli
Całym żalem zabiera
To co duszę boli
Zatrzymuje się przy ustach
Choć ma chęć na ostatnią rozpustę
Pokornie wraca na obraną trasę
Płynie płynie już nawet nie pali
Ostatkiem sił uderza w serce
Kresu swojej podróży - przegrana
Skórą w nie przenika
Rozpływa się zatapia w całość
Na zawsze znika


" Mini "

Odrzucenie to
Akt przemocy
Wymierzony bez
Uzasadnienia we
Mnie wywołujący
Trwałe upośledzenie
Mojego serca

Jesteś raną rozdrapaną
Przed nocą która wróci
Skuszona snem
by
Ze wschodem słońca
Upuścić krew fantazji
Przebudzonej bladym świtem

Dusza w negliżu słów
Jest bardziej ubrana niż
Bezpańskie myśli pozbawione
Kontrastu kierunku

W łyku gorzkiej herbaty
Popełnię odludnie samobójstwo
Nie opiszą tego w gazetach bo
Kto przez łyk herbaty wznieci
Medialną nagonkę


Ubrana tylko w słowa
Podążam w świat
Jestem
Echem które
Znika za tęczą
Jestem
Słońcem co zmienia księżyc
Jestem
Wiatrem który biega po dzikich polach
Jestem
Muzyką która tłumi swój dźwięk
Jestem
Dotykiem głaszczącym Twoją skórą
Jestem nikim
Jestem sobą

Rachunek sumienia
Dziękuję - nie liczę
Po co w życiu matematyka
No chyba żeby tylko stwierdzić
Ty plus ja równa się para

Rozgotowane bluźniercze słowa
Nigdy nie będą spójną konsystencją
Będą nieproszone przeciekać
Przez tkanki nie znajdując w duszy
Stałego meldunku - na zawsze zostaną
Sublokatorkami

W labiryncie myśli
Wypalam siebie
W imię czego -
Obcego którego
Moje słowo
Dziś zapomniało
Jutro nie wspomniało
Wczoraj nie przewidziało

Zamykam oczy na przeszłość
Czekam na przyszłość
Błądzę w teraźniejszości
Oszukuję się jutrem
Wykąpaną szansą w
Oczach pełnych łez
Zakręcam ich dopływ
Zawiodła w sercu uszczelka
Topię się w płytkiej nadziei
Wypartych możliwości planów
Które uległy przeterminowaniu
Zamykam swój świat na kłódkę
Odchodzę

Jutro początek
Tego co dziś
Zamkniętego wczoraj
Odświeżonego kiedyś

Zaplątana w ciszy
Szukam chaosu
Wychłodzona miłością
Upajam się odrzuceniem
Tańczę stagnacją
Stoję choć nie wiem
Być może to tylko
Złudzenie

Jutro
Najbardziej banalna
Wymówka tego co dziś

środa, 13 stycznia 2016

" Czekam na ...czas"

Witaj , nie wiem od czego zacząć mam taki chaos w głowie, że nie potrafię zebrać w spójność myśli....
Żartobliwie powiesz mi - zacznij od początku powoli...Tylko jakoś szczerze mówiąc nie mogę go znaleźć nie wiem odkąd zaczyna się mój początek...
Świąteczny magiczny czas już za mną szczęśliwa wróciłam na 'stare śmieci'. A tu dużo miłych nowości estetycznie dużo się zmieniło..'Małe istoty' bardzo się ucieszyły z mojego powrotu zresztą wzajemnie. Biegały koło mnie szczęśliwe, że już wszystko wraca 'jak kiedyś' (czyli tak, jak było przed świętami). Każdy obdarował mnie czym mógł -dostałam piękne 'serduszkowe' rysunki, marchewki, buziaczki...No i ile było tych 'Ważnych 'opowieści, przecież tyle się zdarzyło.
Katem okiem, kiedy minął już pierwszy szał spotkania zobaczyłam, że brakuje mi jednej 'trójeczki'. Szczerze odetchnęłam, kiedy 'jedna' z niej przyszła. Była jakaś inna zgaszona i smutna. Cichutko zapytała, czy może przy mnie pokolorować obrazek, bo chce siedzieć przy mnie. Siedziałyśmy tak sobie więc we dwie -każda robiąc swoje. Po chwili zobaczyłam że 'Ktoś" podrzucił mi mały obrazek i marchewkę udając zdziwienie zapytałam skąd to: "To dla ciebie namalowałam w święta życzenia...jutro mnie już nie będzie muszę wyjechać....Tak bardzo za tobą tęskniłam.. po co te święta tyle czasu cię nie było...marchewka jest z przedszkola nie zjadłam, bo ty ją lubisz przecież". Zapadła cisza..Odwróciłam oczy w okno, bo już wiedziałam, że to ostatni nasz wspólny dzień...Zrozumiałam, że przegrałam. Nie pokonam procedur, ustaw...cholernego życia.
Głupie to pewnie mi powiesz...Wiem,wiem masz rację nie 'moja Istota', a ja rozklejam się. Matka ma w nosie w spokoju dalej sączy procentowe trunki myśląc, że od jutra ma' problem z głowy' i w spokoju może oddać się swoim przyjemnościom, a ja siedzę jak struta i myślę. Boże nie pierwszy to mój raz..kiedy " Małe Istoty"zabierane są do placówki, a ja czuję ciągle taki sam ból..za każdym razem tak samo rozsadza mi serce. Siedzę i łzy same z oczu płyną...Nie mogę ich opanować. Tak, wiem minie - świruję. Może faktycznie nie nadaję się do tego co robię?. Powinnam dać sobie spokój, albo się w końcu uodpornić? Tylko łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić. Najstraszniejsze dla mnie jest to, co dziś usłyszałam od babci: powiedziała mi, że " Małe istoty " tak strasznie płakały" Na co ja odpowiedziałam, że mogę sobie tylko wyobrazić - są takie małe. Babcia spuściła oczy i powiedziała: " Nie rozumiesz one płakały za Tobą, bo ciebie nie zobaczą , nie za matką i domem".
Tyle osób dziś było, a ja czułam dziwną pustkę drażni mnie wszystko. Szukam, czekam wyglądam...Drzwi głuchym odbijają się echem...
Siedzę i wiem muszę się zebrać załatać <3 i wrócić do życia. Tylko to takie trudne, wiem potrzebuję czasu. On załatwi wszystko. Wyciszy i uśpi...tylko kiedy ten czas nadejdzie

Alex


poniedziałek, 11 stycznia 2016

" Dziś są a kiedyś już ich nie ma "

Unikasz przywiązania do ludzi
Boisz się wejścia w bliższe relacje
Krzyczysz, że boli, gdy odchodzą
Panikujesz przed nowym poznaniem
Uwierz, potrzeba tu troszkę przekonania
Małego kredytu zaufania - nie każde
Nowe pojawienie kończy rozstanie
Niekiedy pieczętuje zostaniem
Unikasz przywiązania do ludzi
Mówisz, że oni jak ptaki - odchodzą
Zmieniają miejsca - wyprowadzają się
Z naszego życia
Nie wiem ile w tych słowach jest prawdy
Czy to tylko twój stereotyp myśli
Na siłę w umyśle podtrzymywany
Subtelnie od lat pielęgnowany

Wyjdź ze swojej skorupy
Zdobądź się choć raz na odwagę
Zaufaj, nie przybieraj pancerza
Pozwól, nich samo stanie

" Chcę wiosny "

Moja dusza bojkotuje już zimę -
Chce wiosny!
Odmrażam już serce - to na jej przyjęcie
Chcę wiosny!
W nosie kręci mnie już je cudowny zapach
Chcę wiosny!
Z tęsknotą nasłuchuję ptaków trel
Chcę wiosny!
Niech kołysze mnie przyjazny szum drzew
Chcę wiosny!
Niech lazurowe niebo uśmiecha do mnie się
Chcę wiosny!
Niech romanse rozpoczynają już koty
Chcę wiosny!
Niech zakochani wyjdą z uczuciem z ukrycia
Chcę wiosny!

" Decyzja "

Są momenty, kiedy sam nie wiesz czy dobrze zrobiłeś, postąpiłeś..Mija chwila, godzina dzień i myślisz sobie - kurcze mogłem zrobić to inaczej....Czy faktycznie tak jest: Czy mogłeś?...Trudno odpowiedzieć..Jedno jest pewne, stało się zrobiłeś, tak jak zrobiłeś, skąd wiesz, czy drugi raz nie zrobiłbyś podobnie. Nie wiesz tego... Coś musiało się złożyć na podjęcie tej decyzji...A może, gdybyś wtedy miał czas, wybrałbyś tak, jak za pierwszym razem...Może zadziałałby inny impuls. Nie żałuj, nie wiesz tego.....
Alex

" Prawo decydowania "

Każdy z nas pragnie sam decydować o sobie...Zawsze wydaje nam się, że my sami wiemy o sobie najwięcej. To, co pozostawimy czy słowem, czy czynem odda cząstkę nas - naszą autentyczność.
Trudno się z tym nie zgodzić, bo któż zna nas lepiej od nas samych... Owszem nasi przyjaciele (chwała im za trzeźwe, prawdziwe z boku na nas spojrzenie). Oni idąc z nami tą samą drogą nie raz i nie dwa chronią nas przed upadkiem, pomyłką. Ile razy zdarza się tak, że często...to właśnie oni mieli rację chroniąc nas przed złym wyborem ...Wstyd powiedzieć na głos - Mieliście rację, żeby nie usłyszeć 'a nie mówiłam'..Mówiłaś a i owszem, ale my zaślepieni tak bardzo, dążymy do samodzielności. Idąc nie słuchamy, omijamy znaki, byle na oślep, byle do przodu. Tak, więc może nie chodzi niekiedy oto, aby oddać swoje 'pióro' komuś, ale przystanąć i posłuchać...A ominie nas może parę zdarzeń, które niekoniecznie, my sami chcielibyśmy zapisać w karty naszego życia...

Alex

" Uczucia "

....Z nimi źle, bez nich się nie da...Uczucia pojawiają się stadnie, pojedynczo, różnie..Stale jednak są. My natomiast dzielnie trzymamy je z nami, lub w nas. Niczym nasi życiowi towarzysze wprowadzają sobą chaos w duszy, mieszają, 'mixsują' świadomość,,,,Walczą o przetrwanie...Z uporem, na siłę, pod presją....Wracają jak bumerang i wywracają serce do góry nogami...Najgorsze są te, które niczym kataklizm robią największe spustoszenie w naszym wnętrzu, a my sprzątamy po nich latami. Starając się odbudować równowagę i przywrócić harmonię duszy. Niekiedy jesteśmy otwarci, niekiedy czujemy strach obawę i boimy się je przyjąć.Nie zawsze zgodnie z naszym sumieniem odczytujemy, dbamy i pielęgnujemy. Lekko oddajemy, pozbywamy się brutalnie wykreślając z pamięci.... Najgorsza jednak z tego wszystkiego jest obojętność, samotność i bezsilność...
Alex


" Niemoc "

Zbyt długo żyła na uwięzi
Niczym więzień walczyła o
Małą chwilę wolności
Chciała tylko przeżyć - być
Pokazać światu swoje słowo
Malutka cząstkę siebie
Zbyt długo żyła na uwięzi
Przyzwyczaiła się do mroku
Nie potrafiła odróżnić mądrych słów
Zatraciła się w samotności
Sama z sobą stworzyła duet
Zastygła w skorupie
Teraz wydaje jej się że pióra
Zaczynają podrywać skrzydła do lotu
Jednak w duszy wie - to tylko
Kolejna namiastka chwili
Ułudna nadzieja która pęknie
Niczym bańka mydlana

Kiedy on znowu wróci
Zbyt długo żyła na uwięzi

" Stan posiadania "

Każdy z nas ma Kogoś, o kim myśli przed snem..Wysyła swoje ciepłe bezdźwięczne słowa właśnie w jego kierunku. Uśmiecha się
cieplutko....
Ja mam Was, Kochane osoby, które niekiedy codziennie tu do mnie zaglądają, wspierają swoim ciepłym słowem...Są...Właśnie za tą Wasza serdeczną obecność, każde miłe słowo, milczenie, poświęcony czas---> bardzo mocno dziękuję. Nie wiem jak długo tu jeszcze z Wami będę, ale jestem zaszczycona, że mogłam pochylić Wasze cudowne oczy nad moim skromnym słowem. Dzięki Wam, moje marzenia się spełniają...
Codziennie przed snem patrzę w niebo i dziękuję za to...

Alex <3

" Dzień dobry "

Dzień dobry,
Dziś życzę Wam, by w ciągu dnia Ktoś zaprosił Was na wspólną filiżankę kawy, herbaty, by w natłoku dnia znalazła się choć krótka chwila wspólnej rozmowy, wspólnej ciszy ( milczenie we dwoje niekiedy też jest przyjemne). Niech, ten styczniowy poranek zapoczątkuje coś fantastycznego w Waszych sercach, obudzi Wasze zmysły, popchnie ku małej chwili wolności...Niech to będzie dobry dzień, abyście leżąc wieczorem w łóżku mogli w duchu powiedzieć:' kurcze, to był naprawdę dobry dzień!'...Tego z całego serca Wam życzę i pozdrawiam mocno...

Alex

" Byłeś "

Byłeś- a teraz cię nie ma
Nie liczę już dni ani
Nie wspominam samotnych nocy
Nawet z księżycem nie podejmuje rozmowy
Po co ma wiedzieć że silna - płaczę
Stłumiony szloch co noc
Drgawkami zakłóca ciszę
Wypieram się - to nie ja
To ona - ta porzucona
Ja - chwilowo jestem tylko samotna
Telefon odbarwił serce tym czekaniem
Papierosy tworzą osaczające obłoki
Przesiąkłam twoją koszulą tak jak
Ty zamieszkałeś w moich myślach
Wymeldowany - a na stałe zamieszkały

Obiecuję sobie że jutro to skończę
Zbiorę się w sobie wygonię cię już
Na zawsze - zapomnę do jutra
Wyjdę na spacer - odżyję albo
Podniosę się z podłogi i otworzę tylko okno

" Przystojniak "

Razu pewnego w drodze do pracy
Moje oczy ciebie namierzyły
Zmysły od razu oszalały
Twoje pojawienie spory mętlik wywołało
Stałam jak wmurowana i cały
Czas w twoją stronę zerkałam
Niczym nakręcona wariatka
Twoim widokiem zostałam zaczarowana
A co się działo w mym ciele!
Totalne spustoszenie - dzikie żądze
Eksplodowały rozwalając me wnętrze
Durna - marzyłam żeby autobus zamarzł
Stałam osłupiała i co chwilę z ukrycia na
Ciebie zerkałam - co ja sobie wtedy wyobrażałam!
Niby ukradkiem a mój wzrok na pamięć
Się ciebie nauczył zapamiętał każdy detal
Do pamięci wpisał od razu się twój obraz
Oczy zielone usta ( na pewno) soczyste
No i ten zarost dwudniowy zmysłowym
Zapachem wody wzmocniony
Od razu podjęłam decyzję - Zakochana!
I nie wiem jak długo stałam tak oszołomiona
Dopiero odjazd autobusu przywrócił mnie
Do reala - Ty pojechałeś - a ja zostałam



" Dziwadło - tatuaż istnienia "

Moje ciało to jeden malunek
Taki mylny wizerunek
Mój kamuflaż inności
Pokazanego na zewnątrz
Mojego skrywanego wnętrza
Jednak pod nim to dalej ja
Ukryta pośród rysunków swojego ciała
Skrywam swoją wrażliwość ale ty
Przeciwnik inności - fałszywą wpisałeś
Mi tożsamość przykleiłeś łatkę
Fanatycznej wariatki chociaż nigdy ze
Mną nawet nie rozmawiałeś
Gardzący szyderczy wzrok - to wyrok
Dla mej artystycznej duszy dla ciebie
Jestem tylko oszpeconym dziwadłem
Nic nie wartym takim bez wartości
Szkoda że nigdy nie przełamiesz
Zapisanego gdzieś tam stereotypu
Nie obalisz mitu dając szansę poznania
Skreśliłeś mnie już na samym starcie i
To wszystko przez ten na ciele rysunek
Dopisałeś osobowość - niespójną do mojej
Oceniłeś pochopnie bez głębszego zrozumienia
Jak trędowatą ze społeczeństwa słowem wykluczyłeś


" Dziecięcy świat zza płota "

Od urodzenia się tułam - nigdzie
Nie mam swojego miejsca
Nie posiadam stałego adresu
Taka mała dziewczynka będąca
Całe życie w służbowej delegacji
Nikt nie zatrzymał na dłużej mojego serduszka
Ono wiecznie ma w ręku bilet podróżny
Spakowana reklamówka pilnych rzeczy
W gotowości podtrzymuje ścianę
Mój dom to ciągle inna placówka
Nie wiem co to znaczy - własny pokój
Skarbnica własnych rzeczy - ja błąkam się
Od urodzenia po świecie - szukam swojego
W nim miejsca często stoję ukryta i
Zazdroszczę tobie 'zza płotu' życia

Marzy mi się rodzinna sielanka
Gdzie tata i mama śpią za ścianą
A rano szykują dla mnie kakao
Nie chcę już nowych cioć i wujków
Chcę jak wszyscy - swojego adresu

Dziś krwawi me serce...Nie mogę i nie potrafię zrozumieć głupoty ludzkiej, bo jak można zrozumieć (wytłumaczyć) świadomość wyboru przez matkę: wóda czy dzieci...Ja chyba nie nadaję się na te czasy, nie potrafię sobie racjonalnie przełożyć, tak po ludzku, na chłopski rozum...jak można być kobietą, matką, wyrachowaną, zimną. Stworzyć cud, by potem zafundować mu życie w placówce. Tyle czasu już w tym siedzę i nie ogarniam tego...

Alex

" Pocałunek na przebudzenie "

Dziś po prostu zamknij mi szczelnie usta
Niech wiatr przypadkiem nie wyziębi
Twojego do mnie uczucia nie wywieje
Z serca jak odległe wspomnienie
Zamknij mi usta pocałunkiem namiętnym
Dziś po prostu zamknij mi szczelnie usta
Dopasuj do moich niczym dwie pasujące
Do siebie połówki i całuj długo - namiętnie
Niech świat wokoło wiruje a pocałunek
Rozpuści zimowy poranek
Dziś po prostu zamknij mi szczelnie usta
Obejmij mnie czule i trzymaj tak mocno
A nasze usta niech z ochotą oddadzą się
Tym zalotnym igraszkom nie tłum naszych
Namiętności tylko mnie całuj i całuj


" Wyrachowana "

Dziś z wyrachowania polenię się troszkę
Położę i nie obejrzę do tyłu
Nic nie zrobię - lenistwem zadowolę siebie
Przeleżę ubrana tylko w makijaż taki
Mocny - akcentujący moją niezależność
A i nie myśl mój drogi że obiad
Dziś na czas będzie - nie, nie będzie
Nie mam dziś planów by poświęcić
Cały swój dzień w kuchni i tobie służyć
Dziś mój drogi jestem wyzwoloną kobietą
Nie obchodzi mnie również że w
Naszym domu bałagan kontrolę przejmuję
Niech robi co chce - obojętne me spostrzeżenie
Chcesz - to Ty zakasuj rękawy i sprzątaj
Ja biorę dziś wolne - taki urlop na żądanie
Fajnie tak raz na jakiś czas w
Wyrachowanie i niezależność ubrać siebie
Zapomnieć o obowiązku i służbie
Miłe jest - zatracenie w sobie pozbycie się
Choć na chwilę grzecznego wizerunku
Ps...Inspiracja do napisania było całkowite przeciwieństwo.....taka przekora moich myśli.....Pozdrawiam


" Całkowite zatracenie "

Straciłem kontrolę nad własnym ciałem
W chwili gdy zadurzyłem się w tobie
Zapomniałem o sobie myśl o
Tobie przykleiła na mnie twoje oblicze
Pokonałaś mnie swoją całością -
Do szpiku zawładnęłaś
Chyba na amen straciłem w sobie
Całkowite rozeznanie 'w miksowałaś'
Siebie w moją całość nie rozróżniam
Dokąd w sobie jestem ja - stale gubię
Swojego istnienia ślad zatracam się
W tobie niczym najpiękniejszym śnie

Chce w nim pozostać błądzić bez celu
Pokochałem twoje na sobie oblicze
Uzależniłaś moje myśli od siebie
Niczym królowa zamroziłaś serce
Ukształtowałaś moje uczucie dając
Mu jednoznaczny kierunek

wtorek, 5 stycznia 2016

" Pod pręgierzem "

Tyle par oczu swój wzrok wlepia
Osaczenie - to jedyne trafne spostrzeżenie
Poddana ich obserwacji
Jesteś jak wynaturzone zwierzę
Taki przedmiot nic niewarty
Przez nich z godności sumienia obdarty
Osądzony według ich systemu
Kar i nagród przyznawanych
Kiedy jesteś w łasce - to i wzrokiem
Łaskawym głaskane masz plecy

Na piedestale, jak na świeczniku
Stoisz pod pręgierzem postawiona
Czekasz na werdykt - jakie będą ich słowa
Oszczędzą cię i zrozumieniem otoczą
Czy się okaże, że nie pasujesz do tego
Towarzystwa - jesteś wybrakowanym produktem
Odtrąconym niepasującym - przemyśl czy
Potrzebujesz być zawsze podrzutkiem
Kimś kto według nich nie ma swojego istnienia
Obcym...

" Panika "

Strach zamyka usta paraliżuje mięśnie
Zbyt dobrze znam jego smak
On zawsze pojawia się - kiedy oddech
Miarowy na chwilę wróci
Demontuje moją żywość
Niczym koneser wybiera to co
Najlepsze we mnie - zabiera i
Na pewną chwilę znika
Potem wraca jak stary znajomy
Bawi się mną - stale szukam
Na niego antidotum
Boję się kolejnego spotkania
Jestem wyczerpana i wiem że
Każdorazowo tracę na odporności

" Wspomnienie "

Nie opieraj na mnie swoich słów
Nie zatrzymuj ich i nie zapisuj
Pielęgnuj moje myśli z czułością to
Nimi proszę się zaopiekuj - ja nie będę
Wiecznie
Odejdę we mgle niezauważona
Kiedyś - a może już mnie nie ma
To tylko mniemanie istnienia
Przywołane wspomnienie - senna mara
Nicości
Całokształt wyrwany z wyrzeźbionej
Odlanej osobowości niczyjego wzoru
Bez majestatycznego życiorysu - kogoś
Kto przez chwilę tu był - sam w sobie się tlił
I toczył małą iskierkę - życie

Proszę, nie przywiązuj się do mnie
Nie okaleczaj zapamiętaniem myśli
Odetnij - pozbądź nawet wykasuj z
Pamięci po wieczność - po co obciążać
Duszę nieistniejącym cieniem

" Dziś są, a kiedyś już ich nie ma "

Unikasz przywiązania do ludzi
Boisz się wejścia w bliższe relacje
Krzyczysz, że boli, gdy odchodzą
Panikujesz przed nowym poznaniem
Uwierz, potrzeba tu troszkę przekonania
Małego kredytu zaufania - nie każde
Nowe pojawienie kończy rozstanie
Niekiedy pieczętuje zostaniem
Unikasz przywiązania do ludzi
Mówisz, że oni jak ptaki - odchodzą
Zmieniają miejsca - wyprowadzają się
Z naszego życia
Nie wiem ile w tych słowach jest prawdy
Czy to tylko twój stereotyp myśli
Na siłę w umyśle podtrzymywany
Subtelnie od lat pielęgnowany

Wyjdź ze swojej skorupy
Zdobądź się choć raz na odwagę
Zaufaj, nie przybieraj pancerza
Pozwól, nich samo stanie

Niekiedy mam takie dni, kiedy zastanawiam się...nie sorry wspominam osoby, z którymi kiedyś byłam, coś przeżyłam, a później nawet nie wiem kiedy zgubili się gdzieś, znikli.....odeszli...Wielu z nich jednak mimo upływu czasu krąży dalej gdzieś tam w sercu...A ja myślę sobie..,jakby to było ich ponownie spotkać....
Alex

" Nocne obrazy "

Nocą widok z okna przybiera
Inny obraz - w tej całej ciszy
W mroku wieczoru jest inny
Siedząc na parapecie okna
Palisz kolejnego papierosa
Zaciągasz się nim leniwie
Kołyszesz zamyślona na boki
Dostrzegasz rzeczy, które w dzień
Są niewidoczne umykają niezauważone
Dziwne, ten sam widok, a jakby dwa
Różnie namalowane obrazy

Papieros dzielnie dotrzymuje ci
Towarzystwa - dobry z niego kompan
W takiej ciszy nie pyta, nie mówi
Milczy jak łzy, które nie wiedzieć czemu
Po twoich policzkach znowu płyną

" Nocny myśliciel "

Zakłopotany usiadł na skale
Wiedząc, że w mroku nocy można myśli
Z temperamentu popuścić
O nic nie pytać tylko w spokoju
Pomilczeć
Milczenie dało to ukojenie
Którego od dawna ów bohater
Potrzebował - przesiedział do rana
Samotnie na upatrzonej przez siebie skale
Różne myśli analizował - to z tego
To z poprzedniego roku jedne
Bardziej bolesne - inne weselsze
Miotał się nimi otulony księżyca pełnią
Do jakich wniosków doszedł
Czego w swej analizie dokonał -
Tego już nie powiedział rano
Skała znowu pustką się stała

Uważaj, gdy na wieczorny
Wybierzesz się spacer trzymaj
Swojego pieska mocno na smyczy
Bo zdarzyć się może, że spotkasz
Ponownie tego niebogę

" Byle do wiosny "

Bożę, jak chce mi się już tej
Cholernej wiosny
Tych traw zielonych, kwiatów
Ubranych w magiczne kolory
Drzew czułością szumiących
Tego życia cudownego

Dość już mam tych szarości
Chcę kolorów - symbolu radości!
Nie chcę tkwić już w tej posępnej
Nostalgii - teraz chcę lekkiego
Ożywienia dosyć mam duszy
Udręczenia
--------------------------------
A wiosna tylko pod nosem się uśmiecha
I myśli już niedługo przyjdę a jakże.......

" Być jak zakochani "

Zakochani -
Oni nigdy nie są sobą zmęczeni
Oni miłość niosą w jednym kierunku
Oni razem patrzą w jeden księżyc
Oni rozumieją się bez słowa
Oni razem wybierają drogą
Oni są nienasyceni sobą
Oni przeklinają chwile rozstania
Oni łączą dwa serca w jedno
Oni to On i Ona

" Motylki w brzuchu "

Czy pamiętasz te pierwsze
Niewinne uczucie zakochania
Pierwszego zaślepienia,
Ten moment czekania do
Upragnionego spotkania - boże
Jak wtedy wlekły się minuty
I te motylki w brzuchu, które
Tak wdzięcznie wirowały -
Ach, cudowne uczucie
A ta chwila pierwszego spotkania
Pierwszego pocałunku
Potem kochania

Ta świeżość tego uczucia
Kiedy góry chciałeś przenosić
Byle tylko z nią się zobaczyć
Piechotą przeszedłeś dwa miasta
W deszczu, burzy nieraz w gniewie
Że nie to jej powiedziałeś, albo ktoś
Zakłócił wam ciszę spotkania

" Moment pożegnania "

Rok w rok jest taki dziwny moment pożegnania
Coś musi odejść, przeminąć, by nowe nastało
To taki czas podsumowania - rachunku myśli
Obliczeń dobrego, wypomnień tego co złe
Dziwna analiza myśli sentymentalna
Podróż do tego co się zdarzyło
Przypomnienie tych wszystkich łez
negatywnych emocji, goryczy wydarzeń
Lot w krainę wzruszeń - wspomnień
Ulotnych chwil szczęścia, radości
Dla których wiedziałeś po co żyjesz
Czego jeszcze od siebie - życia oczekujesz
W tym roku może zrób inaczej nie wciągaj
Złości - one już były i odeszły
Skup się na tym co tu i teraz - zamknij oczy
I żyj tak po prostu tu i teraz
Nie stawiaj wygórowanych wymagań
Unikniesz na koniec tego co dziś - rozczarowania

Idź w tą nowość z nową nadzieją, uśmiechem
tego dziś Tobie życzę...

" Szaleństwo sylwestrowej nocy "

Szaleństwo sylwestrowej nocy już
Za nimi, suknia w pośpiechu na
Podłodze porzucona dzielnie trzyma fason
Grzecznie śpi trzymając mocno
Twój pozostawiony na niej dotyk
Maska na krześle niedbale oparta
Kusi jeszcze tlącą aurą tajemniczości
Rękawiczki, długie, jak twoje dłonie subtelne
Wiszą bezwładnie szaleństwem nocy ujarzmione
Pończochami jak gdyby w jedność związane
Na stole dwa kieliszki z niedopitym winem
Już nie tańcują - stoją w bezpiecznej od siebie
Odległości, z rozmazaną pomadką na wszystkich
Ściankach - skrycie chowają tajemnicę nocy
Symbol tego nocnego szaleństwa
Pani wtulona w ramiona pana śpi
Bezpiecznie objęta - uśmiecha się i
Przez sen delikatnie mruczy spełniona
Winem jeszcze delikatnie odprężona
Swoją bezpruderyjnością nie zawstydzona

Potem, gdy oboje otworzą swoje oczy
Ciekawe jak na siebie zareagują -
Spełnieniem czy rozgoryczeniem
Uznając siebie za przeznaczenie czy
Pomyłkę sylwestrowej nocy

" Fajerwerki "

Fajerwerki już Nowy Roczek przywitały
Wystrzelone wysoko poniosły w górę
Ku niebu nasze najskrytsze marzenia
Hucznie bąbelkami szampana oprawione
O północy kolorowe zrobiło się niebo
Prawie jak tęcza kolorami wzmożone
Zabarwiło swój odcień barwnością
Różnorodnych deseni
Czy coś z nich się spełni -
Tak barwna i wszechstronna ich oprawa
W tę jedną wyjątkową noc w roku
Nasze oczy tęsknie zatapiają się w nieba mroku
Każdy z nas wierzy że Nowy Rok będzie inny
Lepszy niż jego poprzednik - zadba o zdrowie
Przyniesie radość i wszelką pomyślność
Ufnie każdy z nas w to wierzy

Dajmy mu czas niech powolutku się
Tutaj między nami rozgości - pozna i
Zaprzyjaźni się z naszymi marzeniami
By potem wszystkie rychło je spełnić

" Bojaźliwa sowa "

W sylwestra pewna sowa na drzewie
Osowiała lekko siedziała
Cóż, jak każdy parę kropli szampana
W ukryciu wypiła - chciała więcej, bo trunek
Jej posmakował jednak wiedziała, że nocy tej będzie
Dużo latać i miejsca pobytu często zmieniać
Usiadła przymrozkiem zmrożona na
Pierwszej lepszej mijanej gałęzi
Pomyślała przysnę - cisza tu i nikt nie ględzi
Jak pomyślała tak też uczyniła
Oczy zmrużyła cichutko przysiadła
I zasnęła
Naraz huk niczym z armaty
Jak na głos dowalił rozbłysnął
I na niebie paletą kolorów błysnął
Sowa strwożona na gwałt obudzona
Zachwiała się i mało ze strachu piór
Nie zgubiła
Co to za rzeczy! Wariaci! żeby w niebo
Tak z armaty strzelać - przecież tutaj żyją ptaki!
Na to wszystko pazury jeszcze mocniej ze strachu
W konar gałęzi wbiła skrzydła do siebie
Jeszcze mocniej przyciągnęła i dziób w pogotowiu
Swój złączyła szczelnie czekając na to co będzie dalej
Długo tak w strachu pogrążona jeszcze siedziała
Troszkę ukradkiem tak przez jedno oko
W niebo zerkała niby się bała niby podziwiała
W duchu nawet przyznała że wybuchy to
W sumie piękne widowisko tylko dla ptaka
Niestety zbyt huczne i głośne


" Dla ciebie "

Po tej rozmowie smutek w mej
Duszy zapanował, trudno
Zebrać mi myśli i logicznie
To wszystko poskładać
Motam się jak przy puzzli układance
Szukam wyjścia - brakującego elementu
Ty, pogodzona zapewniasz mnie
Uparcie - daj spokój taka, jest kolej rzeczy
Niemym krzykiem - w głos na całe gardło
Na Ciebie się wydzieram - nie rób mi tego!
Nie mogę stracić kolejnego Przyjaciela
------------------------------------------------------
Cisza wymownie krząta się po pokoju
Zegar boi się przesunąć do przodu wskazówki
Siedzę z kubkiem herbaty - nie myślę
Kołyszę na krześle - sortuję chaos
Jaki wywołałaś w mojej głowie- on
Poplątał logiczność moich rozmyślań

Wiersz Dedykuję Kobiecie o bardzo wrażliwej duszy.....

" Niczym Julia "

Kusiło mnie dziś - skoczyć z balkonu
Nie patrząc i nie czuć - tak po prostu
Poszybować w dół
Ubrana w czerń pod osłoną nocy
Wspięłam się na najwyższy balkon jednak
Księżyc- zdrajca oświetlił moją postać
Z szafy wybrałam suknię czerwoną
Podobnym kolorem podkreśliłam usta
Tylko buty wygodne - do sukni nie zbyt szykowne
Tak wystrojona wyglądałam niczym Julia
Z dramatu Szekspira oczekująca wybawienia -
Tylko u mnie jakoś Romeo nie wyszedł ze swojego cienia
Podjęłam decyzję - Jestem gotowa!
Jednak zbyt długi moment wahania
Pomyślą po sylwestrze - jeszcze nachlana!
Pewnie była i niedopita w drapała się durna
Baba żeby przez chwilę poczuć się
Na szczycie uwagi i popularności
Zła na siebie za ten moment przemyślenia
Poskładałam grzecznie suknię w kostkę
I z powrotem za poręczą usiadłam

Drugiej próby już nie podjęłam
Siedziałam tam sama do późnej nocy
Potem schodami już do domu wróciłam

" Oryginał "

Taka już jestem - inna niż chcesz
Żebym była nie wkładaj mi
Twoich słów w moje usta - one
Wiedzą, jaki zrobić z nich użytek
Uwierz, nie będę mówiła tego,
Co, ty potrzebujesz usłyszeć
Nie dobieraj mi kolorów - kiedy sama wiem
Że najlepiej mi w czerni nie nakręcaj mi
Włosów -niby przypadkiem, tak od niechcenia
Nie nakazuj wyboru drogi, gdyż sama wybiorę
Dla siebie kierunek - nawet jak zbłądzę
Zawrócę i sama ponownie go zmienię
Nie nakazuj i nie steruj - nie rób
Ze mnie mechanicznego robota
Zaprogramowanego na czyjeś podobieństwo
Jestem z krwi i kości - żyję tak jak
Potrafię, nawet gdy się pomylę sama
Poniosę tego konsekwencje
A teraz mój miły - pomyśl czy jesteś
W stanie zaakceptować moją indywidualność
Oryginalność nie podróbkę marnej kopii
Odpowiedz sobie sam przed sobą czy -
Jest to dla ciebie temat do przeskoczenia
Gdy się zdecydujesz - to wiesz gdzie mnie szukać


Życie stale plącze mi drogi
Idę, choć nieraz tak bardzo boli
Zbieram porozrzucane nadzieje
Szczelnie w sercu swoim zamykam
Marzenia i obietnice
Te ostatnie, gdy niespełnione
Wypalają mi duszę - długo pieką
A ja cóż, zawsze dziecinnie naiwna
Wierzę w cud ich spełnienia i ponownie
Nabieram się na ich spełnienie
Wierzę jednak, że kiedyś nauczę się -
Przestanę tak łatwo ufać może nawet
Pozbędę się złudnych marzeń, zrozumiem
Że warto żyć teraźniejszością, nie odkładać
Niczego na później - na potem
Życie stale plącze mi drogi
Nigdy nie prowadzi na skróty
I choć nieraz, tak bardzo boli
Wierzę, że kiedyś wyleczy mnie
Z mojej ułomności - ufności


" Zdążyć z czasem "

Czas odmierza swoje minuty
Pcha ku przyszłości oddzielając
Wspomnieniem to, co minione
Tyle czasu już przeszło ile
Go jeszcze zostało - przyszłość
Każdemu z nas pokaże
Nie liczę minut na sekundniku
W tej chwili spełniam marzenia
Jestem zbyt zajęta na odliczanie
Nie myślę, nie zastanawiam się
Choć, wiem, że i mój zegar jak
Inne - zatrzyma swoje wskazówki

Chciałabym jeszcze tyle rzeczy
Zobaczyć, poznać - czy zdążę
Nie wiem, jak każdy stawiam pytania

" Powrót do dzieciństwa "

Niekiedy chciałoby się wrócić
W te chwile błogiego dzieciństwa
Kiedy zmartwieniem był wybór dobranocki
Wtedy cały dzień po podwórku się szalało
Z przyjaciółmi - takimi na zawsze
Poznanymi w piaskownicy
To z nimi, przeżywało się te wszystkie
Idiotyczne niekiedy szaleństwa - Oni
Cóż, niekiedy we wstydzie - wiernie stali
I tylko głos z okna mamy kończył
Dzień - i nocą rozdzielał z kumplami
Ach, co to były za czasy!
Wieczorem siedząc tęsknimy w duszy
Wspominając te cudowne chwile i
Ukradkiem wycieramy łzę przy oku
Ona jest przejawem naszej tęsknoty
Błądzi i wierci w sercu dziurę pewnego żalu
Który, wspomina tę przeszłość

Potem długo w nocy nie możesz jeszcze spać
Słyszysz te wszystkie głosy i śmiechy -
Cudowny obraz swojego dzieciństwa

" Szaleństwo słowem pisane "

Czy jestem w obłędzie - nie to
Moje słowa naznacza szaleństwo
Ono królestwo sprawuje w mojej głowie
Przenika i łapie co słabsze myśli
Trzyma i nadaje im kierunek
Emocje - one zawsze tańcem hulaszczo
Wiodą pierwszy prym - wymieszane
Nigdy ich zapach nie jest stagnacją
Ta ,woń jest dla mnie kusząca wciąga
Mnie - jak zalotny kochanek kusi i mami
Uczucia - skradły mi serce zabrały
Nie pytały, czy są mi jeszcze potrzebne
Same sobie wybierają co je uwiera,
Co wzruszeniem obejmuje - dawno
Uciekły spod mojej władzy
Dusza - z nią najwięcej mam chyba kłopotu
Zawsze ją coś uwiera i moje oczy na czymś zatrzymuje
Potem długo w nocy bezsennością dusi
Wybijając mnie do rana ze snu łomocząc bije i
Szarpie na strzępy moje wnętrze
Jednak, to wszystko, tworzy pewną całość - mnie
Chaotyczną, szaloną - wyzwoloną z myśli
Potem to wszystko, Kochany Czytelniku
Znajdujesz na papierze - moja rada nie wierz
We wszystko, bo dusza często stroi sobie żarty


" Wyludniona dusza "

Samotność kręci się po osiedlu
Chodzi nieproszona bez celu
Ciekawa wszędzie zagląda
Niekiedy przychodzi na dłużej
Niczym dawna koleżanka
Rozsiada się wygodnie w fotelu
I patrzy jak błąkasz się starając
Oswoić z nią swoje serce
Ono zastyga -krew w nim nie krzepnie
Dusi - nie toczy oddechu
Potem znudzona wychodzi na ulicę
Odwiedza, wyludnia w pustostan duszę
Zmienia - podstępem wkrada się w ciebie
Zdobywając nad tobą sterowanie a kiedy
Zrozumiesz - stajesz się tylko narzędziem
Schemat jej działania jest zawsze ustalony
Poluje, obklei - bezwzględni osaczy
Udręczy aż prawie zamęczy
Posiedzi cichutko i ponownie namierzy
Kogoś innego sobą osaczy

Nie pozwól jej przekroczyć progu
Nie wpuszczaj - przeganiaj jak natręta
Nie daj zbojkotować sobie duszy
Odpieraj jej niecne maniery
Od początku bądź z nią szczery

" Kubek "

Na stole błąka się twój kubek
Nieruchomy stoi przez ciebie postawiony
Tkwi podobnie jak ja w bezruchu
Razem jesteśmy jak dwa cienie
Pozostawieni sami sobie bez ciebie
Nie wiem może się sobie przyglądamy
Jedno jest pewne - oboje za tobą tęsknimy
Teraz musimy ułożyć sobie jakoś życie
Dziwny duet tworzymy zdani na siebie zgodnie
Przeklinamy puste krzesło - ono przypomina
Za bardzo nam ciebie - dopełnieniem histerii
Jest sweter niedbale przez oparcie zarzucony
Rozglądam się - nie ma ciebie
A moje oczy Cię widzą - kubek
Sweter....obraz wypełnia się tobą
Jesteś wszędzie, choć nieobecny
--------------------------------------------------
Biorę kubek w swoje dłonie i trzymam mocno
Spragniona rozkoszuję się pozostawionym dotykiem
Przypominam to odległe już wczoraj - nas
Dziś pozostał tylko kubek, sweter i puste krzesło


Hm ......wiersz w moim stylu smutny, zmuszający do pewnych przemyśleń. Dziwne, bo zamysł jego powstania był inny ( ale ja to ja) ...Uwielbiam kubki szczególnie takie 'kocie'. Nigdy nie mogę się oprzeć, żeby sprawić sobie nowy... podobnie mam z długopisami .....ile bym nie miała, zawsze, każdy kolejny przyciąga moje oko...

Alex


" Podróż sentymentalna "

Zastanawiam się kiedy
Przebiegło mi życie
Wzrok przesuwa obrazy
Zatracam się i wspominam
To jest jak podróż pociągiem
Siedzę i przeglądam fotografie
Wysiadam na niektórych stacjach
I jeszcze raz wszystko dokładnie
Sobie przypominam i oglądam
Zapomniane rzeczy wskakują
Uzupełniając niektóre pamięci braki
Pociąg znowu rusza...
Nie wiem gdzie teraz jestem i
Jaka będzie następna stacja
Mam bilet i choć wiem dokąd
Jadę - błądzę w myślach

Kiedy to wszystko się zdarzyło
Kiedy przeżyłam swoje życie
Kiedy lustro zmieniło odbicie
Kiedy album wypełniły te zdjęcia

O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...