sobota, 4 listopada 2017

Kołdra utkanych nadziei


Pogubiłam się już
Nie wiem na ile jestem
A na ile mnie nie ma

Pojawiam się porannym
Złudzeniem które rozmazuje
Dżdżystym deszczem złudzenia

Szukam siebie
W odmętach zwiędniętych narzekań
Wypranych fantazją mgły

Pytasz ja nie odpowiadam
Nie wiem co mówić gdy wiatr
Zamiata pod liście mój głos

Nie przebiję się w podniebne
Przestworza umrę schowana
Przykryta kołdrą utkanych nadziei

Tragedia niewinnych serc


Zwykły dzień
Niezapowiedziana
Sytuacja
Błysk świateł
Morze krwi
Ocean łez
Kataklizm wielu
Serc

[*]

******

Nie mów
Nie płacz
To niewykonalne
Przytul choć tylko
Wirtualną myślą
Wesprzyj modlitwą
W ich cierpieniu
Zamilcz wymownie
Ciszą


Jego spojrzenie


Jego spojrzenie
Zmuszało ją do pozostania
Dziwną siłą przyciągało
Nie pozwalając odejść
Zresztą nie chciała tego
Rozkoszowała się magią
Oczu

On nie robił nic
Stał i patrzył zimnym
Przenikliwym wzrokiem
Ona widziała w tym ciepło
Ogrzewała się łasząc niczym
Naiwna kotka


Porażka


Porażka
Blokuje nowy szlak
Zatrzymuje wmawiając
Brak słuszności nowych
Działań zamierzeń

Zresetuj niepowodzenia
Postaw na nowe szanse
Rozpuść włosy i rusz przed
Siebie nie trzymany niczym
Łap nieznane uśmiechaj się
Będąc szczęśliwym człowiekiem
To tak nie wiele a zaraz tak dużo

Nocą wszystko jest bardziej...


Wieczorem
Stajemy się inni
Mniej obcy dla siebie
Dla własnych odczuć

Zmęczeni dniem
Ściągamy balast trosk
Przydrożnych zmartwień
Które teraz nic nie znaczą

Jakie ma znaczenie to czy tamto
Nierozwiązana sytuacja automatycznie
Staje się niezapisaną historią która
O poranku straci rację bytu

Nie zadręczam się
Sączę drinka zrobionego
Z własnych przemyśleń teraz
Tak bardzo odległych od jutra


"Nocą wszystko jest bardziej...Boli bardziej, czujesz bardziej, myślisz bardziej, umierasz bardziej. Bardziej nie masz sił..."

Pajęczyna przyjaźni


Jutro
Może być nie moje
Więc nie szukaj mnie
Tutaj

Będę
Przemierzać przestworza
Gdzieś tam gdzie nie sięga
Twój wzrok odnajdę nowy świat

Moje
Maleńkie królestwo które
Ukołysze moje tęsknoty
Niedowartościowanego żalu

Nie będę płakać choć pożegnania
Zawsze są pełne tragizmu jednostki
Oboje wiedzieliśmy że kiedyś nadejdzie
Ten moment

Proszę tylko o jedno
Nie zapomnij mojego głosu
On niesiony szeptem wiatru
Utka pajęczynę zapisanej przyjaźni

Sama...

Tak naprawdę
Zawsze jesteś sama
Nie zauważyłaś że tak
Naprawdę nikogo nie obchodzi
Czy jutro cię spotka zauważy...

Zobacz
Każdy jest ukierunkowany
Tylko na siebie na co komu
Ktoś to zawsze rodzi dodatkowy
Koszt opiekuńczości wynikającego
Z niańczenia

Nikt nie lubi być uwikłanym
W zbędne zobowiązania które
Tylko obciążają układ odpornościowy
Narażając na dodatkowe symptomy
Wzajemnego przywiązania które później
Stają się dla jednej ze stron ciężarem


Powiedz mi jak to jest. Niby otacza cię tłum a czujesz pustkę. Uśmiechasz się choć w środku pływasz we łzach. I na nic zdają się zapewnienia. My czujemy swoje 

W bezdrożach samotności


Tułając się w bezdrożach
Samotności odwiedzam
Zakamarki własnego imperium
Nie szukam atrakcji bo tam ich
Nie ma

Nie nawiązuję znajomości bo
One ulotne niczym dmuchawce
Nie przetrwają jutra
Chłonę niebiańskie widoki
One zamieszkają we mnie na stałe

Nie mieszczę się w standardzie
Normalności ta wykluczyła mnie
Solidarnie unikając mojego spojrzenia
Nie mam nic ale dzięki temu
Jest mi łatwiej przetrwać


Ubierając się w marzenia


Zaostrzyłam apetyt
Biorę więcej mniej
Na przekór satysfakcji
Kamienuję serce

Smakuje chwilę
Rozkoszuję się aromatem
Niepewności stąpam po
Kruchym lodzie zapomnienia

Chłonąc dobro przecedzam
Zbędne śmieci pustki
Wykluczam negatywizm
Ubierając się w marzenia


Bez marzeń życie jest puste. Nijakie...Trzeba marzyć, spełniać w miarę możliwości siebie. Żyć...

Poszukiwania


Szukam
Siebie w tobie
Moich myśli opartych
Na bramie niczyjego
Umysłu

Często
Oznaczam je jako
Wskazówkę naszego jutra
Pomijając dubbing naszych
Cierpień


Niespełniona artystka


Gdy nikt nie patrzył
Wyszła na scenę

Pierwsze kroki
Stawiała niepewnie

Później zapomniała
Zatraciła wstyd

W tej jednej chwili
Była sobą - artystką

Blask zapalonego światła
Spłoszył dziewczynę

Uciekając zgubiła
Kilka zapisanych kartek

Już nie weszła na scenę
Nigdy nie poczuła się artystką


Czy to o mnie? nie, nie czuję się tak. Nie mogłaby tak się przecież czuć dziewczyna, która znalazła ponad 2000 Odbiorców ( powierników tak lepiej brzmi) własnych myśli. Dla mnie to spełnienia marzeń...Dziękuję

Bez zbędnych słów


Odejdziesz
Nie odwracając oczu
Za tym co zostawiasz

Bez zbędnych słów
Zmyślonych na szybko
Wyjaśnień - znikniesz

Nie zauważyłam
Żebyś coś po sobie
Zostawiła - uśmiechasz się

Nie pytam o powód
Twojej nagłej decyzji
Będziemy tęsknić

Kiwnięcie głowy
Potwierdza że wiesz
Nie tłumaczysz się

Ukłucie serca ściska
Rozciągasz na boki ręce
Mówiąc że jesteś wolna

Kataklizm


Pogniewało się niebo
Granat złości przybrało
W furii silny wiatr wysłało

Ten zniszczył świat
W kilka chwil nastąpił
Kataklizm

Później wszystko ustało
Za późno nie było szans
Ku niebu pofrunęła niewinność

[*]


Każdy kataklizm to jak koniec świata. Coś umiera, znika bezpowrotnie, odchodzi

Spadające gwiazdy


Z nieba spadają
Gwiazdy a z oczu
Płyną łzy
Cóż za ironia
___________

W powietrzu kiśnie
Tęsknota zaplątana
W pajęczynie żalu
Huśta się beznadziejnością

Przenikam w nicość
Fantazja nie podsyła
Uroczych snów rozpacz
Rozpuszcza kolejny tragizm

Nie pytam nie słucham
Cierpliwie czekam
Ile czasu dasz mi by pożegnać
Najpiękniejszy rozdział życia


Świat tożsamości


Mój mały świat
Stał się moim
Wszechświatem
Czymś w rodzaju
Tożsamości

To wszystko co mam
Zabierając pozbawisz
Mnie tchnienia
Zgaśnie linia życia
Ostatnia iskra spopieli
Życie



Wiesz  to- poezja to mój azyl. Niewielki świat, w którym znalazłam swoje spełnienie. Nie przypuszczałam nawet, że w pewnym momencie stanie się moim wszechświatem. Całym światem. To miejsce, gdzie jestem szczęśliwa, odpoczywam nurkując w refleksji....

Pod obstrzałem spojrzeń


Pod obstrzałem
Jego spojrzenia
Staję się cieniem

Ubrana w niewidoczność
Przemycam siebie
Po odrobinie

Nie zostawiam śladu
Moim sprzymierzeńcem
Jest tylko wiatr

Tylko on rozumie
Mój płacz tuli gasząc
Rozgoryczenie

Być może jeszcze
Chwilę zostanę - przetrwam
Później rozpuści mnie mgła


Nie jest tak, że, gdy czujemy się obserwowani to zaczynamy się gubić, stajemy się inni...Tacy bardziej sztuczni nienaturalni? Dziwne uczucie ...

Oddycham


Zaplatałam się
W sobie biegam
Bez celu potykam
O wyludniony dreszcz
Ten wstrząsa przywołując
Chęć

Zmuszam się
Obrażając na własną
Nieodpowiedzialność
Brak kontroli dobrych
Myśli te znudzone
Wyprowadziły się z mojej
Głowy

Nie szukam ich
Skoro nie chcą niech idą
Zostałam sama przeraża
I fascynuje mnie samotność
Rozkoszując jej smak
Spijam nektar własnej krwi

Oddycham...



Ileż jest takich dni, w których gubimy siebie...Nie wiemy co dalej? Zastanawiamy się i jak to będzie. Miliony pytań kłębiących się w naszej głowie, przyprowadzające bezsenne noce. I my w tym wszystkim poplątani, zagubieni...Tacy bezsilni ....

piątek, 11 sierpnia 2017

Oczekując


Ciągle na coś się czeka
Na słońce na deszcz
Na wiatr na ptaków trel

______________

I tak mija życie
Na oczekiwaniu czegoś
Co tak naprawdę może
Nigdy nie nadejść lub
Gorzej - spóźnione
Przyniesie rozczarowanie

Przestańmy czekać
Po spóźnionym autobusie
Przyjedzie przecież następny
Ubrudzone ubrania w praniu
Stracą plamy ale i tak pojawią się
Przecież nowe

Nie jesteś pierwszym
Przypomnij sobie mit
O Syzyfie
Przestań się zamartwiać to
Tworzy tylko bałagan w głowie
Uśmiechnij się i... nakarm kota

Przeszłość, teraźniejszość, przyszłość


Teraźniejszość
Zawieszona między
Tym co będzie a tym
Co przeszło

Traci wiarygodność
Brak zainteresowania
Osłabia jej zalety bo ty
Skupisz się na tym co
Wydarzy się według siebie

Ty stracisz coś cennego
Dziś
Nie zawrócisz ani nie cofniesz
Nie ma przycisku Replay
Pamiętaj co czynisz bo od
Ciebie zależy kolejne wspomnienie


Nierealność


Lubisz nierealność
Uciekasz w nią
Później wracasz
Niby ten sam a jednak
Inny

Z kolejnymi pomysłami
Z nowymi przemyśleniami
Nasączony możliwościami
Uwikłany w nowe zdarzenia
To jest jak bieg na oślep


Życie


Życie to taka
Krótka chwila która
Pchana czasem
Biegnie coraz
Szybciej

Nie możesz jej zatrzymać
Jedyne na co masz wpływ
To na jej jakość
Złap ster w żagle i stwórz
Najpiękniejszy scenariusz
Własnego życia twoich
Chwil

Poetka Poświatowska była genialna na zawsze jej myśli pozostaną aktualne i ponadczasowe...


" ...Żyje się chwilą, a czas jest tylko przezroczystą perłą wypełnioną oddechem..."
Halina Poświatowska

Jestem silną kobietą


Wieczorem
Stojąc przed lustrem
Czuję że pękam
Rozpadam się na milion
Drobnych kawałków

Wtedy jestem sobą
Zmęczoną dniem życiem
Kobietą pełną zaprzeczeń
I znaków zapytania

Tą która dzielnie się trzyma
Nie pokazując emocji
Wieczorem najzwyczajniej
Rozkleja się

Rozkład ciała nie jest najgorszy
Najgorsze jest rozpadanie
Wnętrza ono tak strasznie piecze
Nie mogąc się zebrać

Dam radę
Zimna woda studzi twarz
Spoglądam w lustro - dam radę
Jestem silną kobietą


Krzyki


Krzyki
Są coraz głośniejsze
Pojawiają się nagle
Nigdy nie wiadomo kiedy
_____________________

Nienawidzę swojego domu
Ciągłe kłótnie i trzask pięści
O stół jest stałym rytmem dnia
Nie znam innego życia

Choć marzę o innym
Nie skarżę się - żyję
Pogodziłem się choć
Rozum dziecka gubi się

Nauczyłem się nie płakać
Nie mogę przecież zdradzić
Swojej obecności na schodach
Tego że jestem tu - nie śpię

Bo wtedy jest jeszcze gorzej
Kłócą się o mnie przeze mnie
Czuję się winny później nie mogę
Zasnąć a sen to wszystko co mam

Samotny


Siedzę na ławce
W myślach bilans
Pulsuje żwawo w
Skroni

Przeżyłem swoje
Krzywdy świadomie
Nie zrobiłem
Bogactwem też nie opływam

Wiele się nauczyłem
Praca własnych rąk
Doświadczenie zdobyłem
Nikogo o pomoc nie prosiłem

Teraz wiem przede mną meta
Nieuchronnie biały żagiel ją
Przywita cóż takie jest życie
Spokojnie odejdę

Niczego nie żałuję
Niczego nie odwołam
Zamykam oczy spokój park
Wzruszeniem szarpie duszę


Piórko


Jestem
A jakby mnie nie było
Znikam pojawiam się
Uciekam oddycham
Wracam

Niczym piórko na wietrze
Walczę o przetrwanie
Przeganiając sztormy
Niewygodne sytuacje

Pragnę ciszy
W niej czuję się po swojemu
Z nią zaprzyjaźniona
Szybuję w przestworzach
Mojej indywidualności
Zatracam i odnajduję siebie

Jej oczy


Jej oczy
Pełne ufności
Gasną
_______________

Powinna bawić się
W piaskownicy i jeździć
Na różowym rowerku

Nie powinna być tutaj
W tej szpitalnej sali
I niemo patrzeć w ściany

Każde dziecko ma prawo
Do dzieciństwa wolnego od
Takich miejsc
_____________

I tylko te oczy
Takie pełne ufności
Gasną dalej się uśmiechając

Lence...


Pewne demony


Pewne demony
Są w nas rozgoszczone
Jakby na dobre

Ciężko się ich wyzbyć
Choć mówią że nie jest to
Niemożliwe

Wystarczy chcieć zmusić się
Stanąć do walki ze słabością
Własnego umysłu

Niby łatwe w przekazie
Trudniejsze w realizacji
Rzeczywistości


Gdy byłam młodsza


Gdy byłam młodsza
Nie zastanawiałam się
Nad tym jak szybko mijają
Dni

Nie zwracałam uwagi na to
Jak uciekają chwile a nam
W lustrze przybywa chmara
Starczych zmarszczek

Dziś zegar biegnie na
Ostatnim biegu i bez hamulca
Z kalendarza spadają kartki
Kończy się życie

Chłonę każdą sekundę choć
Trudno nie przegapić jakiejś
Serce tłoczy dziwny smutek
Pewna przykrość że to już koniec

Co będzie ze mną dalej ...


Bez obawy


Przestań
Stale się bać
Oglądać za siebie
I czekać kto pierwszy
Skrzywi spojrzenie

Czy to jest najważniejsze
Ten jeden moment zatrzymania
Zdecyduje że się wycofasz lub
Staniesz pełen obaw w miejscu
By zrezygnować z bycia sobą
Nie wierzę

Zawsze są obiekcje a ty zawsze
Będziesz pełen sprzeczności
Często będziesz rozważał czy
Dobrze zrobiłeś idąc tą drogą
Nigdy nie dowiesz się co byłoby
Gdyby ale pamiętaj stojąc i myśląc
Tracisz coś najcenniejszego - chwile
Swojego życia

Czy to jest warte by podać się
Ulec presji otoczenia - nie więc
Wyeliminuj niepotrzebne napięcie
Mało masz w głowie swoich problemów
By dorzucać sobie opinie innych
To ich osąd ty z małą dawką egoizmu
Patrz na siebie przeżyj swoje życie tak
Po swojemu bo masz jedną próbę nie dwie
"...Rozwijanie pewności należy zacząć od wyeliminowania demona zwanego strachem, który siedzi nam na ramieniu i szepcze do ucha: "Nie możesz tego zrobić - boisz się spróbować -boisz się opinii publicznej - boisz się odnieść porażkę - boisz się, że nie potrafisz" Napoleon Hill

Uwierz w siebie


Mówią że
Wszystko zaczyna się
W naszej głowie
Wystarczy zamknąć oczy
Uwierzyć

Wzbudzić nadzieję
Pobudzić i poderwać
Do lotu miliony dobrych
Myśli później odczekać
Miliardy westchnień

I z mocnym uderzeniem
Wyruszyć na przekór temu
Co nas ogranicza blokuje
Powodując dyskomfort
Niepotrzebnego napięcia

Uda się...
Uwierz...


Kobiety chcą być zauważone


Kobiety
Chcą być zauważone
Widoczne
Lubią być podziwiane
Choć świadomie nie walczą
O uwagę sprytnie podsycają
Zainteresowanie sobą

Każda z nich choć pytana
Zaprzeczy to jednak wiedz
One lubią grać pierwsze
Skrzypce być na świeczniku

Biada ci jeżeli odkryje
Twoje znużenie ponieważ brak
Zainteresowania czyni ją
Martwą a tego uwierz żadna
Nie jest w stanie znieść


Żar westchnienia


Jestem
Choć czasami
Mam wrażenie że
Nie istnieję nie ma
Mnie

To tylko zmysły
Płatają figle sugerując
Bytność nie wnikam
Choć węch potwierdza

Intuicja nie zawodzi
Szukam zrozumienia
tego czego nie odczuwam
A wiem że tli się namacalnym
Żarem westchnienia


Na dobranoc


Dziś minęło
Spakowało walizki
Ustępując miejsca
Temu co jutro

Zamknij oczy
Zmów pacierz
Pomyśl o tym co
Wywołało uśmiech
I spokojnie zaśnij
Dając szansę nowemu

Dobranoc


Podróż księżyca


Za oknem
Księżyc w rejs
Wyruszył
W negliżu swojej pełni
Onieśmiela zawstydzone
Gwiazdy
Te spłoszone niczym
Nastolatki złotem migoczą
Flirtując liczą na zainteresowanie


Odpowiedzialność


Stało się
Słowa ozdobiły kartkę
Jesteś odpowiedzialna za to
Co powiedziałaś

To twój owoc
Coś co zostanie po tobie
Gdy skończy ci się czas
Gdy jutro nie nadejdzie

Więc waż słowa
Raz wypowiedziane
Zostaną przetrwają
To twoja spuścizna

Pamiętaj
To zwie się odpowiedzialność


Poezja to mówiące malarstwo


Obnażała myśli
Ubierając w słowa
Potem zamykała oczy
Wstrzymywała oddech
Puszczała wolno
Obnażona dusza
Czuła spełnienie


Bo najważniejsze jest zdrowie


Zdrowie
Mamy tylko jedno
Pamiętaj nie ma
Nic cenniejszego
O większej wartości
To bogactwo samo w sobie

Nic nie jest ważniejsze


Śmierć nie pyta


Zadrżałam
Udało się
Ale czuję strach
Dziwny lęk który
Oplata mnie niczym
Wąż

Muszę być czujna
By nie dać się zaskoczyć
Podejść znienacka
Wiem że ona tak lubi
Przychodzi nieproszona
I zabiera to co kochasz
Ograbia z wszystkiego

Nienawidzę jej jednak
Czuję respekt zimny dystans
Wychładza układ nerwowy
Wyłącza jasność kontroli
Utracona staje się przekleństwem
Później nie ma odwrotu

Śmierć nie pyta
Zabiera...


Rób swoje


Rób swoje
Nie oglądaj się za siebie
Nie patrz za innych
Nie szukaj powtórek ale
Unikaj powtórzeń tych samych
Błędów ufaj sobie kieruj się
Intuicją

Nie wchodź w te same relacje
Skoro z nich wyszedłeś miałeś
Swoje powody
Wyciągaj wnioski one pracują
Na twoje doświadczenie
A i uśmiechaj się to daje mocy

Bądź szczęśliwy https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f57/1/16/1f609.png;)

Kiedyś


Kiedyś
Miało inne wczoraj
I przyprowadzało nowe
Jutro

Nie wiem
Dlaczego tęsknię
Pewnie do miejsc
I ludzi którzy tworzyli
Moje dziś

Szukam ich w snach
Odwiedzam przykurzone
Miejsca i tule w sercu
Wszystkie obrazy które
Przetrwały

Płaczę z niemocy
Kiedyś odeszło
Przyszło dziś też inne
Nie mówię że złe ale
Jakieś takie inne nietrwałe


Godzina W - Rocznica Powstania Warszawskiego


17.00
Czapki z głów
Wybiła godzina W
_______________

Jeszcze słychać
Wycie syren a nad
Głową świst pierwszych
Kul

Młode serca poderwały
Do walki się o godność
Wolność o nas byśmy
Dziś idąc ulicami Warszawy
Pamiętali

Oni - Powstańcy
Swoje młode życie oddali
Nie zastanawiali się gdy dłonie
Broń chwytały

Poświęcili życie
Spoczywają w purpurze chwały
Śpią Waleczni Rycerze Ci
Którym się udało płaczą gdy w
Klapę munduru odznaczenia przypinają

Chwała i Cześć Bohaterom !
[*]

W taki dzień jak dziś szczególnie polecam Twórczość wybitnego Poety
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego


* ****

Nie dane Ci było
Powstańcu Mały
Uchronić dzieciństwo
Gdy syreny na alarm
Zagrzmiały Ty bez zastanowienia
Biało czerwoną opaskę na ramię
Przybrałeś

Walczyłeś do końca
Ile tchu starczyło
Nie straszne Ci było
Niebo od nieprzyjaciela
Pokryte

Czy się bałeś?- nie pytam
Żal tylko jakiś taki
Dziwny za serce chwyta
Gdy siedząc w bezpiecznym
Pokoju czytam wiersz o
Chłopcu Polskim



******

Dziś gdy
Drżącą ręką
Przekładam
Pożółknięte
Fotografie
To myślę sobie
Kto rozumie moc
Słów
Bóg
Honor
Ojczyzna

Błogość, lato, pocztówka z wakacji


Wśród traw
Moje myśli
Ukryły się
Słuchając
Śpiewu ptaków

Błogość...



*****

Delikatne promienie
Łaskoczące słońce
Kora drzewa
Zapach lasu
I cichy pomruk
Kota

Lato...



*****

Moja pocztówka
Z wakacji pachnie
Morską bryzą
Szeleści złotym
Piaskiem miło
Otulającym stopy
Krzyczy odgłosem mew
Frywolnie fruwających na
Błękitnym niebie i tuli
Prażącym słońcem


Ból głowy


Ból głowy
Zagłuszył myśli
Pourywał wyrazy
Słowem nie zostawił
Nic


Wracając do szuflady


A gdyby tak
Przestać zapisywać
Odłożyć długopis na półkę
Do szuflady włożyć białą
Kartkę

Otworzyć okno
Stanąć zrobić
Wydech i puścić
Wolno niezapisane
Wyrazy

W szponach bezsenności


Wiesz, najgorzej gdy nie mogę spać. Wtedy błąkam się bez celu odbijając wzrok od zimnych ścian. Podchodzę do okna, przez chwilę zastygam w bezruchu. Patrzę się niby w jeden punkt, ale szczerze, to nie wiem co widzę. Znudzona nalewam do szklanki wodę, choć nie czuję pragnienia. Piję, sącząc delikatnie. Nie smakuje mi. Nie wiem czy też zauważyłeś, że w nocy woda jest zimniejsza. Wzdryga ciałem chłód denerwuje jakoś tak nawet zęby. Ale dobra nie o tym miało być.
Gdy już moje znużenie, zmęczenie a nawet złość osiągną punkt kulminacyjny znajduję miejsce siadam, czasami włączam radio. Muzyka ma wprawdzie zbawienny wpływ, ale wtedy bywa z tym różnie. Próbuje się uspokoić. Wsłuchuje się w rytm i wspominam
Miejsca, ludzi, zdarzenia, ich śmiech słowa. Zadręczam się tęskniąc, aż popłyną pierwsze łzy. Potem znużona zasypiam
Dobranoc...


Porzucone serce


Znalazłam serce
Leżało porzucone
Nie wiem czy celowo
Porzucone czy przypadkiem
Zgubione

Przyjrzałam mu się z ukrycia
Było mocno czerwone jakby
Rozpalone leżało w bezruchu
Z obojętnością patrząc w niebo
Wydawało się że tęskni czeka

Nie miałam odwagi podejść i zapytać
Ale musiałam zabrać je z drogi
Odważyłam się podeszłam na ręce wzięłam
Ono drgać w dłoni zaczęło zrozumiałam
Nie było szczęśliwe

Nie wiedziałam co zrobić
Zaniosłam więc do parku
Tam obok kasztana jest taka
Niewielka ławka często ktoś na
Niej przysiada więc serce znajdzie


Kiedy człowiek potyka się o smutek


To nic że mi smutno
Nie martw o mnie się
Ukryję łzę gniotąc jej
Krople w rękawie

Nie pytaj co mi jest
Nie powiem niekiedy
Tak jest że człowiek
Potyka się o smutek
Wpadając w jego pajęczynę

Wtedy w głowie szukasz
Swojego azylu takiego
Który da ci schronienie
Swojej niewielkiej planety
Zamieszkasz choć tylko we śnie

Wiesz ja mam takie swoje miejsce
Tam szeptam złości a Lis i Róża
Słuchają - to nic że nie odpowiadają
Najważniejsze że są tam ze mną
Nie wierzysz ale oni istnieją

Zawieszeni w nicości


Cisza
Stawia mur
Zamykając usta

Nie ma rozmowy
Tak jakbyśmy raptem
Zapomnieli słów

Milczysz Ty milczę ja
Dookoła nie ma nic
Przestrzeń zawisła w zmowie

Zawieszeni w nicości
Mocno zaciskamy wargi
Nikt nie chce być pierwszym

Długo nie pada słowo
Później mijamy się obojętnie
Choć w środku coś rozwala przestrzeń

Każdy dzień jest piękny


A tam niebo
Z wodą się styka
Prowadząc nasze
Myśli na poniewierkę

Siadasz i słuchasz
Jednostajnego rytmu
Szumu fal uderzających
O brzeg

Obserwujesz z jaką
Łatwością woda porywa
Delikatny piasek ten w
Głębinie znika

Później powraca
Mieniąc się w promieniach
Rozgrzanego słońca
Daje zabiera muszle zostawia

Nad morzem
Inaczej wyglądają
Wschody i zachody
Każdy dzień jest piękny




 Każdy dzień jest piękny. Nie zapominaj o tym
Alex

Nasze widoki


Lubię opisywać
Nasze widoki
Chciałabym opisywać
Cały czas tak aby mogły
Innych cieszyć oczy

Te pagórki szerokie
W różnej tonacji zieleni
Polany kwieciem obsypane
I trawy wysokie niczym drzewa
Patrząc wydaje się że sięgną nieba

Nie wiem czy tobie mój miły
Też podobają się te krajobrazy
Ja pokochałam sercem całym
Te nasze urocze zakamarki


Nie ma lata


Nie ma lata
Każdy narzeka na brak
Słońca

Zamykam oczy
W mojej duszy
Zakwitły kwiaty

Dojrzałe owoce
Wiszą na krzakach
W ogrodzie

Nad głową
Słychać pszczoły
W trawie świerszcze

Kocham ten widok
Odchodząc nad tym
Ubolewać będę


Idziesz


Idziesz
Choć nie wiesz dokąd
Zostawiasz za sobą
Minione chwile

Ruszasz na podbój nieznanego
Widzę że podoba ci się to że
Nie masz gotowego planu
Idziesz niesiona wiatrem

Zauważyłam że nie odwracasz głowy
Jakby cię nie interesowało to co za tobą
Nie czujesz żalu wyprostowana dzielnie
Stawiasz krok za krokiem

Uczę się od ciebie
Może tak trzeba tak wypada
Nie mam czasu rozmyślać
Zachwycona patrzę i także ruszam


Setki pytań


Ciągle pytasz mnie
Co robię o czym myślę
Wiesz niekiedy to dopytywanie
Denerwuje mnie dusi wręcz

Nie chce mi się ciągle
Odpowiadać na setki pytań
Których odpowiedzi i tak
Nie zapamiętasz

Nie interesuje cię to
Bardziej dopatruję się tu
Ciekawości niż chęci
Zrozumienia

Proszę
Stań obok zamilczmy
Nic nie mówieniem
Cieszmy się tym co widzimy

Czy wszystkie pytania
Muszą mieć odpowiedź
Bo wypada ciągle pytać
Wchodzić w czyjeś życie


Nic dwa razy- wariacje do wiersza Sz.


Nic dwa razy
Przeszłość znowu
Puka do drzwi
Przymila się niczym
Kot

Wspominam tamto
Przez to nie mogę
Być tu zawieszona
W dwóch światach
Uwikłana w dwie historie
Wypieram tamtą
Wiszę w tej niby jestem
A mnie nie ma ani tu ani tam

Zapomnienie
Przyniosłoby ulgę
Nie nadchodzi i wiem
Nigdy nie nadejdzie
Przestałam się łudzić
Musze się zmierzyć
Muszę zacząć żyć
Od nowa po swojemu
Lecz tamto co chwilę
Puka do drzwi

Nic dwa razy
Wiem nikt nie odda
Mi tamtych dni


Nic dwa razy


Nic dwa razy
Pisała Szymborska
Jej nie ma słowa zostały
Aktualna prawda w
Nieskończoność wpisana...
Jak to ma się do ciebie
Ano tak
___________

Siedzisz przed tobą
Szklaneczka ginu
Wpala wspomnienia
Próbujesz zapomnieć
Lecz pamięć nie zawodzi
Słyszysz słowa które ciążą
W myślach

Tamte dni nie oddadzą chwil
Przecież nic dwa razy
Słyszysz w głowie
Zamykasz oczy masz żal
Nie zmienia to nic stało się
Gin nie rozpuszcza smutku
Ten urasta w moc

Chce ci się wyć ale nie wypada
Nikt nie usłyszy mantry słów
Nic dwa razy - przeznaczenie
Zapisało nie ten scenariusz
Nie tak miało to wszystko być
Nic dwa razy dopijasz gin

Pusta scena


Na scenie pusto
Nie ma nikogo
Nie słychać głosu

Jasne światło
Oślepia deski
Nie ma aktora

Nie słychać
Gromkich braw
Wszystko milczy

Cisza...


Umarła...


Umarła
Stało się
Teraz dopiero
Zrozumiała co
Czuł Ikar
_______________

Być tu wśród
Błękitnego puchu
Podniebnych chmur
Spojrzeć z góry
Na minione życie
Które dobiegło końca

Tutaj wysoko
Nie dzieje się nic
Inaczej płynie czas
Wszystko to co tam
Było szalone tu cichnie
Szeptem utulone nie ma
Znaczenia nic jest spokój


Poczwarka


Z poczwarki
Powstaje piękność
Lekkość i gracja ruchu
Sprawia że nie możemy
Od niej oderwać oczu

Zazdrościmy jej
Tego z jaką gracją
Szybuje ku wolności
My tak nie potrafimy
Wewnętrzny opór nie
Pozwala nam wyluzować

Złapany w sieć długo
Mota się machając
Kolorowymi skrzydełkami
Podobnie jak my złapani
i zniewoleni przez własny umysł
Gaśniemy


Bądąc dziećmi


Będąc dziećmi
Cieszą nas rzeczy
Proste takie banalne
Bezwarunkowo kochamy
Śmiech

Dorastając
Tracimy ten dar
Zanika spontaniczność
Coraz częściej usta
Wykręca grymas żalu

Szczęściarz ten
Kto nigdy nie dorósł
Wewnątrz siebie pozostał
Małym dzieckiem z niewinną
Miną umazaną czekoladą


Ach życie


W oknie te same firanki
Teraz zamarły w bezruchu
Marne kwiaty w donicach
Silą się by przetrwać

I ta cisza

Nie słychać kroków
Nawet garnki w pośpiechu
Porzucone czują się zbędne
Ogień w piecu zamilkł

Tylko zegar tyka

Nie ma jej- nie wróci
Odeszła pozostał smutek
A po policzkach wolno
Sączą się słone łzy

Ach życie...


Zapalona zapałka


Zapalona zapałka
Kiedyś zgaśnie
Przeminie bo taka
Kolej wszystkiego
Nie ma wieczności

Nie rozmyślam
Kiedy minie czas
Choć nie ukrywam
Zdarza mi się obserwować
Wskazówki zegara

Wtedy przychodzi refleksja
Co dalej co będzie później
Zamykam oczy dziwne uczucie
Kroi wnętrze biorę się w garść
Jestem tu żyję

Ku przestrodze powiem
Nie przyzwyczajaj się
Nic nie dane na zawsze
łap w garść życie i trzymaj
Bo nie wiesz co da jutro


Akt urodzenia


Była bardziej samotna
Nie czuła się stara
Chciała doczekać wiosny
I cieszyć się latem

Nie myślała o tym co jutro
W pewnym wieku człowiek
Nie wybiega zbyt daleko
Przyjmuje to co dziś

Pomarszczone dłonie
To efekt nabytych doświadczeń
Przebytych dróg lat
Siwy włos to pieczęć życia

Niepewny krok słaby wzrok
Szczelnie pielęgnował widziane
Pamięcią obrazy był wspomnieniem
Aktu urodzenia


Najpiękniejszy rytm szczęścia


Wszystko
W proch się obróci
Zginie w ramionach
Wiatru

Każde szaleństwo
Jest namiastką obłędu
Ukrytego w odmętach
Nieszczęścia

Delikatny piasek
Tańczy rozczochrany
Najpiękniejszy rytm
Szczęścia


Wrażliwy dmuchawiec


Rozsypane w proch
Marzenia poobijane
Tęsknoty są niczym
Wrażliwy dmuchawiec
Zbyt delikatne by przetrwać


Dwugłos "O poranku" B. G


Duet
"O poranku"
Bernard Górski & Alexsandra Dawidowicz
---------------------
---------------------
Jak poranna pieszczota
jak rosa
jak tchnienie mgły
uskrzydla się
nasze szczęście
dziś jest pogoda na miłość
i uśmiech twój
w którym błyszczy radość
dalszego życia
*
©bernhardgorski/berni
----------------------
----------------------
Nasze szczęście
Zapisane porankiem
Zrodzone wczesną
Nieśmiałością dotyku
Przetrwało wydając owoc
Nas
*
alex
Alexsandra Dawidowicz
/fot.:berni/

musiałam wstawić jeszcze raz ....bo Berni takie ładne zdjęcie dodał ....


W mrokach nocy


W mrokach nocy
Odpoczywam łapię
Oddech grzebiąc dzień
zapominam o tym co złe
Boleścią dźgało
Zamiatam wspomnienia
I znikam poza horyzont
Wyobraźni tam potykam się
O spełnienie


Głód


Okrucieństwo
Świata jest tam
Gdzie człowiek
Zasypia głodny



******

Wydęty brzuch
Obojętny wzrok
Zlepek much
Podeptane głodem
Dzieciństwo a w myśli
Zapach chleba budzi
Codzienność


Jej starania


Nigdy jej starania
Nie były odbierane
Jako wystarczające
Zawsze słyszała "za mało"

To przyprowadziło myśli
Nie dostateczna by spełnić
Oczekiwania w nią pokładane
Zaczęła wątpić s w siebie

Im więcej się starała to
Wiedziała że i tak będzie
Dwa kroki za ...w tyle
Nigdy nie stanie ramię w ramię

Ukształtowało to w niej siłę
Taką o której nie wiedziała
To nic że płakała teraz potrafiła
Stać wyprostowana patrząc w oczy


Moim wychowankom


Nasze pierwsze spotkanie
Pamiętam - nieśmiało zaglądałeś
Przez drzwi bojąc się wejść

Długo targał tobą strach
W końcu ciekawość zwyciężyła
Już wtedy skradłeś moje serce

Moje oczy szukały na próżno
Wiedziałam że gdy cię nie ma
W domu dzieje się piekło

Z sercem w gardle pukałam w drzwi
Nie otworzył nikt za nimi słychać było
Pijacki bełkot - w oknie widziałam twoje łzy

Po kilku dniach przyszedłeś
Nie mówiliśmy nic bacznie się obserwując
Bardzo wtedy cierpiałam
_____________________

Często wracam pamięciom
Do tamtych dni wspominam
Moje serce tak bardzo pamięta

Moim wychowankom https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png<3


Nie zaufam miłości


Nie zaufam miłości
Ona podła i złudna
Zbyt dużo na początku
Obiecuje

Później słów nie dotrzymuje
Zapomina o czym mówiła
Ubrana w codzienność
Wyciera fartuchem niecne
Intencje

Bezpieczniej kreślić serca
Na morskim piasku wtedy
Wiadomo że gdy woda
Podpłynie połowa w nich zginie


Kiedyś miałem dom


Kiedyś miałem dom
W nim pokój swój
I wygodne łóżko
Takie tylko moje
Nie doceniałem
Chciałem więcej

Dziś jestem
W innym miejscu
Pokój dzielę z takimi
Jak ja - niechcianymi
Mała półka na której
Strach zostawić książkę
Dobrze że za oknem mam
Piękny widok złotych gwiazd

Na prośbę Irka...https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png<3
Ile jest takich historii ociekających bólem, złym wspomnieniem. Losy ludzi cierpiących całe życie. niosących brzemię przeklętego losu, niesprawiedliwości życiowej

Mój czas


Mój czas
Stanowi odcinek
Taki który ma swój
Początek i koniec
Zakończony kropką

Każda sekunda
Przybliża mnie do
Kresu skończoności
Twój uśmiech czyni
Mnie nieśmiertelną

Przetrwam dzięki
Echu twoich słów
Posyłając w dal
Moje myśli dajesz mi
Wieczność

Dziękując za udostępnienia mojej strony, wpisów https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png


Kolejny upadek


Zauważyłam że lubisz
Obserwować moje upadki
Zresztą w większości
Zawdzięczam je tobie
Ty mnie pociągasz na dno
Tego bezsensu

Dużo mi obiecujesz
Nosisz na rękach
Przynosisz kwiaty a ja
Cóż naiwnie wypatruję
Twojej przemiany

Ta jest jak ubranie
Zmieniasz je na kolejne
Ja obsesyjnie niczym
Wierny giermek tkwię
Przy tobie

Skazani na siebie
Tkwimy w swoim
Sterylnym świecie
Skrycie marząc o innym
Scenariuszu


Utknęłam, popłynęłam, wyłowiłam sny


Utknęłam
w odskoczni
Nierealności

Popłynęłam
Łódką wypełnioną
Szczęściem

Wyłowiłam sny
Na przynęcie własnych
Uczuć


Festiwal światła


Festiwal światła
Odbarwił emocje
Niechlujne bez
Poklasku ugrzęzły
W marnej nicości

Rutyna spuściła
Samolubną kurtynę
Szaleństwo skisło
W niewymierności
Niedoskonałości

Utknęłam w szarości
Zdziczałego gąszcza
Nadludzkich wyrzeczeń
Skruszona wyobraźnią
Pokornie zawróciłam


Milczenie to najlepsza rozmowa


Zamilcz ciszą
Przy rozlanym żalu
Tylko tyle jesteś
Wstanie dla siebie
Zrobić by przetrwać
Sztorm


Bezchmurne niebo


Bezchmurne niebo
Wygwizdało niewypowiedziane
Myśli
Wspomnienia niedzisiejsze
Nasączyły się paciorkami wylanych
Łez
Utyłam od nadmiaru rozlanych emocji
Niezapowiedziany deszcz zgasił
Wielokrotność pragnień


Osusz moje łzy


Osusz moje łzy
Z niepamięci tego co było
Wykasuj niepotrzebne
Rozdziały nieszczęśliwych dni
Ukarz serce za nieroztropność
Nie pozwól więcej mu śnić
Snów o przyszłości w których
Będzie brylował napity pokładem
Zachłyśniętych namiętności

Pamięci J. H


W bezruchu
Zatrzymały się słowa
Zawieszonych w próżni
Myśli nikt już nie wypowie
Pusta kartka nie pozna
Smaku atramentu
Nastała cisza

Pamięci Julii Hartwig
Spoczywaj w pokoju Poetko [*]


Las


Las
Magiczne miejsce
Wolne od zwad
W nim radośnie
Śpiewa niejeden
Ptak
__________________

Najpiękniej wygląda
O poranku kiedy jeszcze
Wszystko snem dookoła
W ciszy oddycha
Delikatne promienie
Przedzierają się koroną
Rozleniwionych drzew
Nurkując w soczystej trawie
Nasączonej poranną rosą
Tam chce się żyć podążać
Szlakiem malowniczych ścieżek
Podglądać zwierzęta i podziwiać
To cudo naszej planety


W moim śnie


W moim śnie
Nie tuła się nuda
Tam w oceanie
Podniebnych gwiazd
Przypływa łódką ciekawa
Historia

Niektóre z nich
Są tak nierealne że
I mnie potrafią zadziwić
Księżyc uśmiecha się
Figlarnie puszczając oko
Wydaje mi się że mówi -
Śnij później zapiszesz

Markotnie patrzę
Mrużąc oczka przewijam
W albumie myśli pradawne
Historie uśmiecham się sama
Do siebie mówiąc - nie to już było
Ciemna nocko podrzuć coś nowego


Poeci malują słowem


Gdy noc zapada
W drogę ruszają
Poeci
Zamykają oczy
A palce wystukują
Słowa
Opisują sny
Rzeczywiste i w fantazję
Ubrane
Malują słowem
Dopóki świt nie zapuka
W okno
Wtedy kończą
Senne wędrówki
Zasypiają


Wyróżnienie od J...


Od Justynki dostałam wyróżnienie. Dziś zauważyłam - Justysia, serdecznie dziękuję za wyróżnienie i miłe słowa

Witamy https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/fce/1/16/1f600.png😀

Jak zawsze na początku nowego tygodnia ogłaszamy Wiersz tygodnia w Poezji przy kawie.
Nominowany do tego tytułu został głosami odbiorców wiersz Alexsandry Dawidowicz.
Niebanalny, z wyszukanymi metaforami, dający do myślenia. Wiersz jest wynikiem wnikliwych obserwacji świata, ludzi.
Autorka nie raz zaskoczyła nas niezwykłym piórem, empatią i właśnie takimi wierszami, które trudno zapomnieć.

Gratulujemy Alex https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/fce/1/16/1f600.png😀
Życzymy dalszych sukcesów i nieustępliwy weny .

* * *

Mijam ich
Ludzie jednej miny

Kamienna twarz
Wyrwana z emocji

Są wszędzie
Wraki ludzkości

Istoty pozbawione
Własnego tła

Tułają się po świecie
Szerząc własne nieszczęście

Omijam udając że nie wiedzę
Oni wyrastają niczym grzyby

Są wszędzie uwikłani we
Własny dramat plątają się

Nie wiedząc co ze sobą zrobić
Tak naprawdę oszukują samych siebie

Alexsandra Dawidowicz

Czarne porzeczki




Lubię
Czarne porzeczki
Ty narzekasz na gorycz
Mnie zachwyca ich aromat
Pieczętujący lato


Są takie smaki, które zawsze smakują latem. .Przywołują je i długo utrzymują w pamięci

Dwugłos z M. W




Na Marcina to ja zawsze mogę liczy...
Zawsze cieszy mnie, gdy poetycko uda nam się coś
stworzyć...Dzięki https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f57/1/16/1f609.png;)

Spojrzałam w twoje oczy
Była w nich jakaś taka tajemnica
Chłód spojrzenia przeszywał ciało na wylot
Co w sobie skryjesz pomyślałam
patrzysz na mnie czy myślisz o niej

© Aleksandra Dawidowicz

stoję i zamykam
powieki z górnej półki
trenuję odbicie źrenicą
spoglądam za siebie
bezpostaciowo
rozszerzam się w świetle

jedynie Ty wciąż płaczesz
nad rozlanym mlekiem
a ja wolę zwykłą wodę
podaną w ciemnej szklance

© Marcin Wołek


Przywódcy dwóch światów




Przywódcy
Dwóch światów
Podpisali pakt
O nieistniejącej
Miłości
Teraz cierpią razem
Choć w odległych
Od siebie miejscach
Przekupieni wierzą że
Uda im się reaktywować
Stracony czas i przywrócić
Zleżałe westchnienia
Tęsknota pragnień
Płata nieustannie figla
Przywołując maraton
Wspomnień
Pamięć drukuje pretensje
Które niczym wystygła zupa
Żalem stopują powrót


Niedopałek słów




Rozkołysz
To co ginie
Uwiera cierniem
Stęchłego "niestety"

Niedopałkiem słów
Wznieć ogień powtórnych
Oczekiwań i zapisz je wysoko
Na granicy serca i rozumu


Świat podzielony na pół




Ty
Ja
My
Podzielony
Świat na pół
Wyrwani z całości
Błąkamy się bez celu
Nie wiedząc co ze sobą
Zrobić

Ukryci pod kolorem
Stanowimy szarość
Bojąc się przyznać
Do wzajemnych błędów

Przegrana bitwa czyni
Nas rozbitkami na arenie
Dawnej miłości uparcie
Idziemy pod prąd szepcząc
Regułkę o niezależności


Fałszywe intencje


Narysuj serce
Spluń w jego środek
Powiedz mu o fałszywych
Intencjach na których bazujesz
Wzbudź litość wmawiając własne
Niedoskonałości a później jak to
Masz już w zwyczaju rozkochaj
We własnym ideale sztucznego
Siebie obiecując nierealność
A gdy już zdobędziesz to co
Planowałeś uderz pięścią
Miażdżąc naiwny mięsień
Skazując na nieprzetrwanie


Tacy sami, a zarazem inni


Leżymy tu
Obok siebie
Tacy sami
Zarazem inni
Obcy my

Kiedyś królowie
Życia dziś przegrani
Strategicy przecenionych
Szans

Pomiędzy nami
Tlą się zgliszcza
Przegranej namiętności
Nawet ciepło ulicy
Nie wznieci dawnego żaru


Uliczny spektakl


Tej nocy
Wydarzyło się coś
Co wywołało dreszcze
Stałam w oknie
Nie mogąc zasnąć
Obserwowałam ulicę
Cisza mruczała spokojem
I parą oddychała
Wszędzie cichutko całe
Miast śpi
Wtem pojawili się oni
Młodzi zakochani szli
W objęciach spleceni
Co chwile przystając by
Pocałunkiem przypieczętować
To co między nimi się zrodziło
Było w nich jakieś takie szaleństwo
Młodość cudowność aż patrzeć się
Chciało
Wtem chłopak do tańca porwał ukochaną
Zaczęły się latynoskie przytupy i piruety
Sprawnie po mistrzowsku oboje wirowali
Na chwilę przystawali patrząc w oczy niczym
Torreadorzy
Nie mogłam odejść stałam oczarowana
Obserwując parę i ich cienie a gdy tupali
Para z ziemi buchała mgłą unosząc nad nimi
Dodawało to magii i uroku byłam urzeczona
Tym niespodziewanym ulicznym spektaklem


Pasja dodaje skrzydeł


Doświadczyłam magii
Długopis i biała kartka
Papieru wprowadziły ład
W mojej głowie

Uporządkowały słowa
Wyprawiły duszę we
Wszechświat by radość
Niosły innym ludziom

Pasja dodaje skrzydeł...


Warto mieć marzenia, by później je spełniać. Znaleźć sobie cel, taki punkt zatrzymania. Krótką chwilę naszego szczęścia. Taką oazę naszego ja. Nasz azyl, mały świat
Warto w coś wierzyć. Mieć hobby, spełniać się. Być szczęśliwym. To przynosi spełnienie
Alex

Dwugłos z G. M


Jeszcze jedna niespodzianka, której się nie spodziewałam -
Dwugłos z Grzesiem
To bardzo miła niespodzianka, Grześ naprawdę mnie zaskoczył, gdyż nieczęsto mam przyjemność występować z kimś w duecie, a bardzo lubię pisać do pary, przeważnie to ja się do kogoś "przyczepiam" A tutaj Grześ...Świetny Poeta...
Dziękuję Grześ, jestem wzruszona i zaszczycona https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f57/1/16/1f609.png;)

A tutaj to co stworzyliśmy razem https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f57/1/16/1f609.png;)

Nie powinnam tu być
Sama przecież to nasze
Miejsce

Ono zachowało naszą
Radość uśmiech i poranną
Namiętność

Pachnie pierwszą miłością
Taką nieplanowaną dziką i
Piękną

Dlaczego nie przetrwała
Powiesz mi że taki jest urok
Miłości

Nieprawda szybko zaprzeczę
Ona miała siłę mogła trwać
To my

Zabiliśmy naszą niedojrzałością
Kłócąc się o nieistotność banalnych
Słów

Szkoda teraz oboje jesteśmy
Innymi ludźmi dorośliśmy do
Życia

AD
***

To życie jak mówisz
Nauczylo nas szacunku
Do wypowiadanych słów

Zbyt wiele tych rzuconych
Na wiatr przypadło
Nie zdarzyło dojrzeć

Lecz są takie miejsca-
Ja wierzę
Że chwile i słowa

Stworzone tylko dla nas
Jak ja dla ciebie
Ty dla mnie
Ciągle istnieją

Gdzie kumulują się
Wszystkie uczucia
A rzeczywistość nagina się
Do naszych potrzeb

Może kiedyś znowu
Pójdziemy tam razem

GM

A teraz zamilczmy


A teraz zamilczy
Dajmy rzeczywistości
Zatęsknić

Zamknijmy się w
Naszym małym wielkim
Świecie

Cieszmy się wzajemnie
Naszymi ustami i drżącym
Pragnieniami

Wykreślmy codzienność
Zostawmy za sobą zegar
Nie liczmy

Dni które przed nami
Zwariujmy zachowując się
Niczym dzieci

Cieszmy się spontanicznie
Uśmiechajmy do słońca
Żyjmy


Kobieta


Kobieta
Tak niewinnie wygląda
Leżąc na łóżku
Nawet sama nie podejrzewa
Własnej siły jaka w niej drzemie
Patrząc na nią jest w niej coś
Takiego niebanalnego
Pociągającego

Ona
Nieświadoma dotyka usta
Palcem który leniwie jak gdyby
Od niechcenia pieści wargi
Bawi ją ta pieszczota rozkoszuje
Pielęgnując z uwielbieniem każdy
Gest

Mężczyzna
Obserwuje i łaknie pożądliwie
Pożerając wzrokiem zjawisko
Którego jest świadkiem
Nie przerywa pozwala ukochanej
Na tę krótką pieszczotę sam czeka
Napawając się tym obrazem


Nasze My


Zatraciłam się w naszym spojrzeniu
Tej całej magii jaką przyniósł horyzont
Zapomniałam o tym co wczoraj co jutro
Liczył się tylko ten moment
Nasze MY tu i teraz


Miniaturki


Miniaturki

W ostatnim spojrzeniu
Pojawiło się pierwsze
Westchnienie

***

Zapomniała
A może tylko udawała
Zdradziły ją oczy

***

Nie oglądaj cudzych myśli
Mogą ci się wydać dziwnie
Znajome

***

Dziwne słucham co mówisz
I rozumiem jakby to były moje
Słowa

***

Miałam nie ufać
Nie zakochać się
O czym to mówiłyśmy

***

Pożoga namiętności
Ostygła ostatnim westchnieniem


Rozmowa ze Stwórcą


Długo nie rozmawialiśmy
Wybacz nie było się czym
Za bardzo chwalić
Dalej z premedytacją popełniam
Te same gafy daję podejść ludziom
Których powinnam omijać szerokim
Łukiem

Sam widzisz
Nic nowego nie potrafię wyciągnąć
Wniosków choć bagaż doświadczeń
Coraz większy a i lat też przecież przybywa
Najgorzej że mam wrażenie dziwnego
Przyciągania trudnych sytuacji których
Nie planuję a zawsze wpadam

Boże wiem
Masz przy mnie całą masę roboty
Uwierz mi jednak nie chcę tego
Wydaje mi się że jestem uważna...
Później wychodzi że chyba jednak nie


Są dni, kiedy potrzebujemy tej rozmowy. Szczerych słów kierowanych do Boga. To takie oczyszczenie. I nie chodzi o to czy zostaniemy zrozumiani. Bardziej o spowiedź. Pozbycie się balastu, ulgę

Życie to podróż miniaturki


Miniaturki...

Zaległe spojrzenia
Rozbiegły się w przeciwne
Kierunki

***

Myśli utknęły w morzu piachu
Na horyzoncie widać spokój

***

Słowa zawisły w gardle
Język cofnął niedorzeczne
Pragnienia

***

Zapłakane oczy
Rozbiły najpiękniejsze
Wspomnienia

***
Nie szukaj mnie w głowie
Pobiegłam do twojego serca

***

Zapomniałam o tylu rzeczach
Uśmiech przypomniał wszystko


Banalna historia zwykłych spraw


Ona On
Banalna historia
Niebanalnej miłości
Wspólnych spotkań
Namiętnych nocy
Zakończonych
Rozstaniem poranków

Szczęśliwi nieszczęśliwi
Zaplątani we własny układ
Dwóch ciał jednej jedności
Złapani w szpony namiętności
Zakochani i tacy szaleni
Żyjący sobą ponad codzienność
Zwykłych spraw


Twój dotyk


Twój dotyk
Stał się moją
Stałą tęsknotą
Pragnieniem
Wpisanym w dzień

Kocham ciepło
Które przenosi
Na mnie twoje ciało
Wtedy kiedy stoisz obok
I wcale mnie nie dotykasz

Nawet moje usta
Czują się takie bezbronne
Kiedy wsysasz je niczym swoje
Modny kolor pomadki nie ma szans
Ciała tracą kontrolę idą ku zatraceniu


W szeleście traw


Wieczorem
Otul myśli ciszą
Pozwól im zasnąć
W szeleście traw
Tak by rano
Nie obudziły się
Huraganem wiatru


Ludzie jednej miny


Mijam ich
Ludzie jednej miny

Kamienna twarz
Wyrwana z emocji

Są wszędzie
Wraki ludzkości

Istoty pozbawione
Własnego tła

Tułają się po świecie
Szerząc własne nieszczęście

Omijam udając że nie wiedzę
Oni wyrastają niczym grzyby

Są wszędzie uwikłani we
Własny dramat plątają się

Nie wiedząc co ze sobą zrobić
Tak naprawdę oszukują samych siebie


Konstanty Ildefons Gałczyński - Gałązka wiśni


Dziś na Dobranoc wiersz naszego Poety
Niech wam się przyśni koszyczek wiśni...

Gałązka wiśni

Gdy ci się kiedyś przyśni
na przykład gałązka wiśni,
to wiedz,

że to znaczy szczęście -
bo wiśnia we śnie znaczy,
że koniec twej rozpaczy
i że będziesz szczęśliwy
coraz częściej.

Katarzyna miała wiele niepowodzeń,
próbowała tak i tak,
ale życie uciekało od niej co dzień -
Katarzyno, to zły znak.
Siostra miała chłopca z mandoliną,
z mandoliną, z piosenką -
do Katarzyny każdy mówił "Katarzyno",
nigdy "Kasiu", "Kasieńko".

Ale wiedz, że są cuda na świecie,
nie zrozumiesz tego głową:
w imieniny Katarzynie w sekrecie
przysłał ktoś gałązkę wiśniową.
Uśmiechnęła się w mieszkaniu samotnym,
jakby ktoś ją przytulał,
i wstawiła do wazonu pod oknem
tę gałązkę, biedula.

Gdy ci się kiedyś przyśni
na przykład gałązka wiśni,
to wiedz,

że to znaczy szczęście -
bo wiśnia we śnie znaczy,
że koniec twej rozpaczy
i że będziesz szczęśliwy
coraz częściej.

No i patrz, kiedy Gwiazdka przyszła,
Katarzyna widzi zdumiona,
że gałązka wiśniowa rozkwitła,
jak różdżka Aarona.
I rozkwitły czyjeś oczy nad Katarzyną,
nad Kasią, Kasieńką,
przyszedł do niej chłopiec z mandoliną
i z małą piosenką:

Gdy ci się kiedyś przyśni
na przykład gałązka wiśni,
to wiedz,
że to znaczy szczęście -
bo wiśnia we śnie znaczy,
że koniec twej rozpaczy
i że będziesz szczęśliwy
coraz częściej.

Konstanty Ildefons Gałczyński
1935

Pustka emocji


Wiesz gdy ciało
Traci emocje
Umiera

Staje się cieniem
Karykaturą duszy
Nie istnieje

Wyjałowione
Świeci pustką jest
Takie bezuczuciowe

Nie planuje tego
Niestety tak się dzieje
Gdy na chwilę traci czujność


Rutyna


Zastanawiam się czy
Ciebie też depcze rutyna
Tak że aż masz jej dosyć

Wkrada się niezauważona
I niszczy codzienność niczym
Plaga szarańczy

Zamykam się wtedy na świat
Płaczę ukryta we własnej bezsilności
Echo żalu odbija się od ścian

Czy jestem słaba niestabilna emocjonalnie
Może przerasta mnie zwykła rzeczywistość
Ciekawi mnie jak Ty sobie z tym radzisz


Cisza zawisła na drutach


Cisza
Zawisła na drutach
Cieniutka strużka łez
Delikatnie sączy wspomnienia

Nie ma już nic
Zamykasz oczy słyszysz krzyk
Przeraźliwy odgłos bestialstwa
Jaki człowiek uczynił człowiekowi


Zanurzam głowę


Zanurzam głowę
Wizualizacja wprawia
Myśli w ruch

Czuję zimno
Przerażający chłód
Obkleja ciało

Marznę nie robiąc nic
Czekam na to co będzie
Co wydarzy się za chwilę

Pod taflą wody jest mrok
Wyobraźnia podsuwa obrazy
Dziwne i straszne

Nie ruszam nogami
Woda dzieli ciało na pół
Tracę kontrolę

Boję się spojrzeć w dół
Zanurzyć głowę i sprawdzić
Co tam się dzieje

Niepokój przyprowadza dreszcze
Nie wiem czy faktycznie jest mi zimno
Czy wariuje mój umysł - czekam


Tu


Tu
Stworzyłam azyl
Moje małe miejsce

Tu
Spotykam ludzi
Pielęgnujących wartości

Tu
Otwieram głowę
Wysypuję myśli

Tu
Zbieram słowa
Buduję doświadczenie

Tu
Jestem szczęśliwa
Przebywając z ludźmi


Ocean nieskończonego smutku


Niektórzy
Opanowali do perfekcji
Udawanie szczęśliwych

Są niczym kameleony
Zmienni nie do odkrycia
Aktorzy własnego dramatu

Tylko zgliszcza wnętrza
Przeżywający codzienny
Kataklizm rujnują emocjonalność

Zapytani zmieszani próbują udawać
Zdradzają ich oczy zatopione
Oceanem nieskończonego smutku


Scenarusz życia


Scenariusz życia
To nieodkryte karty
Tego co przed nami

To nieustanna pogoń
Za bycie lepszą częścią
Własnego ja

To zwycięstwo wartości
I szlachetnych idei które
Dają fundament duszy

To moc i siła umysłu
Piękno wnętrza i serca
Zgoda i harmonia ciała

Wspaniała konfiguracja
Tego co zwykli ludzie nazywają
Człowieczeństwem


Niezaspokojeni zasypiamy niespełnieni...


Ciągle więcej
Zawsze dalej
Szukamy choć
Sami nie wiemy
Czego

Gnamy na oślep
Rozpychając się ramionami
Za czymś co tak naprawdę
Nie ma dla nas żadnej wartości

Depczemy małe chwile
Omijamy kiełki szczęścia
Które wyrastają nam pod nosem
Pragnąc zbędnych nowości

Naiwnie wierzymy
Że każda kolejna zdobycz
Uczyni nas bardziej szczęśliwymi
Pozwoli zyskać więcej uznania przyjaciół

Zagubieni budzimy się
Któregoś dnia i z przerażeniem
Stwierdzamy że zgubiliśmy czas
Niezaspokojeni zasypiamy na zawsze


Obawa


Obawa
Paralizator strachu
Takie STOP czerwone
Światło naszego rozumu

Blokada
Możliwości które przegrały
Z analizowaniem tego co może
Wydarzyć się w naszej chwili

Gdyby tak
Zablokować racjonalność
Pozwolić sobie na małe odstępstwo
Dać ponieść się chwili

Być może
Mielibyśmy szansę przeżyć
Coś naprawdę wyjątkowego
Taką spektakularną przygodę


"... Nie możesz się poddać tylko dlatego, że się boisz. Nie zawracaj w połowie drogi. Ulewne deszcze kiedyś się skończą, przestanie być mgliście, wyjdzie Słońce. Pamiętaj, że ludzi których przeraziła burza, nigdy nie zobaczyli tęczy..." A. Steć

Miłe słowo - wyróżnienie PpK


Cudowne wyróżnienie od Uleńki i Administracji Poezji przy kawie ...Dziękuję z całego https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png<3

Nie mogłam się oprzeć i wstawiłam to, co Ula "powiedziała" o mnie. Jeszcze raz https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png<3 https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png<3 https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png<3 ...

"...
Witam wszystkich z samego ranka:)
Jak już wczoraj wspomniałam, wróciliśmy do wyróżniania wierszy dnia. Ponieważ działam z małym opóźnieniem, więc do rzeczy. Autorem wczorajszego dnia zostaje ALEKSANDRA DAWIDOWICZ za wiersz "Jesteś jak Mały Książę...".Nie jestem znawcą poezji od strony merytorycznej, wybieram i proponuję pozostałym adminom wiersze, które przemawiają do mnie, do serca. Ola przedstawia nam treści uniwersalne, stwarza nastrój, daje do myślenia. Nie poucza, nie nakazuje, tylko wskazuje, a to jest bardzo ważne, żeby przekaz był przekazem. Widać charakter i autora i wiersza.
Olu, nie raz zaskoczyłaś nas swoim wierszem, dziękujemy Ci i czekamy na dalsze.
Wszystkim życzę przyjemnej lektury
Pozdrawiam
Ula Konieczna i
Administracja Poezji przy kawie:)


Kiedy ból zdobędzie szczyt


Kiedy ból
Zdobędzie szczyt
Wtedy wiem
Nie będzie jutra

Nie płaczę już
Powoli rozumiem
I nie nasłuchuję
Wskazówek zegara

Ból przerywa rzeczywistość
Narzuca mroczny trans w nim
Majaczą myśli tłuką się słowa
Wtedy nie jestem sobą

Potem wszystko cichnie
Tak jak na morzu odchodzi
Sztorm wszystko ustaje
Następuję błogi spokój

Mała


Tutaj wszyscy ją znali
Wołali na nią Mała
_____________

Mała widać że była biedna
Do sklepu zawsze niosła
Wyliczone drobne na wódkę
Na bułkę rodzice nigdy nie dali

Mimo brudnych ubrań
Wszyscy się za nią oglądali
Widać że urodę po matce
Odziedziczyła - teraz skończonej
Alkoholiczce

Zawsze chodziła sama
Z nikim pierwsza rozmowy
Nie zaczynała owszem zapytana
Grzecznie odpowiadała

Była zdolna lubiła się uczyć
Co z tego skoro w szkole
Bywała gościem ogrom pracy
Stopował naukę

Pewnego dnia ktoś zauważył
- Mała dziwnie przytyła choć
Brzuch ukrywała wiosną dziecię
Urodziła - kogo było skoro z nikim
Nie chodziła


Płacąc za dobroć serca


Jesteś
Niczym Mały książę
Zagubiona i samotna

Tracisz czujność
Z łatwością dajesz się
Podejść i oszukać

Tyle przeżyć a ty
Dalej uparcie nie wyciągasz
Wniosków z własnych doświadczeń

Nieostrożna pakujesz się w kolejne
Przykre w skutkach sytuacje które
Później serce musi odchorować

Za bardzo ufasz za bardzo wierzysz
Naiwność to twój znak rozpoznawczy
Płacisz za dobroć serca

Pan Nikt


Kim staje się człowiek
Siedzący z głową pochyloną
W dół na zimnym krawężniku

Nikim

Kimś kogo mijasz goniąc
Własne sprawy przecież
Nie zatrzymasz się i pochylając
Głowę powiesz - Dzień dobry

To nikt anonimowa postać
Która skamieniała zlewa się
Z kawałkiem betonu nikt
Szczególny
____________________

Brudne ubrania sklejone potem
Tworzą z ciałem nierozerwalną więź
Zgrabiałe dłonie trzymają lekką
Metalową puszkę

Głód przejął ciało pragnienie
Wyssało krew tylko gdzieś tam
W środku pod brudem miarowo
Uderza człowiecze serce


Moejmu Tacie


Tato
Dziś dostrzegłam
Twoją siwą skroń
Zobaczyłam że przybyło
Ci też lat

Lecz ja pamiętam czas
Kiedy wracałeś z pracy
Zmęczony a ja wymuszałam
Na Tobie jazdę rowerem
Nigdy nie odmawiałeś

Nie skończyłeś wyższej szkoły
Jednak imponowałeś wiedzą
Zawsze na wszystko odpowiedź
Konkretną miałeś - tak wiele mnie
Nauczyłeś

Dziękuję ci za dzieciństwo
Wolne od pijackich burd
Za cały Twój trud jaki włożyłeś
W moje i brata wychowanie
I za uśmiech który odziedziczyłam

Dziękuję https://www.facebook.com/images/emoji.php/v9/f6c/1/16/2764.png<3

Mojemu Tacie...


Ona i On


Ona i On
Jeden świat
Rutyną przełamany
Na pół

Każde z nich widzi dal
Odległą dla nich
Horyzont nie zwiastuje
Wspólnej przyszłości

Oparci o siebie próbują
Wskrzesić bliskość ta
W popłochu zmieniła
Adres zamieszkania

Dla nich nie ma nic
Nawet słońce ma inny blask
Rozkapryszona namiętność
Ziewnęła znudzeniem


Siła


Mówisz że brak ci sił
Tchórzysz uciekasz
Chowasz uśmiech
Pokazujesz łzy

To nie prawda że powalona
Bluźnierczym słowem leżysz
Ty kulturą odpychasz atak
Czegoś co trudno zdiagnozować

Uwierz to nie grzech pokazać łzy
To tylko jeden z tych słabszych dni
Po nich urośniesz w siłę wrócisz silniejsza
Wtedy rozpętasz piekło pokażesz własne ja


A tu taka myśl ( znaleziona w internecie), która według mnie ma fajne przesłanie:

"...Maleńka, jesteś silniejsza niż największe nawet rozczarowanie. Nie martw się, że zniszczy cię człowiek, który obiecuje być twoją skałą, a okazuje się być tylko ruchomym piaskiem. Jak mógłby cię zniszczyć ktoś, komu tak wiele brakuje do twojej siły? Nie płacz za tchórzami, kłamcami i fałszywymi przyjaciółmi, którzy zniknęli z twojego życia. Podziękuj im, że oczyścili ci życie. To zawsze jest miłe uczucie, gdy śmieci same się wyrzucają..."

Turkus zwiastuje nadzieję


Po wielu dniach ciemności
Nastała jasność
Małe okno na świat dostało
Kolorowych barw
Zniknął mrok odchodząc
Wymazał szarość
Turkus zwiastuje nadzieję


Obce spojrzenia


Uciekam
Nigdzie nie ma
Wolnego miejsca
Może jest tylko ja
Nie pasuję

Pukam do drzwi
Echo odpowiada ciszą
Nie ma nikogo wyludnione
Ulice opustoszały wszędzie
Tuła się niepokój

Zdenerwowanie
Paraliżuje racjonalność
Moich myśli popadam w obłęd
Zadręczam się reżyserując w głowie
Paranoję nierealnych historii

Strach odbiera mi rozum
Logiczne myślenie odfrunęło
Tracę kontrolę nad sobą moim
Ciałem zatrutym złym urokiem
Obcych spojrzeń


Uciekam


Uciekam
Wznoszę się
Wyżej i wyżej

Toksyczni
Oni są wszędzie
Osaczają mnie

Ich macki dotykają
Ściągają skórę drapią
Wyjałowione tkanki

Nigdzie nie ma tlenu
Duszę się ślina zwraca
Oddech w krtani brak sił

Nie wypchnę z siebie strachu
Ten unosi mnie ale odległość
Pozostaje niezmienna

Wampiry energetyczne
Wysysają krew plując
Zwiększają własną liczebność


Gęba na kłódkę


Gęba na kłódkę
Krótki komunikat
Tak trudny do realizacji
Bardzo praktyczny

Lepiej przemilczeć nie mówić
Nawet w dobrej wierze
Uwierz nie zawsze
Przynosi zrozumienie

Nieważne że dużo się słyszy
Czasami to zasłyszane
Wypowiedziane nabiera
Innego znaczenia


Wieczór obnaża dusze


Wieczorem
Kiedy sen jeszcze
Kołysanka nie woła
Często płaczą ludzie
Nie dlatego że lubią

Oni odkrywają swoje
Ludzkie słabości to
Wszystko co gromadzą
Nie mając odwagi wyciągnąć
Ręki po wsparcie

To nic że za dnia ich twarz
Zdobi szeroki uśmiech
Udają silnych zaradnych
Wieczór zdejmuje maski
Chłosta ciało powala ciało

Ci ludzie nauczeni walki
Nie potrafią wywiesić białej
Flagi mówiąc - Nie tonę
Trzymam mocno ster
Dopiero wieczór obnaża dusze


Gniew myśli


Gniew myśli
Przykrył się grafitem
Purpurowa powłoka
Odsłoniła horyzont
Obiecując poprawę

Zanurzenie emocji
Sięgnęło dna rozszalałe
Uczucia ostygły łykiem
Zimnej niesłodzonej kawy
Gwiazdy zwiastują spokój


O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...