Patrzę na zegar, który swobodnie sobie tika.
Tak bez pośpiechu, jeden rytm wybija.
Wciąga mnie to tikanie.
Niby nie słucham, a słyszę.
Nie chce zerkać, a patrzę.
Od niechcenia obserwuję zegara tarczę.
Minuta, dwie, godzina.
W myśli układam na co ile czasu przeznaczyłam.
Czy go marnuję?
Czy dobrze wykorzystuję?.
Każdą sekundę jedynego życia?
Zawstydzona chowam głowę,
przecież siedzę i tylko myślę...
Tak bez pośpiechu, jeden rytm wybija.
Wciąga mnie to tikanie.
Niby nie słucham, a słyszę.
Nie chce zerkać, a patrzę.
Od niechcenia obserwuję zegara tarczę.
Minuta, dwie, godzina.
W myśli układam na co ile czasu przeznaczyłam.
Czy go marnuję?
Czy dobrze wykorzystuję?.
Każdą sekundę jedynego życia?
Zawstydzona chowam głowę,
przecież siedzę i tylko myślę...