Myśl rozproszona słowem uciekła
W popłochu szukając schronienia
Zmęczona werbalną nagonką
Zapragnęła ciszy i zrozumienia
W popłochu szukając schronienia
Zmęczona werbalną nagonką
Zapragnęła ciszy i zrozumienia
O to ostatnie coraz trudniej
Zakrzyczana niczym wiatr po
Bezdrożach szalała w osamotnieniu
Chciała pobyć samotna
Zakrzyczana niczym wiatr po
Bezdrożach szalała w osamotnieniu
Chciała pobyć samotna
Sobą się tylko upajać nie potrzebny
Jej tłum chwilowych adoratorów
Skromnego jej słowa - oni nie wieczni
Odejdą w końcu znudzeni
Jej tłum chwilowych adoratorów
Skromnego jej słowa - oni nie wieczni
Odejdą w końcu znudzeni
Podpowiedziała liściom małą instrukcję
Tego gdzie jest - nie kiedy będzie może
Gdy wyciszy sumienie odpręży się - to wróci
Tego jednak nie sprecyzowała
Tego gdzie jest - nie kiedy będzie może
Gdy wyciszy sumienie odpręży się - to wróci
Tego jednak nie sprecyzowała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz