niedziela, 29 listopada 2015

" Pisanie "

Idę zatrzymuję się
Po drodze łapię słowa
Różne te smutne
Wesołe i miłe ale i
Przykre które dłużej
Dźwięczą w mej głowie
Zbieram je i starannie
W myślach przechowuję
Potem upuszczam na papier
I długopisem rozprowadzam
Po białej karteczce atrament
Starannie zostawiam

Słów jest tyle że
Nigdy nie wiem czy
Właściwe wybiorę czy
Któreś nie pominę i odpowiednio
To co chcę opiszę a gdy już
To zrobię długo analizuję czy
Czegoś nie zmienić albo
Inaczej opisać

" Bez siły "

Bez siły
Nieodporna na ciebie
Podejmuję test
Ile zdołam nie myśleć
O tobie odwołać
Wszystkie w sobie
Uczucia
Cholernie trudne być
Jak dowódca
I wydać ostatni rozkaz
Bez zająknięcia rzec
Żegnam już ciebie

" One "

Były ich dwie
W jednej ukryte
Jedna sprytniejsza była
I kochała szalenie życie
Druga bardziej skryta
Rozważniej analizowała
Życiowe wybory
Jedna przez życie szła
Tanecznym krokiem
Druga wiecznie obawy
Jakieś miała nie umiała
Luźno patrzeć na życie
Szkoda było pierwszej
Tej drugiej bo wiedziała
Ile przez swój upór traci
Namawiała ją więc często
I zapraszała do wspólnej
Zabawy druga nieobyta
Ciągle siedziała ukryta
Nie myślała zmienić
Swego stylu
Na podsumowanie życia
Otarła łzy jak zawsze
Skrycie szkoda jej było
Odchodzić gdy tyle rzeczy
Jeszcze nie widziała bo
Ciągle wszystkiego sobie
Odmawiała
Ta silniejsza złożyła je
Jak dwie pasujące połówki
Wymieszała wspomnienia
Na równo rozdzieliła
Teraz obie równo obdzielone
Odeszły życiem nasycone

" Serce na asfalcie "

Ktoś na asfalcie zostawił
Swe serce
Wywalił jak niepotrzebne
Bezużyteczne
Serce długo na ziemi
Leżało nie wzbudzając
Niczyjego zainteresowania
Któregoś dnia się okazało
Iż z braku uczucia powoli
Odchodzi do lamusa
Asfalt zlitował się nad
Porzuconym mięśniem
Przygarnął jak smołę
Rozpuścił
Nikt nie zauważył serca
Zniknięcia niektórzy tylko
Omijali czerwony fragment
Roztopionej ulicy

" List w butelce "

Napisałaś list
W którym wszystko
Z siebie wyrzuciłaś
Dlaczego więc go
Nie wysłałaś
Czy bałaś się prawdziwych
Słów które sama tam dałaś
Czy nie chciałaś by inny
Ktoś je przeczytał i dlatego
Nie wysłałaś
Znaczka nie nakleiłaś
Adresu tez nie wpisałaś
Zamiast koperty butelkę
Wybrałaś czego się bałaś że
Nie wysłałaś
Czy do poczty też nie miałaś
Zaufania czy nie znałaś
Adresu odbiorcy a może
Zwyczajnie się rozmyśliłaś że
Nie wysłałaś

Żeby odbiorca nie miał
Prostego zadania i nie
Poznał tego co czujesz
Tego co powiedzieć chcesz
Dlatego tak mu ten list
W butelce wysłałaś

" Marzenia "

Usiadła na brzegu
Ustawiła marzenia w szeregu
Potem je wolno z myśli
Uwolniła recytując z
Pamięci jak wiersz
Oczy zamknęła w duchu
Się pomodliła i wolno
W świat marzenia
Puściła niech wiatr je
Wysoko uniesie
Może dotrą szybciej
I przyniosą oczekiwane
Spełnienie

Któż z nas nie lubi marzyć...oddawać się tym myślom, jakże kojącym, łaskoczącym naszą duszę. Wzbijać się wysoko ponad realność codzienności...ach

Alex

" Podróż do Wenecji "

Chodź popłyniemy do Wenecji
I na oczy zobaczymy te miasto
Przez tłumy romantyków uwielbione
Na oczy przekonamy się ile w nim
Kryje się romantyzmu
Chodź popłyniemy do Wenecji
Będziemy pływać i kanały
Wszystkie zdobywać
Wsłuchamy się we wszystkie
Te romantyczne serenady

Chodź popłyniemy do Wenecji
Naocznie zwiedzimy wszystkie
Zakamarki staniemy razem na
Moście w czułych objęciach
Pieczętując swoje uczucia

" Odpięte skrzydła "

Zdejmijcie mi te skrzydła
Znudziło mi się bycie aniołem
Posłańcem dobroci wykpionym
Za źródło niesienia pomocy nie
Każdy jak widać wdzięczność swą
Za mą obecność okazuje
Wyciągnę te skrzydła i usiądę
Sobie z boku zobaczę kto mi
Poda w potrzebie rękę
Kto mnie otuli w beznadziei
Opieką zobaczę czy choć
Jedna dłoń wyciągnie w
Moją stronę swoje serce
Nie zawsze dobro jest
Słowem przyjaznym nagradzane
Niekiedy wyśmiewane
Drwiną okiełznane może
Jak skrzydła wyciągnę kiedyś
Ktoś wspomni dobroć pewnego
Anioła


Niekiedy każdy chyba z nas ma wrażenie, że za swoje dobre <3 zamiast słowa 'dziękuję' dostaje przysłowiowego kopniaka w ...... Co wtedy czujemy? niesprawiedliwość, rozgoryczenie, smutek, żal.....itd itd. Wyliczanka wydaje się nie mieć swojego końca. Najgorzej, że to tak cholernie boli.....

Alex

" Siła charakteru "

Była sobie raz
Mała siła co
Nikły charakter w
Sobie miała
Nie nauczyła
Jej mama odporności
Na marne zagrywki
Tego świata
Siła charakteru
Miękła gdy potrzebna
Była zawsze nie w porę
Charakterem się obroniła
W końcu siła zrozumiała
Że nie ma w sobie mocy
Wszystkie argumenty były
Jak wystrzelone z procy
Nie nabierały urzędowej
Mocy dowodzi to temu
Iż nie każdy potrafi sam
W sobie odkryć pokłady
Siły charakteru

" Biały domek "

Kiedyś może u schyłku życia
Kupię sobie mały domek na
Skraju wsi
Pomaluję go na biało tak
Żeby widoczny był wśród
Drzew zielonych
Przed domkiem postawię
Ławeczkę bo gdy znajdziesz
Mój mały domek i wpadniesz
Z nieoczekiwaną wizytą
Zaparzę kawę i na podwórku
Wśród szumu drzew usiądziemy
Razem i w spokoju słuchając
Muzyki drzew wypijemy ją sobie
Razem


" Obraz "

Jeszcze w oku na chwilkę
Zatrzymał się wspólny obraz
Migawka tego co było co
Serce uchwyciło a życie
Boleśnie skończyło
Tańczy ten obraz w mym oku
Łza go w źrenicy omija i
Bokiem po policzku samotnie
Płynie jakby obrała kierunek
Do serca
Nie ma przycisku do kasowania
Uchwyconego obrazu on natrętnie
W oku mym trzyma jakby zawiesił
Się w nim na stałe nawet cofnąć go
Nie mogę żeby miejsce na nowy
Widok przywołać

Bolesny uparty obraz jak
Dokument zawarty faktem
Swego istnienia przypomina
Mi Ciebie uparcie że byłeś
I jesteś częścią mego życia

" Starsza pani "

Starsza pani samotnie w
Swym domku zamieszkiwała
Nie miała przy sobie żadnego
Towarzystwa
Nikt jej nigdy nie odwiedzał
Ani o niej nie pamiętał
Czy to w zdrowiu czy w chorobie
Sama się o siebie troszczyła
Przechodząc często ulicą w jej okna
Ukradkiem zaglądałam nigdy
Jednak na śmiałość się nie zdobyłam
By w jej drzwi zapukać
Zapytać nie przez ciekawość
Tylko z troską czystą czy w
Wszystko u niej w porządku
Czy piła już dziś herbatę
Nie było u niej przepychu
Bogactwa ale widać że
Dobre serce ma owa niewiasta
Niczym babcia moja
Niedługo święta wszyscy będą
Pędzić przed siebie czy ktoś
Pomyśli jak o tej starszej pani
Że znowu sama usiądzie przy
Swoim świątecznym stole


" Maska "

Opadła z twarzy maska
Jak w teatrze opada kurtyna
Zastygła w bezruchu
Jakby odlana z gipsu
Nie widać na niej żadnego
Odruchu jak skamieniała
Leży porzucona
Z niezarejestrowaną ostatnią
Mimiką nieuchwyconą przez
Najlepszego fotografa
Nie odczytasz jej wyrazu
Nie wiesz co w sobie kryje
Jakie uczucia w niej są ukryte
Nic z niej nie wypatrzysz taka
Zimna beznamiętna maska
Pozbawiona z emocji
Wysterylizowana


" Samotność w tłumie "

Samotność zamieszkała
Na tej samej planecie co
Ludzkość i choć w tłumie
Powinna być wyeliminowana
Niestety tam jeszcze bardziej
Została utrzymana
Ktoś kiedyś powiedział że i
W tłumie jest się najbardziej
Samotnym coś w tym być
Musi dziś ludzi skazuje się
Na odrzucenie w bardzo
Szybkim korzystnym dla
Siebie momencie


" Telefon "

Telefon zaprzestał swoje dzwonienie
Wisi na ścianie i głucho milczy
Jakby ciszę wspomagał i nie chciał
Denerwować ją swoim dźwiękiem
Bezużyteczny aparat chyba do
Niczego już niepotrzebny
Bezlitośnie odciął jednostkę
Od świata dziś jeszcze liczyła
Na jedno połączenie
Może nawet i te ostatnie
Teraz już zrozumiała
Telefon od Ciebie nigdy
Już nie zadzwoni będzie głucho
Milczał po wieki wisząc już
Tylko na ścianie przecież
Zerwałaś na wieki połączenie
Odrzucając mój numer
Bezsprzecznie


" Porwana dusza "

Przez przypadek porwała
Mi się dusza
Zahaczyła o ostry kant
Twojego serca
Szarpnąłeś
Rozprułeś i jak
Sweter na dziury
Naraziłeś
Otwory w niej jak
Dziury po kuli z
Pistoletu wypalały
Me uczucia do Ciebie
Kierowane niczym przez
Ptaki na oślep niesione

Nawet nie wiesz jak
Dziurawa dusza boli
Piecze odrzuceniem
Swędzi rozczarowania
Nieprzygotowaniem
Szukam jakiś łat żeby
Ją zacerować ale jak
Na złość marny ze mnie
Krawiec nie potrafię jej
Jak chirurg precyzyjnie
Zreperować

piątek, 27 listopada 2015

" Ławka "

Zabrała wspomnienia
I poszła na spacer
Do parku
Usiadła na ławce tej
Której zawsze siadali
Potrafili tak siedzieć
Na niej godzinami
Opowiadać i śmiać się
Wtuleni wpatrzeni tylko
W siebie
Oblegali ją czasem
Wspólnym nie myśląc
Że może być kiedyś
Inaczej że życie pisze
Różne scenariusze

Dziś ławka pusta stoi
Czasami na moment
Wiosenną porą jakaś
Inna para się na niej
Na moment przysiada

Niekiedy każdy z nas ma takie " swoje " ulubione miejsce. wraca do niego, niekiedy tylko wspomnieniem, lub myślą. Ciepło od razu robi się na serduchu...Pielęgnujmy wspomnienia, mamy je przecież za darmo i pewnie bez liku...
Pozdrawiam Alex

" Piękna i bestia "

Ta bajka do dziś może
Uchodzić jako współczesna
Aktualna na czasie pisana
Był chłopak była dziewczyna
Los postawił ich sobie na drodze
I popchnął miłością ku sobie
Na początku wszystko piękne
Było z czasem jednak uczucie
Ze strony chłopaka się wypaliło
Już nie mówił jej czułych słówek
I z Miłością zaglądał w jej oczy
Drażniło i denerwowało go to uczucie
Dziewczyna długo nie widziała w
Uczuciach zmiany szczerością
Pchana jeszcze bardziej go kochała
Uległ chłopak presji środowiska
Dla spokoju poślubił dziewczynę
Choć w środku bunt mu wtórował
Pierwsze lata poprawne były
Choć dziewczyny zapał już
Lekko ostudziły nie widziała
W oczach męża swojego uznania
Pomiotłem się stała z księżniczki
Na kurę domową awansowała
Po nocach długo płakała i
Sińce pod oczami długo ukrywała
Przeklinała swoje życie ale po ciuchu
Życie przewrotne dało lekcje razu któregoś
Na męża chorobę znienacka podesłało
Zgadnijcie kto pielęgnował go czule
Tak gdy wszyscy rodzina i przyjaciele
Nagle czas swój dla niego zgubili
Zrozumiał jaki skarb ma pod strzechą
I znowu pomiotło skarbem zostało nazwane
Choć oczy wzrok odwracały serce nie szukało
Zwady i zapomniało dawne urazy

To oczywiście tylko moja sugestia do współczesności, ale czyż nie warto się w nią delikatnie wejść
Pozdrawiam Alex


" Przyjaciel motyl "

Przywiązała motyla
Maleńką tasiemką
Tak jak na smyczy
Prowadzi się pieska
Bała się samotności
Dlatego go uwiązała
Chciała mieć kogoś tylko
Dla siebie małego bezbronnego
Od siebie uzależnionego
Kogoś kto stale będzie
Przy niej czuwał
Takiego osobistego
Przyjaciela
Przywiązała motyla
Maleńką tasiemką
Tak bardzo bała się
Samotności...


" W amoku "

Niczym we mgle dotrzymuję
Życiu swego kroku
Raz idę z wiatrem raz pod
Niekiedy szybciej stawiam
Swoje kroki w przód
Niekiedy zbaczam a kiedy
Indziej zatrzymuję się
Niczym we mgle dotrzymuję
Życiu swego kroku idę
Po omacku na krzyżówce
Czytam wszystkie znaki
Błądzę wracam i znowu
Idę dalej w przód


" Mysli zbierane..."

Czarna myśl nigdy
Nie rozjaśni blaskiem
Swojego umysłu
Ale jasny biały
Umysł zawsze
Może tę myśl
Rozjaśnić
Kiedyś razem
Dziś już osobno
Wyminęły się
Nasze drogi albo
Któreś z nas inny
Kierunek sobie wybrało
Odchodząc zostawię
Ci swoje serce cóż
Mi z niego kiedy po
Tobie jest w totalnej
Rozterce

Serce na klucz
Na chwilę dziś
Strach mi zamknął
Przerażenie lekkie
Wywołał
Trwogę w me serce
Synu wprowadziłeś
Długie oczekiwanie
Dzięki Bogu że
Na szczęście wszystko
Dobrze się skończyło

" Kolory "

Troszkę brakuje słońca
Tego ciepłego koloru
Roztopiła by tą szarość
Która zagościła w koło
Może kredki zrobią z
Siebie użytek i dorzucą
Światu troszeczkę koloru
Ocieplą jego jesienny a
Może zimowy już wizerunek

Mam nadzieję, że troszeczkę podrasowałam wam świat. ja uwielbiam szarości, ale dość już tej melancholii. jesteśmy chyba nią już dość zasyceni. Słoneczko nawet, jak na chwilkę przebije się przez chmury od razu z nas ściąga nadąsane miny i delikatny uśmiech przykleja. Życzę , więc wam i sobie słońca, uśmiechu...
Pozdrawiam Alex


czwartek, 26 listopada 2015

" Kobieta & Serce "

k - Kobieta
o - Opieka
b - Blask
i - Intelekt
e - Elegancja
t - Temperament
a – Ambicja


Niekiedy serce
pęka na pół
z niemocy
bezsilności
braku słów
ciszy

" Niezauważona "

Odejdę niezauważona
Za sobą zostawię
Cały świat
Nie zatrzyma mnie
Twych oczu blask
Odejdę uprowadzona
Innymi myślami
Zniewolona
Kuszona nowymi
Pragnieniami
Zapomnij że byłam
Niech Ci się wydaje
Że tylko na chwilkę
Tu się pojawiłam
Nie zatrzymana
Twoim zainteresowaniem
Znikłam porwana
Przez dławiącą
Tęsknotę


Taki mały żarcik z rana z Garfieldem w tle...

Niekiedy każdy z
Nas czuje się oszukany
Taki wykorzystany
Jakby wykpiony
Wtedy spróbuj i
I choć na chwilkę
Złość na
Uśmiech przełóż
Popatrz w górę i
Pomyśl nie dam
Się wciągnąć w
W życia gierki

Miłego dnia dla Was kochani <3

Alex

" Polskie chaty "

Ach te nasze polskie chaty
Ileż to w nich uroku
Talentu stworzenia
Czegoś co nie sposób
Opisać
Wszystkie dopracowane
Jakby do ostatniego
Szczegółu niczym precyzyjna
Najdelikatniejsza robota
Niektóre strzechą pokryte
Inne kolorową dachówką
Niektóre białe inne kolorowe
Jeszcze inne ozdabiane
Wszystkie są jednak
Wyjątkowe zachwycają
Swym dawnym urokiem
Ciepły obraz wspominają
Czasów dawnych nam
Już odległych

Upamiętnianych w starych
Filmach niekiedy odtwarzanych
Z pomocą historyka te co więcej
Szczęścia miały nie pozostały
Zaniedbane jako muzeum
Przypominają z dumą nam to
Co naszą chlubą jest polską

" Antidotum "

Tęsknotą rozbijam
Swe serce
Nie widzisz ale
Uszkodzone
Wewnętrznie krwawi
Odrzuceniem
Próbuję
Reanimacji
Twoim oddechem
Przywracam
Puls chwilowo
Zamykam oczy
Jesteś
To nic że to tylko
Moja wizualizacja
Ona jest jak
Antidotum

" Noc "

Za oknem noc już
Się cichutko podkrada
Usypia wszystko
Delikatnie otulając
Mrokiem
Samotna i cicha
Wszystko wycisza
Niczym regulator
Przykręca emocje
Odsysa
Wszystkie złe dnia
Wibracje tonuje
Odcień
Negatywizmu
Rozjaśnia

Spokojem zaprasza
Melancholią zasysa
Duszę rozhuśtaną
Trudami prozy życia

Kochani, ten wiersz sprawił mi wczoraj piękną niespodziankę. Nawet się nie spodziewałam. Otóż właśnie te słowa zostały wybrane i uznane za piękne przez Autorkę bloga Emocjami pisane. Wybrała je, zrobiła piękną oprawę i umieściła u siebie. Bardzo mnie ten miły gest zaskoczył i wzruszył, gdyż nie spodziewałam się, takiego uznania no i przede wszystkim wyróżnienia. Jest to taki kolejny dowód dla mnie że Ktoś jednak zauważa moje słowa, pochyla nad nimi swoje oczy, a ja cóż....spełniam swoje marzenia......Piszę, piszę i docieram niekiedy do Waszych oczu, może serc.....Jestem bardzo wzruszona i jeszcze raz dziękuję Autorce za takie wyróżnienie.....Dziękuję Beatko <3

Alex

" Elf "

Przez ciebie skończę
W obłędzie
To przez ciebie jestem
Jak w morzu zatopiona
Uczuciami płonnymi
Motam się i szamotam
Uwalniam niczym ryba
W sieć złowiona
Wynaturza już mnie
To uczucie odejmuje
Człowieczeństwo
Szaleje jak elf
Zgubiony wśród
Mórz głębiny nie
Jestem długowieczna
I nie mam mocy magicznej
Któregoś dnia toń zwątpienia
Pokona moją do ciebie
Nieśmiertelność

" List do M "

I twoje oczy łzami otulone
Tak szczelnie do policzka
Przyklejone
Spływały bezszelestnie
Jak różańcem powiązane
Stałam bezradnie patrzyłam
Bez słów przytuliłam
Nie zapewniłam że będzie lepiej
Ułoży się wszystko
Po co mam kłamać
Obie wiedziałyśmy jak
Wymowna jest ta cisza
Choć w myślach znałam
Słowa wybacz ale je
Przemilczałam
Nie chciałam się Tobie
Narzucać myślę że
Jednak już to wiesz
Że jestem obok
Nawet gdy milczę

Pamiętaj, że jestem... < 3

" Demon "

Demon walki we mnie
Drzemie myśli tłucze
Jak szklanki o ścianę
Co mam zrobić
Bierną nie zostanę
Modlę się o inne
Rozwiązanie lecz
Znam przeklęty
Paragraf ustawę
Kiedyś zapisaną
I do wszystkich
Przypadków podstawianą
Nie wyobrażam sobie
Was sobie odebrania
Nie mogę i nie pozwolę
Choć nie moje jesteście
Ja codziennie o Was walczę
I z oddaniem bronię
Nie pozwolę by zaważyła tu
Bezsensowności polityka
Jestem jak lwica przygotowana
Na walkę nastawiona
Nie oddam...
W Polsce z powodu biedy codziennie, jakieś dziecko jest odbierane rodzicom...

wtorek, 24 listopada 2015

" Bezradność "

Bezradność
Szlifuje kanty
Serca
Dobiera się
Tęsknoty
Niemocą
Wysusza
Ukryte łzy
Rozpłata
Duszę
Wywołuje
Wewnętrzny
Koniec
Świta

" Namiętność "

Grzeszę
Tęsknotą
Skrywaną
Wyśnioną
Upadkiem
Duszy
Wywołuję w
Sercu
Samozagładę
Kryzys
Wyniszczenia
Siebie
Skaleczenie
Tobą


Namiętność
Oddech
Uzupełniony
Jednością
Tęsknotą
Spójnością

" Waleczne matki "

Są kobiety które
Bardzo dobrze znają
Ból mimo codzienności
Z nim spotkania nigdy
Nie tracą czujności
W samotności niczym
Rycerze chronią życia
Przez siebie powołanego
Ich życie to walka
Pobojowisko myśli
Niekiedy totalne zaćmienie
Nie proszą o urozmaicenie
One w duchu marzą o
Spokoju stagnacji
Sytuacji każda niepewność
Do walki ich podrywa
W każdym dniu gotowość
Swą wykazują i wyzwanie do
Życia przeciwnościami
Podejmują wiadomo nie są
Ze stali płaczą skrycie
Najczęściej ciemną nocą
Wtedy bezradnie przeklinają
Niesprawiedliwe życie
Czuwają od rana do świtu
Przy łóżkach swych pociech
Nie mówią o głodzie i zmęczeniu
Mobilizują do walki 'Armię swoją'
Z udawanym uśmiechem
Ukrywają to co kastruje im
Serce najlepiej się czują
We własnej podobnej grupie
Wtedy jedna drugą motywuje

Szacunek Kobietom, które Walczą <3


" Serce "

Chciałabym zebrać
Ciebie w jeden
Oddech połączyć
Swoimi myślami
Ukształtować w
Jedno uczucie
I niczym lokatę
Ulokować
Na najwyższy
Procent
W swoim
Wnętrzu


Serce usypane
Z ziarenek kawy
Ułożone
Martwi się żeby
Wiatr twojej
Obojętności
Nie spowodował
Przeciągu i
Przegnał je w
Zapomnienie

" Chcę zostać "

Codziennie walczę
O twoją uwagę
Przetrwanie z
Uwagą śledzę
Twoje uczucia
Pilnując daty
Ważności
Boję się
Twojej niestałości
Obojętności
Odrzucenia
Znudzenia
Przedawnienia
Własnej
Przydatności

Codziennie
Godzę się
Na to małe
Upokorzenie
Żebractwa
Utrzymania
Pozycji Lidera
W twoim sercu

poniedziałek, 23 listopada 2015

" Śnieżek "

Sznur białych kropelek
Zadudnił dziś o ziemię
Posypały się jak perły
Z koralowego sznurka
Przeźroczyste zimnem
Schłodzone rozbiegły
I zajęły całą ziemię

Zaskoczenie wywołały
Tym nagłym pojawieniem
Delikatnym opadem
Zamieszania narobiły
Że przyciągną zaraz
Rychło zimę a tu nie
Czas jeszcze i nie pora
Żeby na ostatnią porę
Roku się szykować
Najwspanialsza myśl to
Pewność że tuż obok
Jest Ktoś kto nas
Kocha
Wspiera
Tęskni
Akceptuje
Jest

" Papierosy "

Uwielbione przez miliony
Hołubione z lubieżnym
Pożądaniem od rana
Z troską wypatrywane
Czy aby po wczorajszych
Ekscesach zostały

To nic że zdrowie je przeklina
Apelując o rozsądek
One i tak znajdą swojego
Amatora który z lubością
Będzie je nosił przy sobie i
Z rozkoszą truciznę w
Organizmie roznosił
W uwielbieniu
Mówiąc że tylko tak się
Uspokaja

" Artystka "

Jednego dnia nie wiedzieć kiedy
Pewna Kobieta artystką została
Nie była przygotowana na takie
Zainteresowanie i fakt że w jedną
Noc znalazła wielkie uznanie
Ze strachem pomyślała o tym
Całym zamieszaniu jakie sobą
Niechcący wywoła choć go
Przecież nie planowała
Długo w nocy na łóżku siedziała
I rozmyślała jak to się stało że ją
Tak nagle odkryto
Przecież istnieje całe życie
Od lat prowadzi swoje pasje
Z lubością nie nachalnością
Je światu pokazuje i z uczuciem
Pielęgnuje poświęcając całą
Swoją uwagę bała się braku
Zrozumienia dla tego co robi

Niepotrzebnie jak się później
Okazało skromnością zdobyła
Jeszcze większe ludzi poparcie
Doceniona za talent uwielbiona
Za wyrażanie kultury wartości
Stwierdziła że wygrała w życiu
Dostała co chciała i uwielbiała

" Na moście "

Razu kiedyś dawnego
Jedna para postanowiła
Oddać się rozkoszy w deszczu
To nic że krople rzewnie
Na młode ciała spadały
Ich namiętność je rozpuszczała
Nie zatrzymywała
Zakochani na moście
W objęcia sobie wpadli
Długo się w tym uścisku
Trzymali chłopak na ręce
Wysoko dziewczynę wzniósł
Wirował z nią i jak piórkiem
Obracał
Zakochani nie patrzyli na czas
Wpatrzeni w siebie udawali
Jakby widzieli się pierwszy raz
Po długiej tęsknoty rozłące
Wzmacniali sobą uczucie i
Tak już palące ich serca
Namiętnością

Piękny to był widok
Ten kto ich widział oczy
Swoje na nich tylko zatrzymywał
W duchu kibicował tej szczerej
Być może pierwszej i jedynej miłości
Zrodzonej już dawno a tu na tym
Moście udokumentowanej

" Miłość "

Gdzieś w duszy miłość się
Rodzi i nie ma znaczenia
Czy pojawi się w górach
Czy nad morzem
Ważna jest magia którą z
Sobą wnosi
Obejmuje oddechem całe
Ciało trzymając dwa jako
Jedność spoistą
Taka miłość może zdarzyć
Się tylko raz więc pamiętaj
Chłopaku pamiętaj Dziewczyno
Nie przegap jej w swoim życiu

" Kobieta zagadka "

Kobieta wiele wcieleń w
Sobie kryje czy ktoś w niej
Wszystkie je kiedyś odgadnie
Stanie z podniesiona głową
I z dumą odpowie
Tak jak znam wszystkie
Kobiece atrybuty
Osobiście takiego jeszcze
Znawcy kobiecej natury
Na swojej drodze nie spotkałam
Choć nie ukrywam że wielu
W duchu pewną śmiałość miało
By potwierdzić tę tezę niby z życia
Zaczerpniętą
Nam kobietom śmiać się chce
Z tych męskich rozważań
Na temat naszych atutów
Cieszymy się że zawsze raz na
Pewien czas pojawi się jakiś pan
Który chce rozwiązać tę naszą
Kobiecą tajemnicę


" Nocne oczekiwanie "

Obiecała sobie tej nocy
Ruszyć na męskie polowanie
Wymyśliła sobie że tak przed
Snem kawalera sobie znajdzie
Nie takiego ze snu tylko żywego
Takiego z krwi i kości który
Będzie ją kochał miłością
Szaloną namiętnością
Prawdziwie stale i gorąco
Jak w jakiejś bajce
Otworzyła okno w księżyc
Błagalnie skierowała swoje
Oczy może on oświetli drogę
Temu wymarzonemu jej sercu
Przeznaczonemu
Godzinny płynęły jednak
Nieubłagalnie północ już
Dawno minęła a kawalera
Jak nie ma tak nie ma nigdzie
Nie widać kroków jego
Znudziło i zmęczyło ją to
Oczekiwanie i ciągłe
Wypatrywanie ostatnie spojrzenie
W okno skierowała i żalem
Otulona blaskiem księżyca
Zasnęła


" Nogi "

Ach te nogi jaką one
Mają moc przyciągania
Na drodze wszystkie męskie
Oczy na siebie kierują
Te seksowne nigdy nie
Przejdą niezauważone
Zawsze nawet w
Największym tłumie
Zostaną dostrzeżone
Uśmiechem uznania
Docenione w myślach i
Zbiorą pozytywną punktację
Wysokim butem podwyższone
Pończochami ozdobione
Wywołają na twarzy same
Echy i achy takie to są
Już te nasze nogi

" Czarcia pociecha "

Przed wiekami w mrocznej
Krainie żyło sobie dziewczątko
Zawsze samo zawsze z boku
Strasznie pociągały ją mroki
Za dnia udawała anielątko
Jednak gdy noc się już
Zbliżała jej dusza czekała
Demonów widoku
Uwielbiała gdy w jej snach
Pojawiały się monstra
Potwory i smoki ach jakie
One w jej myślach wyczyniały
Okropności ona uzależniona
Coraz bardzie spragniona
Duszę diabłu zaprzedała
Na ultimatum diabelskie
Przystała i swoje dziewictwo
Bez zmrużenia oka oddała
Pewnej nocy ze snu wyrwana
Okrutnym bólem zawyła
Nie wiedziała że czarcie syniątko
Na świat właśnie powiła
Od teraz już nigdy nie była sama
Dostała co tak bardzo jej dusza

Pragnęła i chciała

niedziela, 22 listopada 2015

" Zupa pomidorowa wg. Alex"

Wczoraj dostałam taki list od mojej "Kochanej Malutkiej Istotki"...Kochana Alex, nie pisałam do Ciebie już parę dni, ale ból jest mocny i robi mi tak silne wiry, więcej śpię niż patrzę...W śnie przyśniła mi się zupa pomidorowa, mogłabyś ją dla mnie " ugotować", tak jak zawsze napisać, tak tylko dla mnie...
Pomyślałam, matko jak ja Jej opiszę tę zupę, skoro Ona tak o niej marzy i czeka ...Nie mogę Jej przecież zawieść..Wiem, że Moja Istotka nie ma szans na wyjście do domku....i być może moja zupa będzie Jej tą ostatnią...Muszę, więc się postarać...Muszę!...

Taki wierszyk Jej podesłałam

Zupa Pomidorowa
Przez dzieci ulubiona
ketchupową nazywana
Czerwienią podrasowana
Z dodatkiem figlarnych kluseczek
Wspaniale nadaje się do miseczek
Kluseczki zabawnie w miseczce tańcują
I od łyżeczki niesfornie uciekają
Ale pomidorowa może być też
Ryżem urozmaicona podsypana
Drobniutkimi ziarenkami niczym
Koralowymi perełkami

Zupa Alex- tak Jej ją opisałam

Na skrzydełka z kurczaka wylałam 3 szklaneczki rosołku, dodałam dwie czerwone marchewki takie jak na wiosnę młodziutkie z ziemi słodyczą wystają. Dorzuciłam jeszcze dwie figlarne białe jak śnieg pietruszki, no i pora dumnego też poprosiłam do swojego rosołu. Po nim dorzuciłam okrąglutkiego kawałek selerka, lubczyku no i przyprawy dodałam.Wszystko to razem w garnku połączyłam. Gotowało się chwilkę tak do miękkości..Osobno podsmażyłam koncentrat..tak do kolorku. I przelałam do swojego magicznego garnka. Czary użyłam, zamieszałam, spróbowałam.....Ach o odrobinie cukru bym zapomniała!. Troszkę mąki z wodą dla lekkiej zawiesistości.... No i na koniec słodziutkiej śmietanki dodałam, aż się wzruszyło to wszystko jak bita śmietana. Spróbowałam to cudo czerwone, po drodze wyłączyłam makaron. O rety zapomniałam napisać o ziołach: bazylii i majeranku, które też wylądowały w moim garnku!. Na koniec dodałam zielone listki pietruszki...Zapachniało wiosną to wszystko. Zamieszałam, pomieszałam i Tobie na talerz cieplutkiej pomidorówki nalałam...Smacznego też specjalnie dla Ciebie dodałam <3

Pozdrawiam Alex

" Wieczór "

Chciałabym się podzielić tu z Tobą moim wczorajszym wieczorem. Zdecydowałam się zgodzić i przyjąć zaproszenie na wieczór poetycki. Znasz mnie wiesz, że jestem nieśmiała i nie lubię wbijać się w pokazywanie. Dwa uwielbiam pisać, nie potrafię jednak sprzedawać swoich myśli. Piszę jestem zawsze uważam, że Ci co mają mnie znaleźć...w końcu znajdą.
Zgodziłam się cały tydzień jakoś mijał, ale w piątek doszło do mnie o matko to już jutro. No i wtedy się zaczęła rewolucja w mej głowie. Myśli wywołały tornado. Tym bardziej, że wiesz ja lubię tematycznie, lubię mieć jakiś przekaz . Tak jak to kiedyś powiedziałam: Jeżeli mam coś po sobie pozostawić, jakieś słowa to chcę, żeby Ktoś kiedyś stwierdził, o matko pochyliła się nad tym, a to takie ważne..
W sobotę rano nastała nerwówka, rewolucja umysłu, co ja przeczytam. Wszystko wydało mi się głupie, nijakie...Zaczęłam czytać myśli innych, bliskich mi osób no i wtedy dopiero zdołowałam się na całego...
matko z czym ja pójdę, co ja pokażę. Zadzwoniłam do koleżanki z rezygnacją..Cyrk jednym słowem...
Poszłam...
Wyszłam z ukrycia, przeczytałam. Pokonałam siebie...
O dziwo ludzie w słuchali się w moje słowa...
Poznało mnie z drugiej strony, tego innego mojego "Ja"
Było to bardzo ważne, gdyż jak wiesz .......historię moją znasz...

Pozdrawiam Alex
Piątek 13 - go, cały świat wstrzymał oddech. Chciałoby się powiedzieć, że ktoś nieźle sobie zakpił wybierając datę. W pierwszej chwili każdy z nas nie mógł uwierzyć. Wiesz, jak to jest, taki ogrom tragedii, tylu niewinnych ludzi bezsensownie...odeszło. Jest to tak niepojęte, że aż budzi absurdalność. Gdzie był wtedy Bóg? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby wywołać tyle łez, żeby coś takiego zrobić?. No i co najgorsze szczycić się tym , podpisać i chodzić i mówić, że to ponoć w  imię czego, religii?. Ile jeszcze takich "nowinek" usłyszymy, przeżyjemy tragedii, opiszemy w myślach cierpień. Uwierz, jak to mówią wariatów nie brakuje. Każdy z nas stawia jednokierunkowe pytanie : Dokąd zmierza ten świat, czy kogoś pociąga jeszcze człowieczeństwo? Nie znajduję odpowiedzi...

Moja odpowiedź na zapytania jakie dostaję w "e -mailach" od Was, pytacie co myślę, czy tak, jak Wy odbieram ten świat? Uwierzcie, nie sposób uzbroić się w nieczułość i przejść obojętnie. Tyle dni, a My dalej pamiętamy i pamiętać będziemy nie zapomnimy jeszcze bardzo długo tego piątku, Francji i morza łez...

Pozdrawiam Alex...

" W domu "

W domu znowu zamiast rosołem
Pachnie tytoniem i wilgocią
Pustość Kuchni nie wyraża
Domowego obrazu chętnego
Do zapamiętania
W tym domu od zawsze brak
Zapachu ciepłego obiadu
Nawet tapety z braku powietrza
Zwinęły się jak ślimaki
Takie wystraszone
Chłód domu zachęca do
Wyjścia nie zaprasza
Otwartością
Niespodziewanego gościa
Serdecznością gospodarza
Wszędzie wszystko bez ładu
Przewala się i o nogi zawadza
Matka z bełkotem na ustach
Nie trafia z niedopałkiem
W popielnicę

Żar z papierosa znika
Jak wszystko w tym domu
Już dawno zgasło i przegrało
Zniechęcone nie wietrzeniem
Umarło

" Widmo "



Poskładam siebie w całość
W jedność zbiorę jednak
Najpierw się z ta myślą
Jakoś oswoję
Przez ciebie straciłam
Rozeznanie czy jestem
Czy stałam się tylko
Fantastyczną marą
Tworem twojej bezdusznej
Zobojętnionej na mnie
Wyobraźni zaszczutej
Swoim egoistycznym
Pożądaniem kobiecego
Doskonałego robota
Zachęcona ciszą
Pytam się jednostronnego
Lustrzanego odbicia
Jestem czy mnie nie ma
Przesiana twoim oddechem
Zostałam wyparta przegraną
Niemożności zaistnienia

" Domowa pustka "

Smutny obraz głodu
Oczy pełne pustki
Zmieszane z chłodem
Wzroku matki wymijają
Się wzajemnie jak dwa
Schłodzone bieguny

Ojciec nieprzytomnością
Picia od dwóch dni jest
Wykluczony z domowego
Życia obojętnością
Skreślony jako
Mąż swojej żony brnie
Targany demonami
Alkoholowych libacji

I ty syn pierworodny
Zapomniany że byłeś
Przez nich kiedyś
Z miłością oczekiwany
Zagubiony w świecie

Strasznie samotny

" Słowa piórem zapisane "

Niekiedy ktoś mnie pyta
Skąd biorę swoje słowa
Uśmiecham się wtedy
I odpowiadam że często
Życie trzyma moje pióro
Ono słowa mi z głowy
Wyjmuje i na papier je
Dokładnie zapisuje
Słowa te 'życiowe '
To niestety lawina
Mych myśli jest ich
Tyle że boję się o
To czy zdążę je
Wszystkie zapisać
Codzienność dodaje
Mi nowe obrazów
Schematy

Niekiedy ktoś mnie pyta
Po co ja to zapisuję i
Tak na kartce pielęgnuje
Kiedyś sobie obiecałam
Że chcę zostawić coś
Istotnego po sobie
Nawet jeśli to tylko
Moje słowa

" Dziewczynka od kwiatka "

Dziewczynka z kwiatka
Marzenia układała
Po jednym płatku
Odrywała i pod noskiem
Recytowała
To już miała a to
By jeszcze chciała
W myślach odliczała
I płatki z kwiatka
Skubała
Gdy ostatni już
Płatek kwiatka
Się został długo
Go w rącze trzymała
jakie marznie ostatnie
Dodać

Wszystkie już przecież
Wypowiedziała
Stała patrzyła i w końcu
Ostatni płatek do
Kieszonki schowała

" Deszczyk "

Ten deszcz ciągle
Pada i pada zapytam
Sąsiada do kiedy te
Opady prognozują
Znudziło mi się liczenie
Deszczowych kropelek
Już słonka mi się chce
Koloru od szarości innego

Deszczyk jednak zawzięty
wciąż pada i pada
Skąd ma w sobie tyle wody
Może już wkrótce przestanie
Ziemię sobą podlewać

" Słowo "

Słowo
Jaką ono ma moc
Potrafi wydobyć to co
Najpiękniejsze
Pocieszyć
Wesprzeć
Uspokoić
Dać siłę
Upamiętnić
Niekiedy
Złamać
W skrajności
Zabić
Słowo...


W jednym słowie
Niczym w kopertę
Zapakuję dla Ciebie
Swoje serce
Uśmiech
Pomyślność
i na Twój adres
Wyślę

" Dłonie "

W dłonie
Powierzasz życie swoje
Zostawiasz
Bezpieczeństwa oczekujesz
Liczysz na opiekę i
Wsparcie
Walczysz o to
Zaparcie
Ciepła ich potrzebujesz
Jak powietrze stają się
Uzależnieniem
Ludzkim ratunkiem
Pokrzepieniem
Zrozumieniem
Przewodnikiem
Życiowym duetem


" Coming out "

Dziś ważny dla mnie dzień
Najważniejszy
Przywróci do otwartości
Do tego jaka kiedyś byłam
Jak się cieszyłam
Nie musiałam żyć w cieniu
Podzielić siebie na
Dwa imiona
Dwie daty urodzenia
Odda mi moje zabrane
W ukrycie lata
Choć na chwilę pozwoli
Mi SOBĄ powrócić
Ucieszyć na życie

Skrycie na to w  <3  liczę...

" Siła na kiedyś "

Znalazła w sobie siłę
Przez chwilkę dawną
Sobą pobyła
Wróciła w te lata
Dawne

Przez ciebie zniszczone
Przymusem odebrane
Teraz już wie jeszcze
Kiedyś nie dziś nie jutro
Wróci całą sobą

" Chaos w głowie "

Przysypali ją chaosem
Własnych myśli
Krzykiem wtargnęli w jej
Osobistą przestrzeń
Chcieli usłużności
Nie znaleźli
Zakrzyczeli
Nie zdobyli
Przegrani
Echem odeszli

" Związana dusza "

Związana dusza
Pragnie oderwania
Nie złamią ją kajdany
Nie wymuszą siłą
Innego myślenia
To nic że ma związane
Cierpieniem ręce

Uczuciem wypali ciernie
Odzieli ciało od myśli
Wzniesie ku górze
Niczym natchnienie
Nie da podeptać nadzieję
Uwierzy że gdzieś tam
Czeka szczęście

czwartek, 19 listopada 2015

" Listopad "


Listopad już powolutku
Bagaż swój pakuje
Do podróży się szykuje
Miejsce Grudniowi ustępuje
Pozbierał już swoje jesienne
Skarby kasztany żołędzie
Ściągnął drzewom wszystkie
Liście no i jarzębinie korale
Także odwiesił
Targany smutkiem i pewną
Nostalgią spakowany
Gotowy do swojej drogi
Milczeniem po cichutku
Bilet swój już szykuje
Nie rozpaczaj po nim
Za rok znowu tu wróci
Otuli świat kolorem
Wielobarwnych liści
Do zadumy przymusi


" Kołyska "

Mała kołyska podpiera
Odrapaną ścianę
Nie widać w niej
Wypielęgnowanego różu
Ani chłopięcego "niebieskiego"
Nie widać też wystroju szykownego
Jakby nikt nie czekał na
Nowego Gościa przybycie
Wszędzie cisza i nigdzie
Nie widać mamy
Pustość kołyski jak
Studnia ciemnością
Odstrasza nikt tu z
Czułością dziecięce
Ciuszki do serca nie przykłada

Miejsce jak widać od dawna
Przesiąkło nicością
Odstraszyło szarością
Przepędziło wartości tego
Co w życiu najpiękniejsze

" Żyletka "


Który to już raz
Me słowo
Twoja obietnica
Na szali kolejne
Kłamstwo postawiłaś
Płakałaś, błagałaś
Wiesz że źle zrobiłaś
Nie uwierzyłam
W oczy Ci ten czyn
Potępiłam
Kolejne zaprzeczenie z
Twych ust usłyszałam
Powiedziałam że w kłamstwo
Arogancją obrosłaś
Na nic moje tłumaczenia
Jeśli Ty w swoich żyłach
Szukasz ukojenia
Powiedziałam Ci że chyba
Już swoim słowem nie przebiję
Twojego zaprogramowanego myślenia

Gdy Ty uparcie w bólu
Szukasz Uspokojenia
Wybacz
Nie ma w tym mojego
Zrozumienia a i proszę
Nie oczekuj mojego
Kolejnego wybaczenia

" Drewniane serce "


Dziś wpadłam na takie
Oto rozwiązanie
Serce swoje wywalę i
Wstawię sobie
Drewniane
Przemyślałam sobie to
Już wszystko dokładnie
Obliczyłam i zrozumiałam
Że taniej mi to wyjdzie
Gdy je z siebie wyrzucę
Pozbędę się tego chaosu
Różnych emocji zbędnego
Balastu niepotrzebnych
Zażyłości muszę tylko
Serca siebie pozbawić

Znajdę rzeźbiarza co
Podobny rozmiar mi
Dopasuje i potem to
We mnie szczelnie
Zamocuje

" Mała "

Z karty historię
Twoją przeczytałam
Z niej wszystkiego się
Dowiedziałam i zrozumiałam
Motywy postępowania

Niestety w domu u Ciebie
Wszystko było pop....ne
Już od kołyski rodzice
Degeneraci wynaturzyli
Z ciebie wszystko

Od 'małego ' Wami
Handlowali by mieć na
Swoje używki tak Ciebie
I rodzeństwo w dorosłe
Życie wprowadzili

Najpierw Oni Wami
Potem Wy sami
Ofiarowaliście wdzięki
By uniknąć jako tako
Przysłowiowej nędzy

Siedziałam płakałam
Jak to czytałam bo
Twoje życie to jak
Filmowy scenariusz
Realistyczny

Ostatnio Ci powiedziałam
Że choć życie za Ciebie
Zdecydowało "Jesteś dalej
Coś warta wszystko można
Zawsze zmienić"

Dziś w gabinecie jabłko
Znalazłam na stole
Pod nim leżała zgnieciona
Kartka i zdanie znajome

"Ty też jesteś coś warta"

" Partyjka "

Życie jak szachów partyjka
Niekończąca się gra
Nie ma w niej podobnie
Jak w nim próbnych
Ruchów

Wszystko od razu na jedną
Kartę stawiasz i albo
Masz szczęście i od razu
Wygrywasz łapiąc pomyślność w
Swoje garści albo z zacięciem
Obserwujesz ruchy swojego
Przeciwnika i czekasz na swój

Moment z ukrycia

środa, 18 listopada 2015

" Niegrzeczny "

Niczym książę z ciemności
Przejąłeś kontrolę mojej
W życiu bezradności
Uzależniłeś od siebie
Swojego myślenia

Twoja mroczna osobowość
Jak magnes mnie przyciąga
Podarte spodnie wytarta bluza
Wątpliwa kultura nie dobór
Literackiego słowa tak w skrócie
Opiszę Twój wizerunek

Dlaczego więc jak oślepiona
W myślach idealizuję twoją
Mroczną naturę sama przed
Sobą się oszukuję kiedy
Obraz twój koloryzuję

Ty nie zabiegasz o moje
Względy i masz gdzieś
Grzeczne wcielenie
Idziesz twardo przed
Siebie rzadko myśląc
O tym co będzie


" Zbieranina myśli "

Inność
Czyni
Wyjątkowość
Twojej
Autentyczności
Kiedyś
Najbardziej
Banalna
Obietnica
Naszego
Spotkania
Jutro
Najdalsza
Odległość
Naszej
Teraźniejszości…
Z Tobą to jest
Tak jak bieg na
Orientację
Niby znasz
Kierunek
Masz mapę
A gubisz drogę
Przez Ciebie moje
Serce zapomniało
Co to znaczy
Dyscyplina
Moja samotność to
Twór Twojej
Obojętności

Szukając
Ciebie
Zgubiłam
Gdzieś
Siebie

" Ostatni taniec "


Zatańcz ze mną
Ostatni raz
Niech porwie
Nas muzyki
Ostatni takt
A gdy skończy się
Muzyki czar
I światła na sali
Zgasną
Przytul mnie
Tak jak wtedy
Kiedy zatańczyliśmy
Pierwszy raz


" Starsza Pani "


Była raz sobie pewna
Pani która gotówka
Dużą opływała
Starannie ubrana
Odmalowana
Codziennie rano
Na kawę się wiozła
Wozem prywatnym
Z szoferem osobistym
W okularach ciemnych
Świat zza szyby obserwowała
Zawsze z powagą
Zawsze w milczeniu
Nigdy nic nie robiła w biegu
W restauracji zawsze przy
Oknie od lat w swoim miejscu
Siedziała samotna nikt do niej
Nie zagadał ani nie zawracał
Swoją uwagą ona z boku niby
Mimochodem słuchała gwaru
Miejskiego Życia

Długo tak jeszcze na kawę
Przychodziła potem już nikt
Jej nigdy nie widział może
Dalej samotna w towarzystwie
Szofera swój świat przemierza
Bogactwem niebywałym wsparta
Samotna starsza pani

" Uliczny Malarz "

Tuż za rogiem na
Skrawku rąbka ulicy
Codziennie pewien
Malarz swój warsztat
Światu przedstawiał

Malował to co okiem
Swoim wytrawnym uchwycił
Portrety, uliczne scenki i
Przepiękne krajobrazów widoki
W mig to wszystko namalował

Niektórzy doceniali talent
Ulicznego malarza na długo
Przy nim przystawali i głowami
W zdziwieniu na boki kiwali
Podziwiali ulicznego artystę

Ci bardziej odważni pytania
Zadawali dlaczego ulice
Ozdabia skoro takim darem
Przez boga jest wspomożony
On skromnie uśmiechał się tylko

Tak to już niestety w naszym
Życiu różnie bywa nie każdy
Dostaje tę szansę jedyną
By światu dar swój pokazać
Zaprezentować skrywany przez

Siebie talent

" Myśli dnia "

Wracasz do domu
Siadasz w wygodnym fotelu
Otwierasz piwo
Nie myślisz ale
Jednak...
Obrazy dnia wracają
Nie można zamknąć
Myśli przegonić w kąt
Muzyka też nie przynosi
Uspokojenia
Szlag! na to życie
Szlag! na ten pieprzony
Świat!


" Ochłap "

Na szalę dziś serce
Swoje postawię
Ty pewnie jak co dzień
Zabawisz się nim
Wyciągniesz to co
Najlepsze resztę
Jak ochłap niepotrzebny
Wyrzucisz
Zmielony
Przerzuty
Kawałek niepotrzebnej
Już wędliny
Stęchłej padliny

" Strach "

Strach przejął mój wzrok
Zagościł w nim się na dobre
Zawężył pole widzenia
Ukierunkował spojówki
W jeden cel
Bać się
Przerażenie terroryzuje
Napędza widmo
Pewnej niewiadomej
Nie oczywistej
Nie jasnej
Myśli


Życie ulotne jak
Mały przeźroczysty
Dmuchawiec
Wystarczy
Jedno delikatne
Muśnięcie wiatru
By zniszczyć je


Deszcz nie
przestaje wylewać
Swoich łez
Nawet Bóg
Solidaryzuje
Się z nami
W tym cierpieniu

" Szarość dnia "

Noc już ustąpiła
Szary poranek
Po sobie zaprosiła
Nie zachęca on do
Przebudzenia
Może się pokłócił
Ze słońcem tak że
Wyłączyło swoje
Światło
Szarość uśmiech
Nam zgasiła cały
Optymizm z myśli
Wywaliła wszystko
W głowie zaciemniła

Gdyby tak na chwilkę
Przebiło się delikatnie
Słońce dzień uśmiechem
Swoim ociepliło i choć na
Moment szarość przegoniło

" Dłoń "

Podaj mi swoją dłoń
Uchwyć mnie mocno
Niech poczuję ciepło
Przyjaźni
Podaj mi swoją dłoń
Poprowadź w codzienność
Niech poznam co to
Bezpieczność
Podaj mi swoją dłoń
Wspólnie tak we dwie
Odrzucimy mą
Samotność


" Search "

W poszukiwaniu siebie
Siedzisz na krzyżówce
Swoich wyborów
Zastanawiasz się co dalej
Oglądasz się nie widzisz
Twarzy które zapewniały
Że są i będą na zawsze
Teraz odeszły
Tęsknie patrzysz w dal
Boisz się jednak wstać
Odwaga ugrzęzła na sercu
Mieliźnie
W myślach kolejny
Znak zapytania zostaje
Bez odpowiedzi ciszą
Przemilczany


niedziela, 15 listopada 2015

" Nocny wypad "

Zabierz za miasto mnie
Pojedźmy we dwoje gdzieś
Ukryjemy się przed innymi
Sobą się namiętnie nacieszymy
Pożądaniem otulimy i wtedy
Pokażę ci świat
Taki inny bo mój
Będę patrzyła tylko
Na ciebie czerpiąc
Lubieżną przyjemność
Twojego seksownego
Widoku
Płonę na myśl
Chwil naszego tajemnego
Spotkania tego za miasto
Wyjechania gdzie razem
Namiętnie dosięgniemy
Widoku gwiazd


" Sęp "

Namierzyły mnie jego
Chciwe oczy
Nie ucieknę
Dopadnie mnie
Widzi już
Czuję jego szpony
Zaraz rozszarpią
Bije mi czas
Odbierze mi życie
W padlinę przemieni
Me ciało pazurami
Rozpatroszy
Padlinożerca już kołuje
Nade mną wyspecjalizowane
Podniebne piruety by
Ruszyć na polowanie
Moich atrakcyjnych
Wnętrzności


" Limahl "

Kto nie kochał Limahla
Plakatami tapetował całe
Ściany przed telewizorem
Oczy do niego wywalał
Wszyscy nosili jego fryzurkę
Strosząc jak On niestety
Tylko on był w niej taki
Wyjątkowy
Kiedy w tv "Neverending story"
Nadali wszyscy przed ekranem
Płakali i do dziś pamiętają
' Mojego' Limahla

Limahl miłość która na
Wieki już chyba przetrwała
Choć nieodwzajemniona
Nigdy nie została w mym
Sercu skreślona
Jestem spojrzeniem
Jednokierunkowym
Ustawionym na Ciebie


Deszcz nie
przestaje wylewać
Swoich łez
Nawet Bóg
Solidaryzuje
Się z nami
W tym cierpieniu

" Mały chłopiec "

Mały chłopczyk w kącie stał
Za karę godziny swoje pokutował
Wpatrzony w ścianę stał
Nie płakał nie skarżył się
Jakby wiedział że musi
Od zawsze tak stać
W domu od miłości się
Nie przelewało tylko
Alkoholem częstowało
Nowych wujów i ciocie którzy
Rano z wizytą wpadali i
Do rana z rodzicami balowali
Stał w tym kącie taki mały
Przez świat zapomniany
Naznaczony pokutą
Niezadowolenia swojego
Na świecie się pojawienia
Bez jedzenia i picia
Biedny mały chłopczyk
Prawie w kącie tym już
Zamieszkał besztany
Rynsztokiem słów
Rodziców skazany na
Banicję


Byli już
Hitlerowcy
Naziści
Faszyści
Teraz modni się
Terroryści
Islamiści
Sekciarze
Jak ich zwał tak ich zwał
K O Ń C Z Y się Ś W I A T



Z oczu płyną łzy
Dziś są
Trzy kolorowe
Wczoraj
Strach sparaliżował
Nasze myśli
Co będzie co jeszcze
Musi wydarzyć się
Żeby ludzie opamiętali i
Przerwali psychozy strach
Dziś
Solidarnie
Wspierają tych co są
Poszkodowani płaczą
Duszą pokiereszowaną
Zdruzgotani wewnętrznie
Szukają swojej winy

Jutro
Staniemy z dumnie
Podniesionym czołem
Powiemy daliśmy radę
Jesteśmy choć ciężko
Choć dalej czujemy
Obawę i strach

" Saksofon "

Saksofon już zaczął grać
Czarnej melodii
Smutne nuty z
Instrumentu płyną
Żałobny kondukt
Odprowadzi ostatni raz
Na miejsce za wcześnie
Wybrane nie planowane
Zapach pogrzebowych
Kwiatów złapie za gardło
Szlochem zmieszany
Saksofon zagra ostatni raz


" Deszcz "

Deszczowe łezki
Upuściło niebo
Wszystko wokół
Przemoczyło
Świat za szybą
Rozmazało
Każdy pod
Parasolem ukryty
Biegnie szybciutko
Byle prędzej schować
Wyminąć malutkie
Kropelki deszczu
One zmyły ślady
Codzienności dnia
Nie odnajdzie ich
Już nikt


" Hejt "

Myślisz
Że jak jesteś większy
Silniejszy to możesz
Siłę swą nad słabszym
Demonstrować katować
I bezkarnie prześladować
Myślisz
Że jak jesteś za monitorem
Schowany to możesz
Bezkarnie obrażać
Wyzywać i wpisywać
Cięte riposty ' hejtować '
Myślisz
Że jak wpadniesz na
Boisko szalikiem
Obwiązany możesz
Wszystko demolować

Myślisz
Że jak zasłonisz
Materiałem twarz to jesteś
Panem Bogiem i możesz
Decydować kto ma żyć a kto
Ma ponieść śmierć

sobota, 14 listopada 2015

" Paryż 2015 "

Znowu nocą podstępem się
Podkradli i karabiny w stronę
Niewinnych odbezpieczyli
Strzelali bez opamiętania
Tyle osób wybili
Wstrzymał oddech
Cały świat
Płaczą wszyscy
Łzami rzewnymi
Kolejny bezsensowny
Zamach zabrał życie
Najgorsze że to wszystko
Ponoć w imię religii
Nie takiej wiary nas uczono
I nie takiej żąda Bóg
Wiara nie wymaga z
Ludzi swej ofiary
Po co Bogu kolejne
Martwe ciała

Fala nienawiści
Znowu wyszła od
Islamu oni jak wampiry
Ciągle nienasyceni
Ludzkiej krwi spragnieni

" Paryż "

Paryż zapłakał tej nocy
Nie mieli oprawcy litości
Tyle nieszczęścia zrobili
Płacze Bóg płacze świat
Cała Europa łączy się w
Niewyobrażalnym bólu
Dzisiaj oni jutro my
Do czego zmierza
Ten nienawistny świat
W głowie rodzi się
Strachliwe pytanie

" Francja - piątek 13 -go "

Z oczu płyną łzy
Dziś są
Trzy kolorowe


Romantyczne miasto
Dziś kirem przystrojone
Czerń zalała całą Francję
Krew zabarwiła ulice
Nie ma słów pocieszenia
Nikt nie znajdzie racjonalnego
Wytłumaczenia
Komentarze też zbyteczne
Co tu mówić
Kiedy tyle ludzi płacze



piątek, 13 listopada 2015

" Samotność "

Samotność chłonie
Wszystkie słowa
Łapie czas
Tęskni w przedsionku
Serca pustkowia i
Nie przyzwyczaja
Nas do rozdzielności

" Katastrofa w przestworzach "

W podróż zabrałem ją
Romantyczności chciałem
Wszystko pozałatwiałem
Samolot poszybował
Niestety spadł
Ludzie niczym lalki
Nienaturalnie po
Ziemi się walali
Z nieruchomym
Obrazem który
Oczy uchwyciły
Ostatni już raz
Przeżyłem
Wydaje mi się
Mijam
Nieruchome lalki
Fotografie ubrania
Poszarpane książki
Pieniądze teraz już
Bez wartości
Wszystko to co w
Walizkach było schowane
Prywatne teraz nie pilnowane
Pod nogami się wala
Jeszcze dzwonią
Czyjeś telefony przez
Nikogo nieodebrane

Nikt nie płacze
Jeszcze
Cisza nikt nie wie
Że już nie ma nas

" Lot "

Samotnie opadam w dół
Odważnie otwieram ramiona
Wnikam w powietrze
Zatapiam mnie jego chłód
Nie czuję nic
Płynę
Skrzydła tracą opór
Powoli tracę każde z piór
Pojedynczo lecą w górę
Oddalamy się bo ja wciąż
Spadam w dół
Zamykam oczy
Sam tworzę wiatr
Kołuje mnie lej
Turbulencje
Ostanie pióro
Nie utrzyma
Mnie

" Piątek 13 - go "

Już od rana
Kalendarz datą
Przeklętą informuje
Ty z przerażeniem
Boisz się i
Kombinujesz jak
Tu z domu nie wychodzić
Strachem oblężony
Wzrokiem na wszystkie
Czarne koty polujesz
Pechem się zasłaniasz
I od rana tylko lamentujesz
Że pechowo
Że strasznie
Swe obawy
Potęgujesz

Dzień jak każdy ma
Jednak to do siebie
Że nim się obejrzysz
On się skończy
Czy szczęśliwie
Czy pechowo
Od trzynastki
Niezależnie

" Wspomnienia "

Wspomnienia rozerwały serce
Na dwie części je podzieliły
Niby są równe ale
Ta jedna bardziej
Odczuwa twój brak
Tęskni
Kocha
Czeka
Ty zawiesiłeś ze
Mną połączenie
Nie dzwonisz i
Nie przychodzisz
Rewalidacja
Nie powiodła się
Dotykiem Cię
Nie pogłaskam
Wspomnę zapachem
Smak przypomni
Mi niepamięć
Wchłonę Cię
Oddechem
Nie dotknę
Tylko
Wspomnę


Trzeźwością upiję się
Będąc na abstynenckim
Odwyku mojej duszy
Niedługo wytrzeźwieję
Esperal wstrzyknę w
Serce i od uzależnię
Siebie od Ciebie
Uczę je odwyku

" Obnażone drzewa "

Drzewa liście pościągały
Całe się porozbierały
Obnażone tak w negliżu
Stoją hardo tuż przy drodze
Bezwstydnie w jesień wpatrzone
Nie widzą tego że są z ubrania
Odarte stoją i czekają jakby
Na nowe ubrania
Już niedługo śnieżek ich
Swoim puchem ubierze
Przykryje gałązki zasłoni
Białym nakryciem całe
Pod nogami jeszcze leży
Liściaste ubranie jakby
Zrzucone na schadzce tak
Na prędce
W nieładzie trochę w lekkim
Bałaganie wala się nam
Pod nogami ta odzież
Chwilowo niepotrzebna


czwartek, 12 listopada 2015

Moje serce nie rozumie
że
Gwarancja na Ciebie uległa
już
Czasowemu przedawnieniu

" Kociaki "

Małe koty
Uwielbiają psoty
Ciągle jest pełno
Z nimi roboty
Biegają i się chowają
Wszystkich zaczepiają
Wszędzie wczepiają
Swoje pazury no i
Zaglądają we wszystkie
Dziury na firankach
Uczepione wiszą jak
Broszki przyczepione
Nieporadnie biegają
I na swojej drodze
Wszystko przewracają
Robiąc przy tym
Śmieszne koziołki
Syczą i miauczą
Futro stawiają
Małe - a jak
Lwiątka waleczne
Nie sposób je złapać
Tak wygląda z nimi
Współpraca

środa, 11 listopada 2015

" Pociąg zagłady "

Pociąg zamówili
I na peron podstawili
Ludzi jak bydło pod
Niego spędzili
Maszynista uruchomił
Ruszyła wolniutko
Lokomotywa ostatnim
Gwizdkiem wsparta
Pojechała przed siebie
Cierpieniem ludzi
Obciążona duchotą
Ciał przyklejona
Ostatnia podróż ku
Zagładzie poświęcona
Wywiozła ludzi ku innej
Wolności nie takiej jak

Chcieli i o jaką walczyli
Wtuleni przegrani
Na ulicach podstępem
Wyłapani
Odjechali
W ostatnią swoją
Podróż

" Niebo gwiazdy i ja "

Codziennie
Obserwuję niebo
Uwielbiam jak
Są na nim
Gwiazdy
Stoję i patrzę
W końcu wybieram
Jedną i do niej
Kieruję swoje
Marzenia
Niestety rzadko
Się spełniają
Może nie tę
Wybieram

" Demonicznie "

Zapalam
Zgaszoną
Lampkę nadziei
Czytam zardzewiałą
Instrukcję
Podlewam
Uschnięte
Kwiaty
Marzę o
Spełnionych
Marzeniach
Upiję się
Nietkniętą
Butelką
Wina
Odpalam
Wypalonego
Papierosa
Znikam w
Dymie
Dalej tu
Jestem
Nudność
Podsycę
Uśmiechem
Snem
Obudzę
Niegrzeczność
Zapomnę
Przypomnieć
Tobie
Siebie
)))(((((
Zapytam
Jutro
O
Wczoraj
Wyznaczę
Minioną
Godzinę
Zadzwonię
Nieodebranym
Połączeniem
Pokażę
Się
Zostając
Schowana
((((()))))))
Przestanę
Czekać
Na
Jutro
Wakacje
Autobus
Piątek
Skupię się
Na
Życiu
Szczęściu
Marzeniach
Zapomnę o tym
Co
Było
Będzie
Będę żyć
Dziś
Teraz

Ok....Wypuszczam marzenia!

" Zranione serce "

Przedziurawiłeś mi serce
Swoim słowem niczym z
Rewolweru wypaliłeś
Zastrzeliłeś mą miłość
Najgorzej że serce na dłużej
Uszkodziłeś
Posmarowałam ranę
Balsamem nadziei
Może ona go kiedyś sklei dla
Pewności plasterek przyłożyłam
Dobrze że Twoja rana na wylot
Go nie przestrzeliła

Serce długo będzie chorować
Rana nie skora do szybkiego
Zagojenia krwawi i sączy
Pamięcią do Ciebie wciąż
Uparcie powraca jakby zapomniało
Że to przez Ciebie tak cierpi

" Statek "



Samotny okręt na morzu płynie
Dobija od brzegu do brzegu
Płynie falami niesiony
Niby obrany ma jakiś kierunek
Lecz to woda tak naprawdę
Nim steruje
Wiatrem popycha w przód
Ty podobnie jak okręt przez
Życie swoje płyniesz
Unosisz się na jego wybojach
Pojawiasz się by zniknąć zaraz
Idziesz jak on w obranym
Kierunku czasami zwalniasz
Stoisz gdy zbłądzisz wracasz

Nasze wspólne podobieństwo
Jakże uderzające takie bliźniacze
Oddajemy się podobnej podróży
Płyniemy na spotkanie tego co
Kierunkiem celu naszego życia
Sobie wyznaczyliśmy

" Latawiec "

Fruwa na niebie niczym samolot
Wielobarwny jak motyl na
Sznureczku przez
Dziecko prowadzony
Wietrzyk nim delikatnie steruje
Unosi i znowu do góry podnosi

Kołuje nad naszymi głowami
Radośnie faluje
Niekiedy samotny a
Kiedy indziej lata w grupie
Różne fikuśne jego kształty
Kolorami ujmują i czarują

W powietrzu niczym ptak
Swobodnie się czuje
Przy wietrze w przestworzach
Różne akrobacje wykonuje
Niebem uczynił cały swój świat
Tam ciągle wariuje

Śliczny kolorowymi
Wstążeczkami ozdobiony
Z umalowanymi oczkami
Niczym chłopak podrywa
Wpatrzone z lubością

Dziewczęce oczy

" Krzyże pamięci "

Kiedy oni o Polskę walczyli
Nas jeszcze nie było
Ich serca w trwodze na
Baczność były postawione
Codziennie walczyli bojąc
Się jutra bo nigdy pewności
Nie mieli czy wzrok ich
Ojczyzny widoki powieli
Walczyli dziarsko nie bacząc
Na szable bagnety i miny
Bronili miasta wsie i niziny
I wszędzie krzyże poległym stawiali

Dziś dzień ich wspomnienia każdy
Z nas ją w swoim sercu święci
Tak oddajemy nasz hołd
Ku czci ich pamięci

" Bezimienne groby "

Groby na pastwę losu porzucone
Świadectwo człowieczego istnienia
Choć bez zapisanego imienia
Dowodzi jego tworzenia
Faktu kart historii potwierdzenia
Bożego wspomożenia w opiece
Nad losem niezawinionego cierpienia
Śmiercią pogrzebanego i pozostawionego
Szare groby czasem zniszczone
Nie pielęgnowane rzadko odwiedzane
W lasach dolinach pozostawione
Zapomniane takie samotne

Przechodząc koło takiego pomnika
Nie zapomnij postawić znicza
Zostaw niech ogień ku chwale
Waleczności płonie

" Dzieci z pierwszej lini frontu "

Choć były małe
Krew swą za ojczyznę oddały
Dzieciństwo za karabin
Bez zaprzeczenia sprzedały
Walczące dzieci życie spędziły
Na froncie pod drutem się czołgając
Listy i opatrunki cały dzień donosiły
Walecznością i pomocą służyły
Dzieci z pierwszej linii frontu
Mężnie odpierały atak wroga
Na bębenku hymn poległym niosły
Nie myśląc że tam trwoga

Choć wieczorem ręce do modlitwy
Wznosiły i Rotę ochoczo recytowały
Nikogo za los swój nie winiły
Pogodzone na patriotyzm wszystko
Postawiły

" Niepodległość "

Dziś upamiętnienie tego co
Kiedyś już było
Przypomnienie lat trwogi i bólu
Niedoli co wszystkich w kartach
Historii tak bardzo boli
Uwzięli się na nasz kraj przeklęci
szaleńcy z mapy na lata go wymazali
Zniszczyli zabytki zdeptali stolicę
Zrujnowali ludzkie życie i ziemie
Polskie podzielili wśród siebie obficie
Polacy mężnie z tragedią zmierzeni
Wiele sukcesów w boju odnieśli
Walczyli u nas walczyli w świecie
Niestety wielu z nich życie swoje
Za ojczyznę oddało
Zebrała wojna wielkie żniwo
Największe bo ludzkie życie
Cóż cenniejszego może być
Nad ludzkie życie
Polegli rodacy i na świecie ich
Groby rozrzucone

Dziś my palimy znicze w naszym
Sercu i myślach
Wspominamy i pielęgnujemy
Pamięć o tych co honor nad siebie
Przekładali i dla nas życie swoje
Oddali

" Statek "


Samotny okręt na morzu płynie
Dobija od brzegu do brzegu
Płynie falami niesiony
Niby obrany ma jakiś kierunek
Lecz to woda tak naprawdę
Nim steruje
Wiatrem popycha w przód
Ty podobnie jak okręt przez
Życie swoje płyniesz
Unosisz się na jego wybojach
Pojawiasz się by zniknąć zaraz
Idziesz jak on w obranym
Kierunku czasami zwalniasz
Stoisz gdy zbłądzisz wracasz

Nasze wspólne podobieństwo
Jakże uderzające takie bliźniacze
Oddajemy się podobnej podróży
Płyniemy na spotkanie tego co
Kierunkiem celu naszego życia
Sobie wyznaczyliśmy

" Zranione serce "

Przedziurawiłeś mi serce
Swoim słowem niczym z
Rewolweru wypaliłeś
Zastrzeliłeś mą miłość
Najgorzej że serce na dłużej
Uszkodziłeś


Posmarowałam ranę
Balsamem nadziei
Może ona go kiedyś sklei dla
Pewności plasterek przyłożyłam
Dobrze że Twoja rana na wylot
Go nie przestrzeliła


Serce długo będzie chorować
Rana nie skora do szybkiego
Zagojenia krwawi i sączy
Pamięcią do Ciebie wciąż
Uparcie powraca jakby zapomniało

Że to przez Ciebie tak cierpi

wtorek, 10 listopada 2015

" Deszczowe korale "

Zapłakało deszczem niebo
Delikatne kropelki na ziemię
Uderzyły niczym drobniutka
Armia litości zesłana
Małe kropelki na drobniejsze
Się rozmieniły
Uderzały i po ziemi niczym
Korale się rozsypały
Kwiaty sobą delikatnie
Podłamały
Takie małe a tyle wody
W sobie miały
Deszczyk malutki do
Szyby mnie przytulił
Choć szkło rozdzieliło
Naszą fizyczną bliskość

Ukoiły mnie deszczu łzy
Jedność i wsparcie od
Niego dostałam i razem
Z nim cichutko płakałam

" Adrenalina "

To jest to co w szponach życie
Ludzkie trzyma
Rozkręca napędza
Działa jak kieliszek
Najlepszego wina
Jest jak lina łącząca
Wszystkie ziemskie
Spójności
Uwierz i to nie jest
Z mojej strony żadna drwina
Ze wychwalam jej wszystkie
Walory ona działa jak malina
Świeża z krzaka zerwana
Ma niestety jedną wadę w
Organizmie nie trwa jak angina
Jak sędzina rychłość wyrokuje
Chociaż nie wiesz kiedy jej
Godzina wybije
Wpada znienacka duszę
Kopem temperuje nie
Na darmo moja gadanina
Nie wiem jak wygląda może
Czerwona w swej gotowości
Niczym jarzębina temperament
Podkoloruje


Szukam w sobie siły
Muszę wstać
Muszę iść
Ciągle
Do przodu
Nie wolno mi
Zatrzymać się
Muszę iść
Drogą w przód
Nie zatrzyma mnie nic
Szukam w sobie siły
Żeby iść
Nie poddać się

" Kobieta niczym wiatr "

Kobieta jak wiatr różnymi
Emocjami jest targana
Czasem silna a
Niekiedy subtelna
Kobieta jak wiatr walczy
O lepszy świat piękna
Niczym kwiat pojawia się
Znienacka jak kat
Kobieta jak wiatr ruchem
Zmysłowym czaruje
Uczuciami pod różnym
Ciśnieniem steruje
Kobieta jak wiatr...


" Pluszowy miś "

Któż z nas w dzieciństwie
Nie miał pluszowego misia
Wszędzie targał go ze sobą
Od wieczora aż do rana
Nosił kąpał i przewijał
Wieczorem w ubrania przebierał
I do snu cieplutko układał
Każdy miał takiego misia
Czy większego czy mniejszego
Takiego któremu misio serce skradł
Nosił i do swojego serduszka przytulał
Opiekował i pilnował bez którego żadna
Noc nie mogła mieć swojego spełnienia
I w łóżku trzymał dla ukojenia
Pluszowy miś najbliższy przyjaciel
Powiernik najskrytszych tajemnic
Który nie raz łzy sobą wycierał
Wspierał i pocieszał w chwili
Radości uśmiech na ustach powielał
Mała pluszowa istotka która jest z nami
Od zawsze na zawsze


" Dzieci komuny "

Na podwórku gwarno i wesoło
Pełno dzieci biega w koło
Wszystkie błotem uciapciane
Kałużami ochlapane

Szczęśliwe dzieciaki biegają
I ulice swoim śmiechem zapełniają
Biegają jak szalone i za piłką cały
Czas gonią

Inne na skakance podskoki trenują
W klasy w gumę i obowiązkowo
W chowanego a no i na podchody
Też się piszą

Nie zliczysz ile ich tu biega
Małe duże chłopcy i dziewczęta
Śmieszne ich te umazane buzie
Ach jakie one są zadowolone

Biegają dzieci i przydomowe
Trawniki kaloszami rujnują
Krzyczy sąsiad krzyczy matka
Nic nie jest w stanie zatrzymać

Tego ich ulicznego zdziczenia
Szalone dzieci komuny nie siedzą
W domu nie znają programu telewizora
One podwórka są spragnione

Boże jakie one są szalone

poniedziałek, 9 listopada 2015

" Z panem Bogiem rozmowa "

Trudna rozmowa mnie
Dziś z Tobą czeka
Tyle rzeczy jest dla
Mnie nie pojętnych
Wiele zrozumieć z
Twoich decyzji nie potrafię
Usilnie się staram jednak
Mój mózg większość
Z nich oddala


Choć się staram wiele
Rzeczy nawala nie
Pasuję do Twojej boskiej
Układanki
Nie wychodzi mi nic dobrze
Co dotknę to niczym domek
Z krat bezgłośnie się rozpada
Czytam uważnie Twoje przesłania
Niestety w praktyce ciągle nawalam


Niekiedy wydaje mi się że o mnie
Zapomniałeś dla hecy stworzyłeś
Mnie - małego człowieka
Codziennie nowym próbom
Poddajesz jak auto testujesz
Modlę się lecz modlitwa niczym w
Studni uwięziona echem żalu powraca
Czy kiedyś stworzysz specjalnie

Dla mnie malutką nadzieję

" Dzwonnica "

Któregoś dnia dzwon jak zwykle
Swą melodię wybije
Uderzy jak zawsze
Mosiądz echo odbije
A melodia uwolniona w świat
Jak co dzień wolno popłynie


Rozejdzie się głośno
Jej moc uwolniona
Zatrzyma na chwilę
Obejmie swym dźwiękiem
Naszą okolicę wtedy Ty
Człowieku życiem pochłonięty


Oddasz się chwilowej zadumie
Co wnosi ta znana Ci melodia
Czy coś w twej duszy potęguje
Spojrzysz do góry oczy
Życiem zmęczone zatrzymasz
Zrozumiesz że kiedyś i dla Ciebie
Zabije ostatni raz dzwon


" Zachody słońca "

Kiedyś wydawało się że młodość
To ciekawość wnikliwość spojrzenia
Chęć wszystkiego zobaczenia
Dokładnego zgłębienia dziś niestety
Teoria ta jakby legła nikt nie chce
Zaczerpnąć jutra w codzienności
Gubi się mało kogo pociągają już
Nowe niezbadane zachody słońca


" Zaćmienie "

Tyle jest pytań na które
Szukamy odpowiedzi
Bijemy się nicością
Zachwianą świadomością
Pędząc gubimy ciekawość
Jutra zawieszeni tkwimy jak
Oderwani z serca korzeniami
Przerzedzamy nasze myśli
Minimalizujemy wartości
Pogrzebane ideały giną
W iluzji chwały biernie
Broczymy w pustości
Uczuć wybroczynach
Pogrążeni w emocjonalnym
Duchowości letargu w
Ciemności w całkowitym
Zaćmieniu tkwimy


" Są pytania na które nie ma odpowiedzi "

Nie pytam dlaczego to zrobiłeś
Znam przecież odpowiedź
Dlaczego nie walczyłeś
Tylko tak od razu życie
Swoje przekreśliłeś
Spakowałeś manatki
Czy się dniem znudziłeś


Cały dzień szukam odpowiedzi
Nie znajduję  żadnej sensownej
Choć niby wiem
Przepraszam
Nie rozumiem dlaczego w tak
Młodym wieku szanse swoje
Skreśliłeś ponawiam pytanie
Dlaczego nie walczyłeś
Nie powiem na głos że stchórzyłeś


Matka twoja zapłakana w totalnej
Rozsypce została długo nie
Wyjdzie z tego załamania
Targana wyrzutami sumienia
Długo będzie stawiać pytania
Na które nigdy nie znajdzie odpowiedzi
Jak można odpowiedzieć na śmierć dziecka


Tego nigdy nie da się wyjaśnić
Nawet twoi koledzy od zawsze i
Na zawsze stali z głowami zwieszeni
Nic nie mówili tylko stali i cicho płakali
Czy twoje odejście coś zmieni
Uwierz nic się nie zmieni tylko
Rodzice twoi przegrali razem z
Twoim odejściem swoje życie




niedziela, 8 listopada 2015

" Senne mataczenie "

Po przebudzeniu na brzegu łóżka usiadłam
Nad snem się zastanowiłam
Przemyślałam jak w nim sobie zaszalałam
Oddałam się cudownej diabelskiej swej
Tożsamości ukrytej i z uśmiechem
Dzikim wspomniałam
O czym sobie tak słodko śniłam


W śnie nie byłam jak na co dzień grzeczna
Diabelskie oblicze opuściło dziewczęce obejście
Szalałam od rana rozpędzonym swym wozem
Nie bacząc na żadne ograniczenia
Alkoholu podczas jazdy nie odmówiłam
Odziana w porwane rajtuzy na wysokich
Obcasach śniąc wydawało mi się że to klasa


Odwiedzałam miejsca podejrzane
Wszystkie bary przydrożne poznałam
Drinki od nieznajomych na pęczki
Przyjmowałam na nic nie baczyłam
Tylko szalałam i dobrze się bawiłam


Kiedy ostatnia godzina snu wybiła
Zdjęłam diabelskie i przybrałam
Grzeczne człowiecze wcielenie
Swą postać anielską ugrzecznioną
Przywołałam wystraszona do porządku
I zwątpiłam czy to ja w tym śnie byłam


" Oderwanie z duszy "

Dziś na chwilkę opuszczę swoje ciało
Stanę z boku popatrzę sobie
Jak wygląda nierówna walka
Ciała i nieśmiertelności duszy


Rozczepię tkanki na równo podzielę
Swoje myśli w umyśle powielę
Potem je mgielną bielą dościelę
Ukoję ciepłem serca obdzielę


Oddam się rozkoszy podwójnego
Wcielenia człowieczego tak na
Chwilę spróbuję w którym lepiej
Się jakoś poczuję przeczekam
ten okres próbnego wcielenia


Wyciągnę wnioski odnośnie
Metafizycznego rozdzielenia
Przemyślę porównam i wrócę
Oderwana z tego seansu
Spirytystycznego do swojego
Któregoś wcielenia


" Wspomnienia "


Wspomnienia gnają nas
Jak cicha rzeka
Rwącym potokiem myśli
Przeźroczystych uczuć
Strumyka tęczowym
Promieniem wodospadu
Oklejone falami tsunami
Nigdy nie są wynaturzone
Choć czas je delikatnie
Momentami oddala
One zawsze i tak
W naszej duszy stagnacją
Pływają

" Żmija "

Mała żmija w wielkim lesie przebywała
W starym pniu pomieszkiwała
Na wszystkich z ukrycia głośno
Syczała i swój jad na boki rzucała
Wszystkich strachem obrzucała
Wciąż straszyła i syczała cały
Las sobą terroryzowała i choć mała
Niby była swoim gniewem wciąż szalała
Dosyć mieli żmii leśni mieszkańcy
Pozbyć się postanowili pełzającego
Intruza niech wynosi się swym
Gniewem dożywotnio skażona
Wypędzona przegoniona
Zamieszkała tymczasowo
Na łące wystraszyły się jej
Jednak małe zające krzyku
Narobiły i swym piskiem przegoniły

Tułała się po parku i lesie
Niegdzie miejsca nie znalazła
Wszędzie była odrzucona
Nikt nie chciał mieszkać w
Pobliżu takiego agresora

" Trzęsienie wszechświata "

Totalne zaćmienie
Duszy przed snem zmąceniem
Nasiliło swojego agresora
Przed nocy nadejściem
I księżyca zejściem
Zmusiło mnie to zwalczenia
W sobie dzikiego szaleńczego
Obłędu szału nieusłużonego
Takiego nieczyśćcowego
Gimnastykującego moje
Wnętrze poszczepione
Szkarlatyną układu
Niechrzęstnoszkieletowego

" Wyobcowani "

Zostań ze mną wydłużę nam dzień
Pozostań jeszcze przez chwilę
Milczeniem porozmawiamy
Posiedzimy na odległość wtuleni
Wzrokiem nieobecnych kochanków
Przeklętym uschniętej tęsknoty
Namokniętej miłości niepojętej
Będziemy tak tkwić w tym naszym
Fantastycznym nieistnieniu zwiędniętym
Teorią uczucia szurniętego z pękniętym
Na pół sercem obopólnie wyklętym

" Więzienie duszy "

Uwięzieni w swojej historii zatopieni
Przywiązani kajdanami uniesienia
Banalnego unieruchomienia
Apetycznego odbarwienia koloru
Serca miłości uchronieni przed
Totalitarnym zgładzeniem tkwimy
Zawieszeni próżnością duchowego
Przynależenia stworzonego więzienia


Dokarmiamy siebie wzajemnie pustością
Nieważnych utraconych już słów tak
Niedotlenionych metafizycznym dławieniem
Skuszonych orientalnym wyziębieniem
Dowodu naszego matowego istnienia
Wyssanego z krzepliwości jednoznacznego

Zatrzymania naszej duszy uwięzienia

" Nauczę się żyć "

Nauczę się żyć
Dla ciebie
Dla siebie
Dla nas
Znajdę zgodną
Dla nas instrukcję
Nie przegapię żadnych
Jej punktów bez z tobą
Uzgodnienia a gdy tobie
Coś nie przypasuje od
Nowa ją pod ciebie napiszę

" Marzenia "

Marzenia niczym chmury
Pchają nas do spełnienia
Oszalałe zuchwałe tańczą
Wiatrem myśli uczesane
Przygłaskane śpią niekiedy
Snem długim zimowym
Obudzone jak życie wczesną
Wiosną od nowa kiełkują
Jak ptaki radośnie ku górze
Szybują unoszą się kołują
Marzenia co nas hamuje
Do granic ich spełnienia
Obawa przedwczesna
Blokadę w myślach ustawia
Nie pyta strachem zamknięta
Płonie w duszy opadła z
Resztek przysypana nadzieja


" Uśmiech czas i mgła "

Nowym uśmiechem
Zaczynam dzień nie
Wnikam we wczorajsze
Szczegóły nie pamiętam
Nie analizuję nie roztrząsam
Gnam nowym uśmiechem
Dając mu równe szanse

Czas napędza wskazówkami nas
Pcha bezgranicznie kierunkiem
Do przodu steruje przelicza dzień
Na sekundy jak gdyby chciał z niego
Puzzlową układankę zrobić
Pozbierać i dopasować każdy
Najmniejszy element uchwycić
I zapamiętać


Będę mgłą
Małym puchatym
Dymem rozłożę
Się delikatnie na
Tobie jak ośmiornica
Nie będę Ci przeszkadzać
W ciszy będę leżeć
Nawet kolor z bladości
Na jasność wykasuję
Nie będę przeszkadzać
Tylko pozwól mi się do
Siebie mgłą przytulić

" Rozbitek "

Niczym rozbitek płynę
Oceanem swojego życia
Do przodu znoszony
Podpieram się każdym
Dniem sentymentalnie
Rozrzuconej podróży

fot. z internetu

O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...