Kochanie, bo tak to już jest, że po ciemnej nocy blady świt
nastaje.
Delikatnie, ślamazarnie puka do drzwi.
Otwiera, cichutko zagląda,
i na rozstanie nas skazuje,
I znowu będę tęsknić za Tobą przez dzień cały,
odmierzać minuty na kolejne spotkanie,
i dopiero kiedy wieczór nastanie,
wtedy ja spokojem przenikniona,
ustanę w spokojności usidlona...
Delikatnie, ślamazarnie puka do drzwi.
Otwiera, cichutko zagląda,
i na rozstanie nas skazuje,
I znowu będę tęsknić za Tobą przez dzień cały,
odmierzać minuty na kolejne spotkanie,
i dopiero kiedy wieczór nastanie,
wtedy ja spokojem przenikniona,
ustanę w spokojności usidlona...