Niekiedy chciałoby się wrócić
W te chwile błogiego dzieciństwa
Kiedy zmartwieniem był wybór dobranocki
W te chwile błogiego dzieciństwa
Kiedy zmartwieniem był wybór dobranocki
Wtedy cały dzień po podwórku się szalało
Z przyjaciółmi - takimi na zawsze
Poznanymi w piaskownicy
Z przyjaciółmi - takimi na zawsze
Poznanymi w piaskownicy
To z nimi, przeżywało się te wszystkie
Idiotyczne niekiedy szaleństwa - Oni
Cóż, niekiedy we wstydzie - wiernie stali
Idiotyczne niekiedy szaleństwa - Oni
Cóż, niekiedy we wstydzie - wiernie stali
I tylko głos z okna mamy kończył
Dzień - i nocą rozdzielał z kumplami
Ach, co to były za czasy!
Dzień - i nocą rozdzielał z kumplami
Ach, co to były za czasy!
Wieczorem siedząc tęsknimy w duszy
Wspominając te cudowne chwile i
Ukradkiem wycieramy łzę przy oku
Wspominając te cudowne chwile i
Ukradkiem wycieramy łzę przy oku
Ona jest przejawem naszej tęsknoty
Błądzi i wierci w sercu dziurę pewnego żalu
Który, wspomina tę przeszłość
Błądzi i wierci w sercu dziurę pewnego żalu
Który, wspomina tę przeszłość
Potem długo w nocy nie możesz jeszcze spać
Słyszysz te wszystkie głosy i śmiechy -
Cudowny obraz swojego dzieciństwa
Słyszysz te wszystkie głosy i śmiechy -
Cudowny obraz swojego dzieciństwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz