Każdego dnia sobie obiecuję,
że nie będę wszystko "za bardzo".
Nie dam się "za bardzo" omotać złudną nadzieją,
nie dopuszczę do siebie "za bardzo" bolesnych słów.
Nie zwiodą mnie "za bardzo" naiwne obietnice.
Nie dam "za bardzo" oszukać się życiu,
nie będę ufać "za bardzo".
I co mi z tego wychodzi?
Skupiona na tym "za bardzo",
daję się życiu codziennie wciągnąć w tę bezsensowną grę...
że nie będę wszystko "za bardzo".
Nie dam się "za bardzo" omotać złudną nadzieją,
nie dopuszczę do siebie "za bardzo" bolesnych słów.
Nie zwiodą mnie "za bardzo" naiwne obietnice.
Nie dam "za bardzo" oszukać się życiu,
nie będę ufać "za bardzo".
I co mi z tego wychodzi?
Skupiona na tym "za bardzo",
daję się życiu codziennie wciągnąć w tę bezsensowną grę...