Samotność błąka się
Po zaludnionych ulicach
Odbija echem upodlenia
Niczym zaraza odrzuca
Przytula ją lincz podłego
Niezrozumienia
Po zaludnionych ulicach
Odbija echem upodlenia
Niczym zaraza odrzuca
Przytula ją lincz podłego
Niezrozumienia
Ze wstydem wyciąga
Strwożoną ze strachu rękę
Nie prosi o luksus tylko
O akceptację małą
Tolerancję do poduszki
Strwożoną ze strachu rękę
Nie prosi o luksus tylko
O akceptację małą
Tolerancję do poduszki
Nie uzyskawszy idzie dalej
Odbija się od obojętności
Nagromadzonej złości która
Kopniakiem i szturchańcem
Bezbronność dziś tak traktuje
Odbija się od obojętności
Nagromadzonej złości która
Kopniakiem i szturchańcem
Bezbronność dziś tak traktuje
Płyną łzy po brudnej twarzy
Zmywają kurz z zebranych ulic
Z pustym wzrokiem samotność
Podąża własnym krokiem
Zmywają kurz z zebranych ulic
Z pustym wzrokiem samotność
Podąża własnym krokiem
Nieakceptowana
Wyszydzona
Wyśmiana
Zrezygnowana nie walczy
Już o swoje przetrwanie
Wyszydzona
Wyśmiana
Zrezygnowana nie walczy
Już o swoje przetrwanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz