środa, 30 grudnia 2015

" Roczek "

Koniec roku i mnie zmusił do swojego podsumowania...Dziś uświadomiłam sobie, że jesteśmy razem już prawie roczek. Pierwsza Nasza Rocznica!. To już za parę dni.......a ja do dziś pamiętam swoje obawy - zakładać, nie zakładać, uporządkować szufladę, czy dalej na kolejnych lat ją w ukryciu trzymać.
Pamiętam, te nasze pierwsze rozmowy - Ty i ja, wiesz w sumie chyba dobrze nam razem poszło. Od razu nadaliśmy na jednej fali. Czy żałuję? - nie warto było szybko odpowiem...Warto było odważyć się i na chwilę pokazać światu Alex - to szaleństwo wybrać z jej głowy...
Hmmm a potem powstała strona na fb - kolejny dowód mojej odwagi.. Długo mieszane miałam odczucia, zresztą wiesz, nasłuchałaś się ( ha ha ha)... Jedna smutniejsza chwila okazała się do przeżycia..Poznałam dużo fantastycznych ludzi, no i ......ile usłyszałam ciepłych, miłych słów - one będą zawsze dźwięczeć w mym sercu. Na zawsze je zapamiętam. Nieważne jak będzie, co przyniesie to ' potem '- spełniłam swoje marzenie delikatnie wyszłam z cienia..Piszę, piszę co mi w duszy gra, co boli, cieszy, co zatrzymuje mój wzrok...
A zatrzymuje ...Troje Aniołków odeszło...Cieszę się, że z nimi byłam....Wirtualnie poznałam...Pamiętam.
Ich pamięć zawsze będzie w moim  <3 ...Choć boli i piecze, jakby to wczoraj było...
Tragedia...odejście Przyjaciela - moment, który spadł na mnie nagle, nie przygotował...Zabił...                       Później dużo jeszcze było tych chorób, pogrzebów...Smutek i łzy...
Dużo spraw się wyjaśniło - ob tak dalej, szły w kierunku prostej, ku słońcu...Z nadzieją trzymam różowy balonik szczęścia...
Zawodowo, chcę zmiany - kocham to co robię...Emocjonalnie stawiam znak zapytania. Dziwne chcieć uciec, by jednocześnie zostać...Kolejny rok będę pewnie jak wiatr się motać po duszy rozdrożach...ha ha
nie może być za spokojnie....Nie ze mną i szaleństwem
Wigilia - inna, spełniona
Jakie stawiam sobie wyzwania?. Stawiam....Trzeba mieć jakiś cel, iść do przodu. Zostawię je może na koniec - podsumowanie ha ha. Ok, pytasz to choć jedno powiem - skończyć kolejny, rozpoczęty kierunek.
Nauczyć sobie troszkę odpuszczać...
Dla Rodziny, Przyjaciół chcę zdrowia, pomyślności, oby zawsze w komplecie przy mnie byli.
Natomiast sobie życzę: zdrowia - to przede wszystkim i spokoju. Chciałabym jeszcze ...wykorzystać mądrze czas, jaki dany jest mi tu przeżyć......, odwagi, więcej czasu, mniej biegu, wiary, w to, że moje słowa dalej zatrzymają czyjeś oczy...Usłyszeć parę miłych słów - to zawsze jest miłe.
" Małe Istoty ", tak z nimi mam zawsze pełno - kochanej roboty...Ale mogły by być niekiedy mniej upierdliwe (kocham, jak walczą z uporem o własne zdanie - sama ich tego uczę i ii czasami żałuję). O nich to pewnie niejedno w tym roku jeszcze napiszę...
Właśnie chciałabym jeszcze troszkę popisać, oby mieć tą możliwość przykro by mi było odejść...
Tyle...

To takie moje podsumowanie wybiórcze , bo później w głowie myśli (pewnie jak szalone) będą zakłócać moją ciszę.

Kochani korzystając z okazji Dziękuję każdemu z Was osobno, za każdy moment bycia tu ze mną razem, zatrzymania się, czy to na chwilkę, czy to na dłużej. Za to, że mogłam poznać takie Fantastyczne Osoby - bo tak Was odbieram... Dziękuję, za każdy miły gest, ciepłe słowo...

Na Nowy Rok życzę Wam zdrowia, spokoju, wszelkiej pomyślności w każdej dziedzinie, chwili Waszego życia. przyjaciół sprawdzonych, żebyście mieli z kim Wasz sukces dzielić i wszystkiego tego, czego tu nie wymieniłam, a w Waszych myślach jest ukryte... No i może jeszcze żebyście zostali ze mną na kolejny rok... Najlepszego Nam na Nowy 2016 Rok!

Aaa no i na koniec tak już całkiem skromnie - żeby mój mąż zgodził się na jednego jeszcze kota  >>^..^<<  (śmiech)...

Alex


fot z internetu




" Separacja "

Każdy kąt przypomina o tobie
Nie chcę myśleć jednak stale
Moje oczy wpisują w to miejsce
Twój obraz wypieram go - on natrętnie
Jak bumerang wraca
Nieuniknione jest to rozpamiętywanie
Do wczoraj tu byłeś - dziś przez
Moje skazanie zabrali cię w chaosie
Myśli nawet nie wiem dokąd
A może wiem tylko udaję, że
Nie pamiętam twojego adresu
Oderwali siłą - słabo walczyłam
Skacowana na lekkim 'haju' nie wiedziałam
Co się właściwie dzieje
Żadna ze mnie kobieta, a jeszcze
Gorsza matka - która by się na
Głos przyznała, że zmarnowała dziecku życie
Swoim nieudacznictwem poplątała
Dziecięce losy - nie wiń
Nauka idzie z powielanego przykładu
Mnie również ktoś oddał jak nie potrzebną
Zabawkę - to tu podrzucił, to tam zostawił
Poplątane mamy oboje swoje dzieje
Stoję na progu naszej chaty obrosła
W dziadostwo - roztrzęsiona kacem
W ręku trzymam pluszowego misia
Którego w pośpiechu zgubiłeś - wiem
będziesz za nim tęsknił !
Zaopiekuję się misiem - nie martw się
Może choć jemu stworzę iluzję miłości


" Dla Przyjaciela "

Smutno mi, bo Ciebie wspominam
Co to za święta - już drugie pełne smutku
Na tamte choć jeszcze byłeś - dzielnie
Walczyłeś - przegrałeś
Wtedy pierwszy raz pomyślałam
Nie mogę płakać nie taka była
Między nami umowa - ostatnia rozmowa
Słowa - puste w swojej treści o wszystkim o
Niczym odwlekały moment pożegnania
Nie wiem, co wtedy powiedziałam -
Nie takiego chciałam z Przyjacielem
Pożegnania powinnam dobrać inne
Słowa - żałuję, bo dziś nie mam
Kolejnej szansy, a teraz w głowie tyle słów
Lecz co powiedzieć jak oddech dusił
Mnie w piersi - co mówić, gdy żegnasz
Przyjaciela - bo nim całe życie dla mnie byłeś
Jakie wybitne są na ten moment słowa?- Nie
Wiem, przepraszam - pierwszy raz straciłam
Prawdziwego Przyjaciela

Gdy wspominam moment z tamtego roku.......
Byłeś ze mną jeszcze miesiąc - za chwilę I rocznica
Pamięci Twej......

Tak, za m -c minie równo rok, gdy odszedłeś...na zawsze.. mija czas, a serce boli...Nic się nie zmieniło...dalej świeci słońce, śpiewają ptaki, tylko....tak pusto....Taka dziwna pustka w sercu jakaś.....
Alex

" Taki sobie niby erotyk "

Dziś Ktoś ( <3 ) rzucił mi takie oto wyzwanie: Alex -napisz dla mnie erotyk...hm w erotykach to ja raczej słaba.....jednak podjęłam się wyzwania i tak oto napisałam:

„ W oczekiwaniu”
Dni wolno mi bez Ciebie płyną. Nie ma Cię już tyle czasu, tęsknota dokucza mi już coraz mocniej. Dziś siedzę i patrzę w okno wieczór otula widok za oknem… Wszystko przypomina mi Ciebie... Nawet czas sennie płynie… Jestem taka samotna! Wiem, że niedługo już do mnie wrócisz…. Moje ciało tak bardzo dopomina się już Twojego dotyku...Usta tęsknią do namiętnych pocałunków..Już na tą myśl ciało samo w łuk się wygina. Przypominam sobie zapach Twojej skóry, włosów…. Czuję jak cały pokój pachnie już Tobą…
Otwieram wino wolno sączę czerwony trunek… Trzymam go długo w ustach i delikatnie przełykam. Alkohol jak Ty, delikatnie we mnie wnika …Wypełnia mnie ..Ciepło rozchodzi się po mym ciele… Tak czule dotyka. ..potrzebuję teraz twoje dłonie! Niech one jak szalone masują me spragnione ciało…..Tęsknię coraz bardziej…. Sama już nie wiem czy to ciało, czy to alkohol we mnie szaleje… Ileż jest dziś we mnie tej namiętności! Tak Cię dziś pragnę…. Kupiłam sobie nowe pończochy teraz wiatr z okna je delikatnie obejmuje…..  Ja czuję na nogach Twoje już dłonie… Boże , jakie to wszystko jest szalone!...Ciało wariuje w obłędzie namiętności…. Tak chcę z Tobą tej bliskości! Fizycznego zespolenia , dzikiej namiętności…..
Kolejny łyk wina zostawia kroplę na mych ustach ona chwilkę na niej tańcuje potem delikatnie niczym Twój języczek pieści mą szyję i delikatnie spływa coraz niżej i niżej ……teraz na brodawce się zatrzymuje …..ciepło procentu ją czule pielęgnuje , tak jak Ty – z dbałością w szczególe..zamykam oczy i wyobrażam sobie co byś teraz z nią robił. Jakbyś ja ssał..długo i namiętnie. Tarmosił i szarpał… Językiem na wszystkie strony wyobracał….. Lizał z lubieżną dzikością… Tym nie pohamowanym zawzięciem  a ja bym w rozkoszy stękała… I prosiła no dalej zrób to ze mną…. Pokaz mi jak bardzo za mną tęskniłeś.  Czy Twoja tęsknota od mojej jest porównywalna …..Dotykaj mnie mocno , obracaj me ciało… Ściągnij z nóg pończochy , zerwij majtki… Hm…… przyjemnie …. Czuję na sobie Twoje ciało, drżysz jak ja w rozkoszy… Zlizujesz cały czas wino.
Teraz Twoje usta rozgrzane odnalazły mój pępek – Boże miej go w opiece..Jesteś już taki napalony…. nie panujesz nad dotykiem … Wszystko to takie już dzikie - nie mamy nad sobą kontroli… Chcemy nasze ciała w jedno zespolić….. Szybkiego sexu, takiego do woli, który rozładuje nasze napięcie, odpręży …..i do następnego numerku nas zachęci…. Będziemy tak chyba całą noc wynagradzać sobie tę naszą rozłąkę…
Dopijam wino…. Ciało wykończone rozkoszą… znowu myśli o tobie……  Czuję jeszcze ciepło, które pieści me podbrzusze…

Wracasz w poniedziałek ….hm jeszcze raz kupię to wino i naszykuję pończochy…

Nie wiem co o tym myśleć..... ;)

Alex


wtorek, 29 grudnia 2015

" Świąteczna pogoda "

Poplątała się pogoda
Na święta zrobiła psikusa
Miało być biało - a tu wiatrem
Mocnym powiało
Każdy śniegu spragniony
Podchodzi co chwilę do okna i
Jak nakręcony kuka i zagląda
Białego puchu wygląda
Niespodzianka ani wczoraj
Ani dziś, ba nawet na niedzielę nikt
Nie zapowiada śniegowego opadu
Z trwogą każdy rozkłada ręce do boga
Zgłupiała zbzikowała pogoda - tak
Jeden sąsiad do drugiego powiada
Z powrotem wynosi na strych narty
I dziecięce sanki - przecież żaden z nich użytek
Dzieci nie kryją swojego rozczarowania
Bo zabrakło im przetestowania na śniegu
Własnego szaleństwa tej dzikiej corocznej
Plejady zimowych zabaw

Teraz tak szczerze to nikt już nie wie
Czy to zima czy raczej wiosna
Ale się w te święta z tą pogodą narobiło
Ochłodziło, powiało - a nic nie nasypało

" Świąteczny czas "

Powoli kończy się ten magiczny czas
Gdzie, oszukana życzliwość na
Chwilę, choć na te trzy dni
Została schowana pod maską
Wzruszenia i miłości
Powoli kończy się ten magiczny czas
Ciepłych życzeń i spotkań przy jednym stole
Odległych wędrówek do wspomnień
Które choć przeminęły dalej pieką w naszym sercu
Boleścią stłumionych wzruszeń
Powoli kończy się ten magiczny czas
Przyjaznego biesiadowania, przełamania
Opłatkiem, płynących łez odbijających się
W balasku kolorowej choinki już niedługo
Zabraknie nam tego wyjątkowego czasu


" Małe tęsknoty "

W świat pobiegły małe tęsknoty
Zerwane niczym ze smyczy
Szybciutko pofrunęły jak
Ptaki w różne świata strony
Poszybowały same nie wiedząc
W sumie dokąd mają iść bez
Określonego kierunku fruwały
I na napotkane serca przysiadały
Niektóre serduszka swoją
Miłością rozpuszczały na drobno
Rozkruszały, tak do utraty widoczności
Aż znikły całkowicie z duszy wyparte
Tak zakończyła się ta historyjka
O małych tęsknotach przez kogoś
Kiedyś opowiedziana w chwili smutku -
Jest dalej przekazywana


" Maska obojętności "

Koszula odprasowana
Elegancki garnitur równiutko
Na wszystkie guziczki zapięty
Do tego elegancki krawacik
Klasa!
Wychodzisz gotowy by
Przeżyć kolejny dzień na
Na rozpędzie, biegiem
Żeby zdążyć wykonać
Założony szczegółowy plan
Wybiórczo zapamiętujesz w
Tym całym chaosie ważne dla
Ciebie chwile gonisz cały czas
Byle do przodu byle zdążyć
Rzadko na czymś zatrzymujesz oczy
To mój wybór - odpowiesz zaczepnie
Jasne - szybko tobie odpowiem
Nie zapomnij tylko zdjąć na dłużej
Tej swojej obojętnej na świat maski
Przyrośnięta zbyt długo - zostanie na wieki


" Jasność sytuacji "

Gdy odniesiesz sukces
Rzadko usłyszysz gromkie oklaski
Jeno podszyte zazdrością szepty
Uściśniecie dłoni nie odnotujesz
Jako, te szczere z serca płynące
Tylko należne dostosowane do chwili
Niekiedy widzisz mimochodem
Przechodząc jak odwracają się
Oczy znanych do sukcesu ci ludzi
Przyjaciół przez ciebie pośpiesznie
Nazwanych tak lubianych i odwiedzanych
Z którymi dzieliłeś najskrytsze tajemnice
Nie wszystkich oczywiście wrzucisz do
Jednego wora, bo znajdą się i tacy którzy
Bić będą te brawa na stojąco wzruszeni
Twoim sukcesem
Więc ,po czym odróżnić jednych od drugich?
Tych prawdziwych od tych ...sztucznych?

Różnica jest bardzo łatwa do wychwycenia
Ci, prawdziwi będą zawsze stać dzielnie przy
Twoim boku w zdrowiu w chorobie
W dobrobycie i niedostatku - Oni będą zawsze
Od początku do końca i nie ważne
W jakim momencie życia wtedy będziesz

" Wirtualne ciepło "

Dziś usiadłam na naszej ławce
Tej, na której tak czule wiły się
Nasze słowa czułością splątane
Szybowały wysoko do góry
A nas ogrzewały ich opary
Przytulałeś mnie czule i stale
W opiece miałeś moje dłonie
Trzymałeś je w swoich zamknięte
Bojąc się żeby nie zmarzły
Było to jednak niemożliwe bo
One na odległość pobierały twoje ciepło
Uzależnione chronicznie unikały zimna
Korzystając z nagromadzonego zapasu
-------------------------------------------------------
Dziś siedząc po latach na naszej ławce
Uśmiecham się sama do siebie
Oglądając jak gdyby twoimi oczami
Swoje dłonie

Przywołuję z pamięci twój
Schemat dotykania - twoją czułość
Zatracona w tym rytuale nie zauważyłam
Ich ciepła - starą reakcję na twoje przyjście

" Z satyrą w Nowy Rok "

Stary roczek jak co roku
Swoją cyfrę w nową zmienia
Co przyniesie czym zaskoczy -
Nikt z nas tego jeszcze nie wie
Jasność mamy do tego Starego-
Bez namysłu i zastanowienia
Jedno pewne jest tu zdanie -
Dla każdego z nas był inny
Niektórzy jednogłośnie go
Przeklęli mówiąc - Winny!
Chorób, zdrad i niepowodzeń
Wszelkich plag, niedogodności
Zawiódł nas po całej linii tyle
Na początku obiecywał a na koniec
Wyszło - że się tylko zgrywał
Teraz bardziej wyczuleni już
Tak łatwo mu nie ulegniemy
Nie podbierze nas jak dziecko
Obiecując cudów i delicji -
Teraz poprzednim nauczeni -
Chcemy rezultatów nie bajeczek -
Tylko jasnych komunikatów

Morał z tego płynie taki: nie wierzmy
W te wszystkie obiecywane ceregiele
Lepiej się mile zaskoczyć niż jak co
Roku ponownie w rozgoryczeniu łzy
Swoje topić...

" Rozchwiany anioł "

Plątał się raz anioł po bezdrożach
Tego świata sam nie wiedział
Czego szuka za czym lata
Czuł tęsknotę dziwne w sercu kłucie -
Lecz czym podyktowaną - tego nie pojmował
Siedział i rozmyślał co tu zrobić
Jak ujarzmić swoje wnętrze
W końcu udręczony od zgryzoty myśli
W podróż postanowił się wybrać -
A nóż w świecie znajdzie odpowiedź
Jak pomyślał tak też zrobił żadnych
Walizek nie pakował tylko tak jak stał
Przypiął skrzydła i fru - poszedł w górę
Szybował i szybował jednak ani widu
Zagubionej odpowiedzi
Czuł biedaczek że nawet w locie tęsknota uparcie
Powraca i szarpie jego pierze
Załamany już pomyślał że przegrany
No bo po co komu taki anioł uczuciami
Różnymi targany

Wtem poczuł inne w sobie odczucie -
Owszem ukłucie ale inne jakieś takie
Skrzydła się na szerokość całą otworzyły -
Ciebie w strapieniu przytuliły
Anioł znalazł swoją odpowiedź - a ty pomoc

" Kawaler "

Pora wstać! - budzik natrętnie
Włączył znienawidzoną melodię
Poderwał mnie do góry
Aż usiadłem wyprostowany -
No i szybko obudzony
Skołowany pół przytomny
Naprędce myśli swe zebrałem -
Co mam robić skoro czasu tyle
Jest przede mną - od lat sam jestem
Panem i kowalem swego losu
Nikt nie krzyczy i do roboty mnie nie goni
Nie mam do niczego pośpiechu
Nawet cały dzień mogę się
W łóżku bezkarnie wylegiwać - nikt
Nie zauważy mojego w życiu braku
Z kubkiem kawy w dłoni usiadłem
I przez okno 'kukłem' jak sąsiada baba
Wokół ganku goni - chyba drzewa jej nie
Naniósł albo w kwiaty napchał nie tej ziemi
Westchnąłem na głos - baby to utrapienie

Przesiedziałem tak przy oknie dzień cały
Nic nie zrobiłem ale za to ile widziałem -
Co u tego, a co u tamtego się dziś wydarzyło
Co z tego że robota nie ruszona jutro
Też będzie przecież na to cały dzień

" Więźniowie nocy "

Oddech przykleił się do szyby
Całą ją zabielił scalając w jedność -
Nierozerwalni tkwią tak razem
W siebie wtuleni kołysząc się
W ciszy nocy
Wszystko śpi - dookoła pustka
Zgaszone światła wyludniły ulice
Tylko w szybach widać ukryte dusze
Stoją tam ukryte za swoim oddechem
I walczą z bezsennością o swoje przetrwanie
Opuszczeni, małomówni, skryci
Więźniowie nocy ze snu bezlitośnie
Wyrwani czekają na swoją chwilę
By zdobyć się na odwagę - ukradkiem
Stanąć tam w pojedynkę
Zmierzyć się z własnym sercem i
Rzucić duszy wyzwanie - zachęceni
Wsparciem firanki -przeklinają samotność
Poderwani wewnętrznym nakazem w
Pośpiechu rysują serce - dowód istnienia


" Wymeldowana "

W nieumeblowanym pokoju
Za ciasno zrobiło się duszy
Wypluła poruszona obłoki
Zwiędniętych emocji - to co
Po tobie jeszcze wewnątrz zostało
Odszedłeś bez słowa w jedną stronę
Zamykając drzwi - klucz pozostawiony
W zamku tkwi jak ty w moim sercu
Siedzę i nie patrzę - choć wszędzie
Widzę nasze życie - takie zwyczajne
Kiedy stało się nijakie - nie wiem
Pusty pokój głucho wypuszcza
Pozbierane przypadkowe myśli -
Nieposortowane wymykają
Się teraz w niemym krzyku

Siedzę na zimnej podłodze
Nie bawi mnie to zimne łaskotanie
Straciłam poczucie humoru - nie
Denerwuje mnie w oknie powiewająca
Firanka - flaga mojego poddania się

" Utarta melodia "

Stara płyta kolejny raz powtarza
Wyczekiwaną treść, niesie zapamiętaną
Melodię powiela ją setny już raz
Niosąc po całym mieszkaniu rozpacz
Sarkastycznie się ze mnie śmieje
Niby nie słucham, a słyszę
Nie powtarzam, a ponownie nastawiam
Katuję duszę przeszłością niczym
Wariatka z masochistycznym uwielbieniem
Rozpruwam duszę starym cierpieniem

Po co to robię, przecież niedługo
Znowu przyjdzie wiosna zakwitną
Kwiaty -obudzi się życie, powinnam
Się do niego starannie przygotować
Komu potrzebna wiosną zdemolowana
Toksyczna dusza zawzięta na jedną
Piosenkę...

" Nocne obrazy "

Nocą widok z okna przybiera
Inny obraz - w tej całej ciszy
W mroku wieczoru jest inny
Siedząc na parapecie okna
Palisz kolejnego papierosa
Zaciągasz się nim leniwie
Kołyszesz zamyślona na boki
Dostrzegasz rzeczy, które w dzień
Są niewidoczne umykają niezauważone
Dziwne, ten sam widok, a jakby dwa
Różnie namalowane obrazy
Papieros dzielnie dotrzymuje ci
Towarzystwa - dobry z niego kompan
W takiej ciszy nie pyta, nie mówi
Milczy jak łzy, które nie wiedzieć czemu
Po twoich policzkach znowu płyną


" Nocny myśliciel "

Zakłopotany usiadł na skale
Wiedząc, że w mroku nocy można myśli
Z temperamentu popuścić
O nic nie pytać tylko w spokoju
Pomilczeć
Milczenie dało to ukojenie
Którego od dawna ów bohater
Potrzebował - przesiedział do rana
Samotnie na upatrzonej przez siebie skale
Różne myśli analizował - to z tego
To z poprzedniego roku jedne
Bardziej bolesne - inne weselsze
Miotał się nimi otulony księżyca pełnią
Do jakich wniosków doszedł
Czego w swej analizie dokonał -
Tego już nie powiedział rano
Skała znowu pustką się stała

Uważaj, gdy na wieczorny
Wybierzesz się spacer trzymaj
Swojego pieska mocno na smyczy
Bo zdarzyć się może, że spotkasz
Ponownie tego niebogę

" Byle do wiosny "

Bożę, jak chce mi się już tej
Cholernej wiosny
Tych traw zielonych, kwiatów
Ubranych w magiczne kolory
Drzew czułością szumiących
Tego życia cudownego

Dość już mam tych szarości
Chcę kolorów - symbolu radości!
Nie chcę tkwić już w tej posępnej
Nostalgii - teraz chcę lekkiego
Ożywienia dosyć mam duszy
Udręczenia
--------------------------------
A wiosna tylko pod nosem się uśmiecha
I myśli już niedługo przyjdę a jakże.......

Kochana, nie wiem jak Ty, ale mnie to już cała dusza szarpie na boki myśląc o wiośnie, bratkach, maju, tych delikatnych promieniach muskających twarz.......Ach wiosna, szalona
Alex

piątek, 25 grudnia 2015

" Tęsknota ukryta w pościeli "

Pościel obudziła mnie
Twoją nieobecnością
Zrobiłam dla ciebie
Na niej miejsce
Bo kiedy wrócisz
A wrócisz na pewno
Ogrzeje nas sobą
Dotykiem splecie
Nie ma cię już długo
A ja tutaj dalej czuję
Jak bije twoje serce
Które tu pozostało
Telepatycznie je głaszczę
Przypominając swój dotyk
Może to go oswoi i zachęci
Do ponownego powrotu

Boję się zrobić pranie
Bo co mi wtedy pozostanie
Gdy woda zabierze zostawione
Przez ciebie wspomnienie

" Uczuciowa pajęczyna "

Popękały tkanki uczucia
Pajęczynę na twarzy utworzyły
Rozeszły się gładko chłonąc
Cała twarz ozdabiając swoimi
Emocji rozgałęzieniami
Wszędzie dotarły i jak drzewa
Gałęzie szeroko rozłożyły
Zakorzeniły mocno miłość
Po wieki
Po amen
Na zawsze

Jednak z twojej strony ta
Miłość nie miała mocnych
Fundamentów powyrywałeś
Korzenie brutalnie z ziemi
Zanim się dobrze ukorzeniły
Wyrzuciłeś jak niepotrzebne
Przydrożne chwasty
Przezorny nie chciałeś
Przyjmować obowiązku za
To uczucie szalone
Wolałeś chwilowe zatracenie
Uznałeś że bezpieczniej będzie
Wynaturzyć chwilowe zauroczenie

" Żonglowanie emocjami "

Chodź zabawimy się
Nauczysz mnie jeszcze raz
Tej zabawy którą tak chętnie
W nasze życie wprowadziłeś
Wtedy, jeszcze myślałam że
Się tylko ze mną droczysz
Później okazało się że jej
Motto było jak sen prorocze -
Obojętność na moją miłość
Pokazałeś w zabawie swoje
Prawdziwe oblicze jak można
Zabawić się uczuciami
Żonglować nimi jak piłeczkami
Tylko zamiast nich podrzucałeś
Moimi emocjami
Ubaw przy tym miałeś wielki
Ani razu sumienie ci nie nakazało
Poprzestania tej chorej zabawy
Ty się śmiałeś a ja po nocach
Długo płakałam ale to nie miało
Dla ciebie żadnego znaczenie
Grunt że zabawa była przednia

Więc chodź zabawimy się
Wiedz jednak że dziś jestem
Lepiej przygotowana na twoje
Gierki uodporniona już nie będę
Robić za cyrkowego klowna
Dziś ja będę żonglować twoimi
Emocjami

" Życzenia od Alex"

Jest taki wyjątkowy wieczór w roku, gdy wszyscy obecni gromadzą się przy wspólnym stole. Jest taki wieczór, gdy gasną spory, znika nienawiść. Wieczór, gdy łamiemy opłatek, składamy życzenia. To noc wyjątkowa jedyna, niepowtarzalna noc Bożego Narodzenia.

Dużo szczęścia, zdrowia i powodzenia, to tradycyjne, najszczersze życzenia. Wesołych Świąt i roku szczęśliwego. Niech obficie da, co ma najlepszego! Ciepła i serdeczności na stole dużo pyszności, w domkach rodzinnej atmosfery, a za oknem śniegu po pachy. Tego Wam, Drodzy Przyjaciele życzę ja...

Mam nadzieję, że w Nowym 2016 Roku, też będziecie Państwo poruszać się ścieżkami szaleństwa moich myśli...Będziecie tu razem za mną,,,,,,

Alex






" Samotność pewnej celebrytki "

Siedzę na parkowej ławce
Kołysze mnie życiowa huśtawka
Emocji potarganych niczym moje włosy
Rozdygotany łzawy wzrok
Chwiejnym krokiem biega na boki
Rysuje w sersu esy floresy wspomnień
Niczym płomień świecy wypala
Obrazy dzieciństwa życia tego co
Wyklęłam i na własną prośbę
Za sobą pozostawiłam skłócona
Na wszechświat po wieczność
Odtrąciłam i znienawidziłam
Aż do dzisiaj - kiedy siedząc
Samotnie na tej ławce zobaczyłam
W oknach obcych ludzi swoje dawne życie
Kiedy mieszkałam jeszcze w domu a tam
Mama w kuchni pichciła smakołyki
A tata w pokoju walczył z choinką
Potem się uniosłam w górę poszyły emocje
W nocy niczym złodziej torbę spakowałam
I koleją świat przemierzałam
Na własną prośbę życie tak jak
Chciałam zmieniłam - miało być
Lepiej wyszło mizernie
Teraz siedzi tu niedoszła celebrytka
Sama obdarta w ciemnym parku
I ciszą kołysana szuka możliwości

Do swojego rodzinnego domu powrotu
Wstyd i upokorzenie palą jak widok
Odbijającej się w oknach choinki

" Ulica "

Widziałeś jak szykownie wygląda
Twoja ulica tak barwie oświetlona
W kolorowych lampkach wystrojona
Taka dostojna i odświętna
Zachęca do wieczornych spacerów
Do zadumy, wzrusza nostalgią
Kłuje wzruszeniem serce wykręca
Łzy wspomnień w oku

To, taki magiczny czas w którym
Każdy z nas się raduję i wewnątrz siebie
Uroczyście świętuje pielęgnując domową
Tradycję powieloną z domu rodzinnego
Skrzętnie przeniesioną do swojego

" Wigilijny wieczór "

W tym domu czuć zapach
Cynamonu i korzennego piernika
Choinka już wystrojona a
Pod nią prezenty czerwoną
Kokardką przewiązane czekają
Na swoje otwarcie
Na stole odświętna zastawa
A w wazach pachnie już
Niejedna świąteczna potrawa
Obrus krochmalem usztywniony
Zachęca do zajęcia miejsca
Wszystko gotowe teraz tylko
Pozostało czekać na gości

W kuchni starsza pani się krząta
Śpiewa pod nosem polskie kolędy
Trzęsące ręce otwierają opłatek
Kładzie go z szacunkiem na sianko
Niepewnym krokiem podchodzi do okna
Ze wzruszeniem patrzy w niebo
Gwiazdy betlejemskiej szuka - Jest!
Odgłos klaksonu przerywa zadumę
Są - przyjechali!
Zaraz wszyscy zasiądziemy do stołu

" Zadyma pod jemiołą "

Jemioła nad stołem powieszona
Do całowania już wszystkich woła
Jedni w akcie protestu wymigują się chorobą
Inni gębę natrętnie swoją podstawiają
Każdy chce choć na chwilę usta swoje
Drugimi rozkoszować
I babcia Zenia zęby co chwilę
Na świat wyjmuję swoją 'szufladkę '
Dumnie wszystkim prezentuje
Dziadek Antoni już natrętnie
Domowników wokół stołu goni
A nóż kogoś dorwie jego długa ...ręka
Wujek Tadek też swoje wąsy
Już układa byle tylko poczuć
Smak rozkosznych pocałunków
Na to wszystko biegnie Edek on
Również nie chce być dziś stratny
Ciocia Ewa już osłabiona tym
Bieganiem i szaleństwem które
Cały dom ogarnęło chciała karpia
Zapchać pędem lecz ją dorwał
Wujek Józek - ten co zawsze
Wszystkich z opresji ratuje

Tylko wujek Kazik przez swoją
Grubą żonę ciągle musztrowany
Siedzi cicho i pokornie konsumuje na
Pociechę 'Janinkowy' sernik
Naraz kogoś krzyk wszystkich
Nieruchomo zatrzymał - to mój
Tato skończył te całuśne ceregiele
Przywołując wszystkich do porządku
Mówiąc że już czas zająć wygodne siedzenie

" Obżarstwo "

Misja - Zostaw, to na święta!
Już została odwołana teraz można
Jeść do woli, ba nawet upadłego
Co nam tylko wpadnie w oko lub
Przyklei się do ręki - aż talerzyk
Solidnie się napełni
Pchasz w żołądek niczym w śmietnik
Jak ten maratończyk na zawodach -
W pośpiechu na siłę dwanaście potraw
Non stop testujesz i w tych próbach gubisz
Już matematyczną rachubę - co już było
Co przed Tobą, a co jeszcze w ustach się
Pomieści, tych pyszności jest bez liku -
Jak tradycja nakazuje jeść do pomyślności
- Cały czas do tego nawiązuje
Grzybowa, rybna, barszczyk
Potem karpik i dorzucisz śledzie
Kapusta z grochem namieszana
Też musi doczekać się spróbowania
O słodkościach nie zapomnij - makowiec
Keks, miodownik no i oczywiście sernik
Grecka ryba, kutia, aż żołądek krzyczy -
Basta!
Nikt niestety na niego nie reaguje
Gęba jak u pelikana cały czas jest napełniana
Nie zarzuci jej nikt, że brak ma dziś ruchu
Mieli, gryzie i kosztuje wszystkie potrawy
Ze smakiem degustuje coś powieli,
Coś odrzuci- nowość jakąś dorzuci
A żołądek od szybkości niczym nakręcony
Futruje i z nadzieją myśli kiedy zostanie -
Zwyciężony i na kanapie odpocznie obalony
Gospodyni dumnym okiem obserwuje
Czy jej kunszt kucharski aplauz zbiera
Nowe smaki pod niebiosa wychwala
To poleca, to podstawia, wszystko
Jednakowo zachwala i w tym rytmie
Świątecznym to obżarstwo zapowiada
Się chyba do niedzieli


niedziela, 20 grudnia 2015

" A w te święta będzie inaczej..."

Gorączka świąt w toku. Każdy chyba z nas czuje,że ten magiczny czas już coraz bliżej. Coś nie coś sprzątamy, w mieszkaniach powoli pojawiają się choinki, a w sklepach kolejki długie jak choinkowy łańcuch. Pośpiech, gwar zagłusza świąteczne melodie, które najbardziej nocą osiadają w naszych sercach.
Oddajemy się nostalgii, wraz z myślami płyniemy daleko w krainę pradawnych już wspomnień. Wracamy do bram beztroskiego dzieciństwa, do tego czasu, kiedy nie trapiły nas problemy...Przypominamy sobie smaki z dzieciństwa, wspominamy Tych, którzy zajmowali miejsce przy naszym stole, a dziś już ich z nami nie ma...W oku kręci się łza. W pamięci słyszymy ich głosy, śmiech, a nawet przypominamy sobie kawały, jakimi nas wtedy bawili. Ach....Wzruszenie dławi gardło i teraz łzy na przemian ze śmiechem się przeplatają...Boże, jaki to był fantastyczny czas! i Ci ludzie, przyjaciele z piaskownicy, krewni. Ileż wtedy się działo! Żeby tak można było cofnąć czas....Wrócić choć na chwilkę...Spotkać się jeszcze raz...
Dlatego szanujmy, tu na ziemi swój czas, pamiętajmy, że nic nie jest wieczne, a my nie jesteśmy nieśmiertelni..
Przeminie wszystko, tak jak i my ... Również staniemy się czyimś wspomnieniem...

Jakiś to dziwny dla mnie czas, cały czas rozmyślam o wszystkim, o niczym..Wspominam do upadłego, aż sama się sobą zmęczę. Przekładam w głowie wszystko z jednej strony w drugą. Taką inwentaryzację wspomnień funduję, jakby nie wiem, to miały by być moje ostatnie święta. Pierwszy raz tak mam, tak się czuję. Dziwne uczucie...

Ale najbardziej wzrusza mnie myśl, że Ty Kochany Bracie usiądziesz z nami przy stole...Tak dawno z nami nie byłeś. Tyle się w tym roku w Twoim życiu wydarzyło, troszkę wyjaśniło. Nie będę, jak co roku trzymając w dłoni opłatek myśleć, że jesteś gdzieś tam... Sam...
...Bardzo się cieszę, że wróciłeś i jesteś.....


.

Wszystkim moim Czytelnikom życzę, żeby podobnie tak, jak ja, cieszyli się, że to jedno symboliczne puste miejsce przy stole ugości ....niespodziewanego gościa.....

Alex

" Zastęp aniołów "

Aniołów jest wielu
Nie zawsze je widać
Choć są blisko,
Odlegle wytężasz za nimi
Swoje oczy, szukasz
Śpiesznie się rozglądając
Za białym pióropuszem skrzydeł
--------------------------------------------
Uwierz - nie szukaj, one ciebie
Zawsze w potrzebie znajdą
Widzą i choć się nie pokażą
Poczujesz ich bezpieczne
Skrzydlatych ramion otulenie
Przyjazny oddech - ratunek
Na twoje strapienie
Nie poznasz ich imion
Nie krzykniesz
Nie pogonisz w gniewie
---------------------------------------------
One istnieją, tu obok mieszkają
Swoje myśli pomocą zaprzątają
Nigdy nie są na urlopie
Niekiedy wydaje ci się
Ze właśnie jednego minąłeś
On pośpiesznie odwróci twój
Wzrok od swoich skrzydeł
Których nie zdążył pod ubraniem
Jeszcze złożyć

" Jak to z nami jest.."

Właśnie jak to z Nami jest..Będąc z natury żywiołowi, tęsknimy za wyciszeniem, odosobnieniem, a Ci spokojniejsi na co dzień marzą o szaleństwie. Wydawałoby się, że to jest taki schemat, którego trzeba się po nas spodziewać. Idąc tu za własnym przykładem widzę jak wszyscy oczekują, że swój uśmiech( jestem zawsze uśmiechnięta) powinnam mieć przyklejony na zawsze. Jednak tak się nie da. Są dni, kiedy jestem zmęczona uśmiechaniem się, ba wręcz robię to na siłę ( chyba w celu podtrzymania schematu ha ha). Dwa, jak jestem radosna, to również powinnam pisać tylko z humorem, cały czas żartując i 'wygłupiając się'. Ileż ja się nagadam, że podobnie jak inni mam też drugą stronę siebie - takie drugie JA i....Ciągnie mnie w tę stronę, gdzie zatrzymuję siebie, swoje myśli na różne sprawy, które wzruszają, radują i niekiedy powodują płacz.

Alex

" Taniec we łzach "

Krystaliczne łzy
Uderzają w podłogę
Tonę w kałuży wspomnień
Niezapomniane uczucia
Podbijają mnie drgawkami
Emocji które nie ustały
Nic nie straciły na sile

Opadam rozbijam kałużę
Na miliony straconych łez
Utopionych w nadziei szans
Bezcelowego czekania na
Coś co nigdy nie nastanie
Kolejny raz oszukana przez
Życie wydrwiona błąkam się
W oparach przyszłych marzeń

" Dziewczyna naiwna "

Podstępem wykradłeś życie
Podebrałeś oddechem
Podszytym nieodczytaną
Przeze mnie zdradą
Omotałeś jak 'małą'
Niedoświadczoną
Przechytrzyłeś
Dziewiczą fascynację
Uśpiłeś moją niewiarę
W całe to szaleństwo
Bycia razem potraktowałeś
Moje biedne serce jak
Dobrą zabawę

Już nigdy nie dam się
Tak prosto w sieć złapać
Wyostrzę oczy na czujność
Nauczę się czerpać
Z rad mądrości
A ciało wyszkolę na
Zanik miłosnych reakcji
Na miłość uodpornię

" Proch "

I stworzony zostałem niby
Jako Coś wyjątkowego
W rzeczywistości miernotą
Się stałem, która nie potrafi
Uporządkować swojego wnętrza
Codziennie ze sobą walczy
Krztusząc się własną niemocą
Rozlazłą tęsknotą poluje na
Odłamki siły
Roztrzaskany emocjonalnie
Liże ponownie powtarzające się
Życiem zadane rany i choć się
Staram nie potrafię nauczyć
Się bycia kreatywnym zdobywcą
Tego co niesie mi melodia życia
Nigdy nie opanuję jej taktów

Zdruzgotany - jestem małym
Ziarenkiem na wyciągniętej dłoni
Bezbarwnie, bezdźwięcznie leżę
Nieruchomy ze strachu
Nie walczę o przetrwanie i
Tak skończę jako pył
Rozsypanego prochu

" Omam "

Śniłam o tobie jeszcze
Ciebie nie znając
Wyglądałam za tobą
Nie wiedząc jak wyglądasz
Marzyłam o tobie
Nie wiedząc jakimi
Słowami Cię opisać
Tęskniłam za tobą
Choć nie wiedziałam
Jeszcze co ją wywołuje
Bałam się w śnie poruszyć
Żeby ciebie nie przestraszyć
Nie przegonić swoją niezaradnością
Szczęśliwego oddechu
Chciałam zatrzymać by mieć
Coś tylko swojego


" Krzyk ciszy "

Kiedyś krzyknę ciszą
Słowa nią uciszę
Rozbrykane odbiją
Echo wspomnień
Wyrwą zgodność
Jasności spojrzenia by
Odciągnąć je na przeciwległe
Kierunki

Rozrzucą się i potłuką
Jakby o przywództwo
Ważności walczyły
Odbiją się żalem
Agresywnego spokoju
Stłumionej nerwicy lęku
Poharatanego obłędu
Kiedyś krzyknę ciszą

" Krwotok myśli "

Wychodząc nie domknąłeś
Serca drzwi
Przeciąg wychłostał duszę
Poszatkował myśli, te odrzucone
Odbiły się rykoszetem
Żalem podcięły żyły miały
Podkleić je nową nadzieją ale
Ta niestabilna emocjonalnie
Odeszła nadąsana nie tamując
Pierwszego krwotoku

Tęsknota również niczym
Obrażona królowa wygwizdana
Przez rozjuszone emocje
Schowała dumę i w samotności
Rozkleiła się krwią dłonie napełniając
Pokiereszowaną duszę nią sobą
Przepełniając

" Atrakcyjne wnętrzności "

Wiele z nich jest z ulicy porywanych
Odrywanych znienacka gwałtownie
Od spódnicy rodzonej mamy
W pośpiechu do bagażnika jak
Rzeczy upychane i zabierane
Daleko w wyludnione miejsca
Gdzie z dala od ludzkich oczu
Siłą oddadzą swoje 'wnętrze'
Krzykiem i biciem zastraszane
W ciemnościach zamykane dla
Psychicznego złamania
Człowieczego upodlenia
Tracą rozsądek skrzywdzone
Psychopatycznym wynaturzeniem
I chęcią szybkiego wzbogacenia się
Wykastrowane z wczorajszego
Dzieciństwa w jeden dzień stają
Się pełnoletnie z pakietem doświadczenia,
Którego my nabieramy przez całe życie
Traktowane jak wyrzutki czekają
Na nienadchodzący cud
---------------------------------------
Na stole leżą jak porcelanowe lalki
Ciało z krwi odsączone białością
Skóry pomalowane w tych nieruchomych
Oczach ostatnia łza zatrzymana -
Przerwana wola dziecięcego życia
Zaciśnięte pięści - dowód stoczonej
Nierównej walki zastygłe teraz,
Przegrane oddały to, co dla kogoś
Stało się bardziej atrakcyjne nad
Ludzkie życie - malutkie serce,
Wątrobę, nerkę...


" Senna "

Pościel obudziła mnie
Twoją nieobecnością
Zrobiłam dla ciebie
Na niej miejsce
Bo kiedy wrócisz
A wrócisz na pewno
Ogrzeje nas sobą
Dotykiem splecie
Nie ma cię już długo
A ja tutaj dalej czuję
Jak bije twoje serce
Które tu pozostało
Telepatycznie je głaszczę
Przypominając swój dotyk
Może to go oswoi i zachęci
Do ponownego powrotu

Boję się zrobić pranie
Bo co mi wtedy pozostanie
Gdy woda zabierze zostawione
Przez ciebie wspomnienie

piątek, 18 grudnia 2015

" Litania - próba "

Szeptem niczym powietrzem
Wpuść we mnie swoje słowa
Mów nigdy nie przestając
Będę oddechem je chłonąć
Żadnego nie opuszczę
Nie zamykaj przede mną
Słów swoich bram
Tylko proszę mów do mnie, mów
Naucz mnie chłonąć ich mądrość
Niech we mnie na zawsze osiądą
Bądź moim mówcą
Słów nauczycielem
Myśli przewodnikiem
Wyrazów ratownikiem
Tylko, proszę - Cały czas do mnie mów!
Zapiszę je wszystkie dokładnie
Niczym pilna uczennica
Zamrożę w sercu po wieczność
Nigdy ich nie rozmrożę
Tylko mów słów Orędowniku
Mój słowny przewodniku



taka moja próba zmierzenia się z tego typu tekstem... ;)

" Melodia serca "

Wieczorem kiedy
Przysną powoli emocje
Zagram melodię tęsknoty
Naciągnę czerwony mięsień
Drgawkami poukładam
Uczucia jak nuty
Pozawieszam na tkankach
Wspomnień obrazy
Tego co razem nas
Na wieki nicią porozumienia
Połączyło szczelnie naszą
Miłość w jedność zeszyło
Spójności wzajemnego odbicia
----------------------------------------
Melodię przechowam skrycie
Zostawię na potem a gdy
Melodia nudna się już stanie
I każde z nas zapragnie wprowadzić
Do duszy nowe chwyty, takty
Usiądę wieczorem zamyślona i
Wspomnę rytm naszej ulubionej
Muzyki która nasze serca kiedyś
Na wieczność złączyła

" Z dedykacją: Młodej Dziewczynie, Matce.."

Z dedykacją: Młodej Dziewczynie, Matce
.....................
Zegar na znak startu swoje
Dwie wskazówki uruchomił
Mało czasu dostałaś choć
Przecież życia jeszcze do
Końca nie poznałaś
Nikt nie zapytał Ciebie o
Twoje ostatnie zdanie
Ani o to jakie masz jeszcze
Na swoje życie plany
Niczym wyrok zapadła decyzja
Dziś już zrozumiałaś, że nie wykonasz
Swojego życiowego planu
Nie przerobisz wszystkich
Punktów z tej listy
Choć dziś już dokładnie wiesz, że
Chodź by bóg akord dla ciebie
Specjalnie powołał
Ty, niestety już temu nie podołasz
Szkoda, że nie chodzi tu o pieniądze
Albo kolejną operację niestety
Ucichły już wszystkie warianty
Jak mgła rozpłynęła się ostatnia szansa
Twojej nadziei łzy po policzkach
Tak głucho płyną piecze
Cię miejsce gdzie do wczoraj było
Twoje matczyne serce
Dziś żal rozgoryczenia je zaorał
Tęsknota na widok syna wypaliła
Bólem twoje oczy

PS. życie niestety jest bardzo niesprawiedliwe
Niekiedy bardzo fałszywie się z nami bawi...

Nie ma dnia, żebym o Tobie nie pomyślała...Modlę się i swoje myśli kieruję w Twoją stronę. Walcz!

Pozdrawiam Alex



" Kim jestem? "

Jestem cieniem
Wspomnieniem utkanym z nicości
Rozpływam się w powietrzu ono
Gęstością mnie rozpuszcza
Przenika i rozdrabnia na
Nieważne elementy
Płynąc chłonę oddech życia
On stapia się z moim ciałem
W duszę przenika otula i
Kołysze jak matka

Jestem cieniem
Wybrakowanym sitem
Wszechświatem mgłą
Płynącą z życiem
Nurtem rzeki niebem
Jestem....

"Oczywistość taka nieoczywista..."

Witaj, cały dzień zabiegany końcówka roku jest straszna. Brakuje czasu na wszystko i choć byś sobie to wszystko według listy zaplanował, to i tak plan zawodzi...Bynajmniej u mnie(ha ha)... Dobrze, że już wieczór cichutko się skrada, a wraz z nim i w mojej głowie pewna myśl osiadła...

Niedługo święta...Za chwilę ustanie ta bieganina, pozałatwiamy i pozamykamy sprawy. Lista zakupów dobiegnie końca, ugotowane potrawy staną się ozdobą naszego stołu. Uroczysty strój podkreśli dostojność wigilijnej chwili. Na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka- sygnał, że pora zasiąść do świątecznej kolacji. Na stole dwanaście potraw, płonąca świeca, a pod obrusem sianko. W tle cicho popłynie melodia wigilijnej kolędy...
Mniej więcej tak to u każdego z nas wygląda...
Powiem Ci, że niestety to, co dla nas wydaje się oczywiste w rzeczywistości dla niektórych jest ...dziwne.
Moje " Małe istotki" ostatnio ze szkoły dostają dużo zadań domowych związanych z nadchodzącymi świętami. Opisy choinek, wymienianie potraw, tradycji wigilijnych, opisywanie wieczerzy. Powiem Ci, trwogą jest, co 'One' mi opowiadają, jakie są ich skojarzenia ze świętami. Nie przeraża mnie to, że nie u każdego jest 12 potraw, ale że dzieci nie wiedzą, że np; barszcz czerwony jest głównym daniem serwowanym podczas kolacji. Cały ten tydzień przysłuchiwałam się opowieściom, by później długo rozmyślać, czy my faktycznie wszyscy tak odbiegamy od tradycji, zatracając po drodze wartości, taką naszą polskość?Aż tak się pogubiliśmy w chaosie życia? Nie wiem, szczerze chyba nie potrafię na to odpowiedzieć..Już nie. Oczywiście nie wszystkie Istotki stawiały oczy w słup nie kryjąc zdziwienia. Na szczęście jest jeszcze grupa, która zna i wie jak obchodzi się święta. Czyli to, co oczywiste, jest oczywiste.
Poświęciłam dużo czasu opowiadając, jak ja obchodzę święta. I wiecie widziałam w tych małych oczkach ukłucie zazdrości, że u nich jest inaczej. One w ciszy słuchały i chłonęły każde moje słowo. Były też takie, które 'maja takie święta, jakie nikt z nas nie ma ' i tu powiem Ci, fantazja jest nieskończona. Dobrze wiem, jak jest prawda, bo przecież je znam. Tam nie ma żadnych świąt....Pijany ojciec, zalana w trupa matka....Smutne, ale takie są realia. Co roku patrząc w niebo i oczekując pierwszej gwiazdki myślę o Nich, marzę, żeby kiedyś poczuły to, co ja czuję w sercu. Poznali magię prawdziwych świąt... Takich domowych, rodzinnych z zapachem grzybów kapusty, piernika... Tego, co roku im i sobie życzę...

Pozdrawiam Alex

czwartek, 17 grudnia 2015

" Szukając szczęścia "

Przejdę góry i lasy
Przepłynę wszystkie
Wody tego świata
Przeczeszę wszechświat
Aż znajdę to czego
Szukam co ukojenie
Da mojej duszy
Co uśpi wewnętrzny
Kataklizm samozagłady
Mojego wnętrza
Choćbym miał szukać
Tego w innych światach
Wejdę i znajdę odrobinę
Mojego szczęścia

" Zegar "

Idę drogą
Zegar odmierza mi czas
Wskazówki nieuchronnie
Idą do przodu
Zbliżając mnie do
Kresu mej podróży
Do tego co nieuniknione
Co gdzieś tam zapisane
Nie czekam aż zegar
Ostatnią godzinę wybije
I przyjdzie kres mych dni
Choć odwlekam ten czas

Rozumiem że kiedyś
Przyjdzie mi zamknąć
Wszystkie rozdziały życia
I odejść w zapomnienie

Muszę się Tobie, Wam przyznać, że wpis ten podniósł mi lekko poziom.......zdenerwowania. W momencie umieszczenia go, dostałam komentarz, który 'zabolał' mnie i to nie z powodu, że nie był' cukrowy, milutki' tylko, że według mnie skrzywdził mnie. Ktoś tam zasugerował, że 'nie nie odkryłam nic nowego, a takie słowa już padły'. ..Hm...trudno nie przyznać racji Komentującemu, nie zgodzić się z nim, tylko za przeproszeniem, co ja mam odkryć 'nowego, twórczego" w przemijaniu? Jakie mam dobrać słowa, albo inaczej w jakie mam ubrać swoje myśli?. To tylko moja wizja, skąd ja mam wiedzieć co ktoś ode mnie oczekuje. Piszę po swojemu , taki mam styl. Nie zmienię go już chyba- to tworzy mnie. Tyle już zostało w tym kierunku powiedziane, napisane, że trudno raczej coś odkryć. Wiesz przecież, tak jak ja, że to proces nieunikniony, nieodwracalny, taki, który jest przed nami...Rozumiem komentarz, który ma być 'podpowiedzią dla mnie, znakiem, czyjąś myślą", ale zarzucenie mi braku kreatywności ' pojechanie' to chyba zbyt mocny osąd?
Nie wiem, jakie jest Twoje zdanie, ale mnie troszkę zabolało....
Pozdrawiam Alex

" Życie w kolorze wina "

Kim się stałam
Trzęsącą się wariatką
Biegającą po korytarzach
Naszej klatki
Natrętną sąsiadką
Zaczepiającą wszystkich by
Zdobyć parę groszy
Na szklaneczkę wódki
Biegającą furiatką
Która nawet w niedzielę
Spokój sąsiadom zakłóca
Budząc ich natrętnym
Do drzwi pukaniem
Żałosną hipochondryczką
Która od rana do wieczora
Opowiada dookoła jaka jest chora
Robiąc przy tym z męża potwora
Wymyślam historie życiem poparte
Płacząc na zawołanie
i nikotyną się dusząc
Boga w głos pomstuje także
Tych co mi nie wtórują
Nie wiem nawet kiedy
Upadek swój zaliczyłam
Na dno jego spadłam
Ślizgam się jak na ślizgawce
Nieporadnie płynę szukając
Czyjejś dłoni wyciągniętej
Na mój ratunek


" Dziecięca trwoga "

Matko, do Ciebie
Wysyłam dziecięcą myśl
Może usłyszysz ją kiedyś,
Kiedy z gorliwością katoliczki
Biegając po naszym wymeldowanym
Już mieszkaniu będziesz
Tysięczny raz wszystkie
Rzeczy przewalać by
Znaleźć niedopitą flaszkę -
Radość każdej alkoholiczki

Tak, Matko właśnie
Nią się stałaś, a może
Od zawsze nią byłaś
I choć to z siebie uparcie
Odpierasz, ja słucham tego
Bełkotu plączących się słów
Pełnych kłamstw i bzdur
Zapewnień niedopiciem
Popartych zapomnianych
Przy kolejnej libacji

" Lincz "

Opinia ma to do siebie, że
Pojawia się jak gość nieproszona
Przychodzi tak z zaskoczenia
I wszystkich od razu ocenia
Czy dobrze, czy źle to każdego
Wolna wola
Niekiedy miłe bukiety
Słów uznania zbierasz
Momentami niczym
Gradowa chmura
Wylewany na ciebie jest
Kubeł zimnej wody
I w środku tego wszystkiego Ty
Stoisz odrętwiały i sam
Już nie wiesz co o tym
Myśleć totalna pajęczyna
Chwalony ganiony osądzony
Niczym oskarżony
Pamiętać trzeba tu jednak
O jednej istotnej rzeczy, że
Autor to dalej człowiek
Niekiedy słowami się tylko
Najzwyczajniej bawi i pisze
Różne słowa to dla draki
To dla hecy

PS.
Nie bierz wszystkiego
Kochany Czytelniku do siebie...<3

Zastanawiam się często (codziennie ...ha ha), jak to łatwo wydać na kogoś wyrok - jednym słowem, zdaniem, myślą. Mówimy nie zastanawiając się, jak często nasze jedno słowo może być krzywdzące, jaki może zadać ból. Oceniamy innych w sumie nawet nie wiadomo po co, może tak żeby ' coś się zadziało', żeby coś powiedzieć?...Nie wiem ...Krytyka, oczywiście każdy podkreśla, jak chętnie ją przyjmuje, słucha. Tylko moje pytanie: Gdzie ona się kończy, a kiedy to co następuje jest już stekiem wulgaryzmów, bólu?
Ciężko odpowiedzieć...
Przykładem są tu moje myśli, które zostawiam...To moje przemyślenia, myśli, które są moja pasją. Wszystkim tym, co mi szaleństwem tańczy w głowie...Rozumiem, że Ktoś może mieć inne zdanie - odmienne, bo przecież o to chodzi. Każdy z nas jest inny mówi co innego, pisze co innego, czuje inaczej tylko dlaczego z tak niekiedy niskich pobudek wyrażamy się o kimś , o czymś w tak brutalny sposób?
Trzymając się dalej siebie, uważam, że nie dogodzę wszystkim, bo nie znam czyiś myśli. Znam siebie przedstawiam siebie, moje ' szaleństwo myśli' i albo komuś to pasuje, albo nie... Oczywiście staram się, aby nikogo nie obrazić, w komentarzach dobieram słowa 'przyjazne duszy', a jak coś mi się nie podoba, kłóci się z moim wewnętrznym 'Ja' unikam, omijam szerokim łukiem.
Mój wpis " Lincz" jest taką właśnie myślą, 'satyrą' która nam to przypomnieć...
Pozdrawiam, życząc Wam miłego dnia
Alex

" Odwieczni przeciwnicy "

Usiedli raz anioł z diabłem
Po przeciwnych stronach
Żaden siebie nie woła
Wzrokiem niczym dziki unika
Zanikła między nimi rozmowa
Pojawiła się milczenia zmowa
Siedzą tak razem ale osobno
Żaden nie wydusza z siebie
Pierwszego słowa
Jeno spojrzenie ukradkiem
Między sobą wymieniają
Ale tak, aby drugi pierwszego
Na tym nie dorwał
Ta cisza długa niczym
Mur chiński zdaje się nie
Mieć swojego końca ani
Nie zapowiada szczęśliwego
Rychłego finału jakby miała
Mieć oddźwięk u drzwi trybunału
W końcu anioł zebrał się na odwagę
I pierwszy pochylił się w pokorze
Ale diabeł jak to na czarta przystało
Odebrał to za podejrzaną zwadę
Pokłócili się wzrokiem nim słowo
Między sobą wybąknęli
Niczym przeciwnicy chęć zgody
Po drodze zgubili
I tak po dziś dzień trwa ta ich
Napięta sytuacja żaden z
Żadnym nie czuje potrzeby
Konfliktu załagodzenia
I nie podejmuje próby
Pogodzenia

Od lat obserwujemy to starcie 'Dobra ze Złem '. Obserwujemy tę słowną przepychankę. Uczy się nas odróżniania tego, co dobre, tego co złe. Oczywiście to, co każdy z nas wybiera jest różne i sprawą indywidualną, co z tego wynika?. Czy 'Dobro' zawsze, podobnie jak w bajce wygrywa, czy bardziej w pozycji Lidera wyprzedza je 'Zło'? Odpowiedź zostawiam Nam samym....

Alex


wtorek, 15 grudnia 2015

" Przemijanie "

Nie wiem kiedy to się stało
Niby codziennie patrzyłam
Ale tego nie zauważyłam
Przeoczyłam ten moment
Przejścia młodości w
Dojrzałość wieku
Nie wiem kiedy to się stało
Chyba lustro zawiniło
Choć codziennie w nie patrzyłam
Nie zauważyłam nowego odbicia
Które mi życie zafundowało

Nie wiem kiedy to się stało
i pewnie już nigdy się nie dowiem
Mam żal do siebie że zgubiłam
Tyle rzeczy idąc po drodze
Patrząc jakoś ich nie zauważyłam
Pominęłam tyle zdarzeń które
Ważne mogły być niezwykle
Istotne dla mnie
Niestety ja je najzwyczajniej
Chyba przegapiłam

Niestety czas nas goni nie stoi cały czas w miejscu. Nie zauważamy kiedy mija nam życie, chociaż przecież codziennie patrzymy w kalendarz, na zegarek, czy w lustro....Na zmiany , na przemijanie nie mamy wpływu to się dzieje. I czy chcemy tego czy nie niestety brniemy i przyjmujemy to, co daje nam życie. Tak to niestety wygląda...

Pozdrawiam Alex

" Bezszumny wiatr "

Pod osłoną nocą
Przyjdę do ciebie
Oddechem ciepłego
Wiatru
Usiądę bezszelestnie
Przy twoim łóżku
I otulę ciebie spojrzeniem
Miłości przepełnionym
Cichutko tak posiedzę
Będę dbać o twój sen
Bezpieczny a to co złe
W nim się pojawi
Szumem wiatru rozgonię
Zadbam jak najlepsza
Opiekunka o spokój
Nikomu nie dam go
W tej nocy zburzyć

A teraz śpij mój kochany niech
Wiatr kołysanką cię otuli
Uśpi bezszelestnym oddechem
Bezdotykowym pocałunkiem
Cię ogrzeje
Śpij Kochanie niech
Trwa twój piękny sen
Ja tu jeszcze posiedzę

" Pocisk w serce "

Twoja diagnoza
Rozwaliła mnie
Niczym kula z
Wypalonego pistoletu
Roztrzaskała mi serce
Rozbryzgane na miliony
Serca odłamki opadły
Na wnętrza ścianki
Spłynęły krwotokiem
Niczym potokiem
Straciłam czucie
Chyba umarłam
Nie rozumiem tego
Stanu odrętwienia

Nic mnie już nie boli
Nic już nie czuję
Myślałam że to znowu
Ślepaki były ale
Tym razem pistolet
Miał prawdziwą
Kulę...

" Czy to ja "

Patrzysz w twarz
Czy widzisz w niej
Kogoś z przed lat
Poznajesz to odbicie
Które przypisano
Tobie od lat
Milczysz choć tyle
W tobie słów próbujesz
Krzyczeć ale niemy
Głos uwiązł w gardle
W rezygnacji odwracasz
Pokonany strachem wzrok
Boisz się choć tyle
Podejmowałaś prób
Tyle ułożyłaś w rozmowę
Szczerych słów
Wszystkie strachem
Zawróciły pokornie
W twe wnętrze

Czy kiedyś przyjdzie
Odwaga
Pokonasz strach
Wyklniesz kłamstwo
Nie odwrócisz oczu
Staniesz prosto i
Pewnie powiesz
Jestem
Wróciłam

" W innym świecie "

Chodź zabiorę cię w świat
Pójdziemy razem boso
Przez drewniane pomosty
Omijając wszystkie świata
Niedogodności
Pokażę ci co czeka
Nas ukryte za horyzontem
Policzymy razem ile barw
Ma otaczający tam świat
Śmiechem pijani
Niczym świeżo zakochani
Będziemy błądzić
Odkrywając na nowo
Siebie

Chodź zabiorę cię w świat
Gdzie nie ma kłamstw i
Będziemy na zawsze razem
Ty i ja nierozerwalny
Duet po nieskończoność
A nasza miłość po wieki
Będzie tam trwać

" Podróż "

Autobus wlecze się jak
Na zwolnionych obrotach
W szybie niczym w projektorze
Zapisują się mijane obrazy
Małe urywki ukradzione
Z rzeczywistości takie
Fragmenty codzienności
Niczym na kliszy
Zdjęcia zarejestrowane
Zamyślona chwytam oczyma
Wybiórcze urywki tego co
Zostało już za mną
Odpływam czuję
Miłe odprężenie myśli
Totalny reset
Wyrwane ze wszechświata
Maleńkie obrazki przywołują
Tęsknotę pewną błogość
Za którą tak usilnie tęskni
Stęskniona dusza
Chciałabym zatrzymać czas
Niech ta podróż jeszcze
Długi czas trwa przeganiam
W duchu natrętną myśl
Która uparcie w uszach szumi
Że niestety wszystko ma
Swój kres i ta podróż też
Za chwilę skończy się

Otrzepuję nostalgię
Wracam do życia
Skończyło się
Wysiadam

Jakie to miłe, ciepłe uczucie...Wsiadasz do autobusu. jest prawie pusty, promienie słońca delikatnie przebijają się przez szybę i ciepłem tańcują na twojej twarzy. Powoli czujesz błogość, wnętrze się uspokaja, jak gdybyś zasypiała...Opierasz głowę wygodnie o oparcie przymykasz oczy...Odpływasz

Cudowna wizualizacja jak mi się dziś w głowie pojawiła.....Taka wiosna w sercu...
Alex

poniedziałek, 14 grudnia 2015

" Nocne rozważania o niczym..."

Noc
To taki oddech od
Tego co w dzień się zdarzyło
Lub miało nastąpić
To czas kiedy
Dajesz odpocząć
Sobie emocjom
Myślom albo wręcz
Przeciwnie
To pora natrętnego
Powrotu upartych rozważań
Zadręczania
Samookaleczenia
Tłumionych uczuć
Które uśpione w dzień
Wracają wieczorem

Ważne by je lekko
Wyciszyć nie dopuścić
Do przejęcia całkowitej
Kontroli nad sobą i
Własnym umysłem

" Nasza przeszłość nadaje kształt naszej przyszłości "

Witajcie Kochani,
Dziś zamiast wiersza taka myśl wpadła gdzieś tam po drodze i bardzo mi się spodobała. Coś w niej jest i trudno się z nią nie zgodzić. Nasza przeszłość, worek tego co było nadaje nam kształt, formuje i niesie nas ku nieznanemu, ku naszej przyszłości. To od nas jednak zależy jak w nią wejdziemy. I co jeszcze jest ważne, żeby w tym całym zgiełku, chaosie różnych myśli pozostać sobą. Iść wierząc, że to, co tworzymy pozostawi po nas dobry oddźwięk. Przyniesie malutkie światełko pozytywności, a może u kogoś wywoła malutki uśmiech. Pozdrawiam

Miłego tygodnia dla Was i dla mnie <3

Alex

" Satyra na makowiec "

Przyszedł czas na makowce
One słodziutkie pyszniutkie
Zawsze swoimi bogatymi kaloriami
Wyprowadzają nas na manowce
Mak już zakupiony
Przed maszynką do mielenia
Cichutko siedzi skulony
Truchleją ze strachu ziarenka
Jak słowa mantry kolędę w
Myślach powtarzają
' Bóg się rodzi, moc truchleje'
Wtem maszynka już włączona
Szczerzy do maku ostre zębiska
Niczym wściekły pies rozjuszona na
Robotę jest już napalona
Ziarenka maku do niej
Powrzucane ścianki ze strachu
Oblepiają i kurczowo się ich trzymają
A zawzięta baba sok z cytryny im
Po łbie już leje
Uciekają w popłochu na boki
A ta niezrównoważona teraz
Miodem ich podlała
Posklejała cały mak po całości
Coś odjęła coś dodała
I gwałtownie wszystko wymieszała
Nie na żarty mak się wnerwił
Tak że aż poczerniał
Zemstę w duchu babie poprzysiągł
'Oj ty babo napalona
Dostaniesz makowce ale przypalone!'
Jak pomyślał tak też zrobił
A że baba była cwana to
Niestety gdy do pieca je zapchała
To zegara pilnowała
Po godzinie wyjęła pyszności
Niech lukrem pomazane
Dostarczają przybyłym gościom
Świątecznej radości


" Nie ważne Kto, ważne co..."

Właśnie...i tu warto się zatrzymać, bo czy to ważne kim jesteś?. Osobiście uważam, że charakter czyni człowieka najbardziej atrakcyjnym. Niekiedy poznajesz kogoś i po chwili wiesz już z kim masz tak naprawdę do czynienia. Co ten człek nowo poznany sobą reprezentuje. Oczywiście są wyjątki....Pierwsze wrażenie może być mylne, ale to są naprawdę drobne wyjątki. Niektórzy pewnie powiedzą, że intelekt też ma duże znaczenie ...Oczywiście zgadzam się, ale to też od razu widać, czy (jak ja to nazywam) 'twarz tęskni za rozumem', czy widoczny poziom jest w normie. Każdy z nas najlepiej czuje się w obecności kogoś, kto tak jak my odbiera otaczający nas wszechświat. Dlatego poznając kogoś warto dać mu szansę i nie skreślać go już na początku, bo ' słabo wypadł w naszych oczach', lub inaczej się nam przedstawił...On podobnie jak my może mieć gorszy dzień, nie mieć humoru, albo ma swoją historię, która niekoniecznie chce się już na wstępie dzielić z nami - nieznajomymi......

Pozdrawiam Alex

" Okrucieństwo wobec zwierząt "

To chyba najgorszy wymiar człowieczeństwa, bo jak można nazwać kogoś człowiekiem, gdy ten wykazuje się takim aktem wobec tych, którzy są bezbronni i słabsi. Nie stanowią żadnego zagrożenia, ba nie są nawet godnym przeciwnikiem do tej nierównej walki. Bardzo dużo słów już na ten temat padło, lub zostało napisanych, jednak problem ten ciągle narastający. Tyle codziennie się widzi i słyszy o kolejnym, mocniejszym akcie deprawacji człowieka. Media zarzucają nas takimi ' nowinkami '. Życie staje się coraz bardziej wyzute z wartości, zatraca się humanitaryzm, miłość do bliźniego. Przykre, ale świat zmierza w bardzo dziwnym kierunku. mało kto teraz nie boi się okazać serca, głośno postawić 'veto' okrucieństwu, cierpieniu, krzyknąć 'Nie'. To taki nasz upadek, gdzie mało kogo pociąga już człowieczeństwo. Najgorzej, że taka znieczulica da się już zauważyć u dzieci, młodzieży. im chyba na niczym już nie zależy( oczywiście nie wrzucam tu wszystkich do jednego worka). Są i tacy co widzą jeszcze sens w niesieniu pomocy, okazują serca tym naszym 'futerkowcom'. Cześć i chwała Im za to...
A, wy, czy zgadzacie się ze mną?...

Pozdrawiam Alex

niedziela, 13 grudnia 2015

" Dusza "

Upadasz na podłogę
Tłucze się dusza
Rozbiegły się emocje
Jak diamenty rozsypane
Turlają się po podłodze
Obolała leżysz i wstać
Od nowa próbujesz
Który to już raz
Sama tylko wiesz
Nie liczysz blizn
Których nie zatarł czas
Nie chcesz być upadłą
Duszą lub aniołem który
Kolejny już raz
Padł bez podjęcia
Kolejnej swojej walki
Poddał się

Wyciągasz rękę i placami
Zbierasz ku sobie to co
Na ziemi się rozsypało
A życie nie rozdeptało

" Przemijanie "

Nic nie trwa wiecznie
jak wszystko kiedyś przemija
Jest jak lustrzane odbicie
po pewnym czasie zanika
Nie mając na to większego
wpływu godzimy się
I nieważne czy chcemy tkwić
w tych obrazach zapisanych
Przyjmujemy z pokorą odejście
tego co było co oko uchwyciło
Tego co radowało i ból potęgowało
to jedna wynikająca z tego sprawiedliwość

Nic nie trwa wiecznie
wszystko kiedyś przemija

" Ofiara "

Oparty o drzewo usiadłem
O nie plecy swoje wsparłem
Skierowałem swoje myśli
Do boga
Nie wiem czy wolne dziś ma
Czy mocno zajęty
Może kiedyś usłyszy mój głos
Moje nieme wołanie
Nie będę się znowu żalił
Lub pomstował
Będę prosił o siłę i zrozumienie
Nie kolejną głuchą nadzieję
Może to go przekona i pochyli czoła
Nade mną człowieczą istotą
Przecież to on mnie do życia powołał
To on mą duszę ukształtował

-----------------------------------------
Posiedzę tu jeszcze sobie w ciszy
A gdy zrobi się późno
Przywołam z niebios anioła
Może on złoży w niebie
Z mojej duszy ofiarę

" Wartości "

Nie ważne skąd jesteś
I w której części świata mieszkasz
Nie ważne w jakim języku mówisz
I skąd wywodzą się twoi rodzice
Najważniejsze jest twoje serce
To co z niego płynie
Jakie wartości światu pokazujesz
Czym się w życiu kierujesz
Najważniejsza jest twoja dusza
To co w niej siedzi
Bo uwierz biedny czy bogaty
To materializm nabyty
To nie ma głębszego znaczenia
Wszystkiego pracą można się dorobić
Ważne abyś idąc przez życie
Nie zatracił w nim siebie

Byś słuchał swojej melodii
I wiernie trzymał jej kroku

" Co myśli morderca "

Co myśli morderca
Wybierając swoją ofiarę
Czy myśli że zabierze
Komuś należne mu życie
Czy boi się pierwszego chwytu
Czy ma tą pewność ręki niczym
Chirurg opanowaną
------------------------
On nie myśli bo to już
Dokładnie zaplanował
Pecha ma tylko ofiara
Która pojawia się w miejscu
W którym być nie powinna
Jej jego perfekcjonizm na pewno
Nie zachwyca
-------------------------------------
Mnie pociąga cierpienie
To w nim znajduję ukojenie
Tylko ono daje mojej duszy
Totalne odprężenie
Socjopatyczne myślenie
Pozbawiło mnie osobowości
Muszę znowu znaleźć sobie i
Duszy wyciszenie
----------------------------------
Tak długo nie ma naszej kochanej córeczki
Miała wrócić przed zmrokiem
Wyglądam przez okno
Nasłuchuję na schodach jej kroków
Od godziny milczy jej telefon
------------------------------------
Dziękuję przyjąłem zgłoszenie
Proszę się uspokoić i co chwilę
Tutaj nie dzwonić cierpliwie czekać
Na pewno 'zguba' się znajdzie
One zawsze wracają
-----------------------------------------
Nie wróciłam
Jestem gdzieś w sumie
Sama nie wiem gdzie
Odór liści którymi mnie
Przysypano dusi me serce
Tak bardzo chcę wrócić
Do naszego domu
Wołam cię mamo......

"Witajcie Kochani "

Witajcie Kochani,
Dziś zamiast wiersza taka myśl wpadła gdzieś tam po drodze i bardzo mi się spodobała. Coś w niej jest i trudno się z nią nie zgodzić. Nasza przeszłość, worek tego co było nadaje nam kształt, formuje i niesie nas ku nieznanemu, ku naszej przyszłości. To od nas jednak zależy jak w nią wejdziemy. I co jeszcze jest ważne, żeby w tym całym zgiełku, chaosie różnych myśli pozostać sobą. Iść wierząc, że to, co tworzymy pozostawi po nas dobry oddźwięk. Przyniesie malutkie światełko pozytywności, a może u kogoś wywoła malutki uśmiech. Pozdrawiam

Miłego tygodnia dla Was i dla mnie <3

" Synu, jutro są Twoje urodziny..."

Kochany Synku!
Jutro, jak co roku przypadają Twoje urodziny. Kolejny raz Twój wiek swoją cyfrę zmienia. Pcha Cię ku dorosłości...Troszkę się jej boję, ale to chyba normalne. Wszystkie matki są na tym tle przewrażliwione i mają pewne obawy. Zmieniasz się, dorastasz i coraz trudniej dobrać mi życzenia. One podobnie jak, Ty zmieniają się, nabierają powagi, mówiąc po Twojemu 'poważnieją'.
Pamiętam, jak oczekiwałam na Twoje przyjście, a teraz już tyle na torcie świeczek...Kiedy to zleciało?
Siedzę teraz i mam na twarzy pewne poplątanie uśmiech - na wspomnienie wszystkich śmiesznych naszych zdarzeń i łzy - wzruszenie. Dobrze, że nie widzisz, bo zaraz byś mi mówił " mamo, litości, dlaczego, Ty znowu płaczesz..." A no płaczę..Matki, tak mają, a może z wiekiem robię się coraz bardziej wyczulona na sentymenty...Nie wiem...
Wiem jedno i zawsze Tobie to powtarzam, pamiętaj, że JESTEM. Zawsze o każdej porze, gdybyś kiedykolwiek mnie potrzebował - JESTEM! Zawsze możesz do mnie przyjść, porozmawiamy na każdy temat, razem znajdziemy wyjście z każdej sytuacji, nawet, gdyby wydawała się przysłowiowym 'końcem świata'.
Jesteś miłością mojego życia, najcenniejszym skarbem. CUDEM.....
Mama

Korzystając z okazji pozwól, że zostawię tu swoje życzenia dla Ciebie, choć to dopiero jutro

Kochanie, z całego swojego matczynego serca życzę Ci...

...zdecydowania i siły,
wiary w samego siebie
umiejętności mówienia 'nie'
trafnych zdarzeń losu
przyjaznych twarzy wokoło siebie

...wrażliwości,
na krzywdę
na okrucieństwo
na miłość

...zachłyśnięcia się
 życiem, aby stało się Twoją najwspanialszą przygodą
nieodkładaną decyzją na 'potem',bo pamiętaj 'potem'
może być już zwyczajnie za późno lub co gorzej
może nigdy nie nadejść
Żyj i spełniaj siebie w każdej dziedzinie
na każdym etapie swojego życia

...odkrywania
tego co ważne
co najistotniejsze w życiu człowieka
rób tak, żeby nikt przez Ciebie nigdy nie płakał
(chyba,że będą to łzy szczęścia)
poszerzania wiedzy i swoich możliwości
wiary w siebie i jutro
nadziei

...oczywiście
szczęścia
spełnienia marzeń
radości
tylko wzajemnej miłości
obyś nigdy nie zaznał krzywdy, odrzucenia

...i tego wszystkiego
czego teraz nie wymieniłam
a Ty sam sobie życzysz
niech Twoim się stanie

Kocham Cię <3

Mama



sobota, 12 grudnia 2015

A teraz usiądę sobie wygodnie
I z boku na życie spojrzę
Przeczytam od nowa wszystkie
Pominięte instrukcje
Przypomnę zapomniane twarze
Pogrzebię we wspomnieniach
Wrócę na ścieżki dawnych dróg
Zastanowię się i na spokojnie
Wszystko jeszcze raz sobie
Starannie przemyślę
Może gdzieś wrócę lub
Ciekawością prowadzona
Niezatrzymana pójdę dalej
Nie wiem
Pomyślę

" Mój widok z okna "

Lubię tak stanąć sobie przy oknie
Zobaczyć świat przez szybę
Zatracić się w tym
Oddzielonym obrazie
Nie patrzeć na czas
Tylko ja i on
Mój obraz tak dobrze widoczny
Codziennie mi znany przez
Oczy dobrze zapamiętany
Lubię tak stanąć sobie przy oknie
Zatracić się we własnych myślach
W sobie samej
Uspokoić duszę wyciszyć serce
Spędzić ten czas tylko we dwoje
Tylko ja i on
Mój widok z okna


" Dziewczynka z mojej klatki "

Codziennie ją mijam
Wracając z pracy
Siedzi samotnie z głową
Smutnie opuszczoną
Jej wzrok nieobecny
Nie pokazuje na twarzy
Żadnych emocji jej
Oczy unikają konfrontacji
Mechanicznie cicho
Wypowiedziane sąsiedzkie
'Dzień dobry' brzmi pusto
Obco i 'wytresowanie'
Nie widziałam aby na jej
Ustach kiedykolwiek
Uśmiech zagościł takie
Małe smutne dziecko
Zawsze sama siedzi na
Schodach naszej 'klatki'
Z nikim nie rozmawia
Siedzi i czeka
Pozostawiona sama sobie
Siedzi w swoim sterylnym
Świecie zamknięta bez klucza
Na szyi bez możliwości
Do domu wejścia

Może dziś gdy ja zobaczę
Przysiądę obok i zapytam
Zwyczajnie co słychać może
Na talerz zupy ją zaproszę

" Nocna mara "

Kiedyś nagle mi się przyśniłaś
Pojawiłaś się nagle tak znienacka
Zmąciłaś sobą mój spokój
Nagrzeszyłaś tym pojawieniem
Moja dusza uległa zatraceniu
Moje myśli były na ciebie skierowane
Niestety sen odszedł gdy noc
Się porankiem zakończyła
Znikła dziewczyna która cały
Mój sen sobą zabarwiła
Patrząc rano w filiżankę kawy
Widziałem w niej jej odbicie
Zabrała mi wszystkie myśli
Zmąciła rozum najgorzej że
Utraconą marą mi się wydała
Bo jak mam ją znaleźć skoro
W głowie wszystkie sny przejrzałem
I w żadnym jej nie znalazłem

Strapiony ołówek do ręki wziąłem
Pomyślałem może ją sobie z
Pamięci odrysuję i powołam do
Swojego życia choć na chwilę
Na papierze zatrzymam
Zamknąłem oczy i narysowałem
Piękną dziewczynę ze snu

" Inna wigilia "

Niedługo usiądziecie wszyscy
Do rodzinnego stołu pięknie
Nakrytego i bogato zastawionego
Wymienicie życzenia przełamiecie
Wigilijny opłatek
Uśmiechnięci będziecie razem
Ten wyjątkowy dzień celebrować
Radować się i wspólnie kolędować
Postawicie puste nakrycie dla
Niespodziewanego gościa
Jednak on nie przyjdzie
Nie skorzysta z tego zaproszenia
On pójdzie do jadłodajni tam
Gdzie tacy jak on bezdomni
Wspólnie połączą w ten wieczór
Swoje serca

To z nimi zje przygotowaną strawę i
Przełamie zgrabiałą ręką opłatek
To z nimi szepnie cicho życzenia
Patrząc na pierwszą gwiazdę
Wzruszony przytuli oczyma
Widok świątecznego drzewka
I zatęskni w myśli za domem

No właśnie my powoli pięknie już stroimy nasze domy, podwórka. Nasze myśli krążą wokół nadchodzących świąt. planujemy zakupy w myślach pakujemy najbliższym prezenty. Oddajemy się porządkom, chaosowi 
tej całej naszej krzątaninie. W końcu stroimy stół, ubieramy choinkę, stawiamy puste nakrycie... Ciekwe czy ktoś kiedyś z niego skorzystał?

Alex

" Wilk "

Chciałabym jak wilk
Niezależnie przemierzać szlaki
Samotnie najczęściej nocą
Wędrując niczym niezatrzymana
Lubić podobnie jak on
Trzymać się samotnie z boku
Unikać zgiełku i tłumów

Podziwiam jego mistyczność
Jak z wdziękiem porusza się
Pozazmysłowo nie prosząc
O skupieniu na sobie uwagi
Nieoswojony pozostaje
Nadzmysłowy wręcz magiczny

Jest przepiękny, co by o nim nie mówić jest majestatyczny. ma w sobie ten niepowtarzalny urok.
Najpiękniejsze w nim jest to, że zawsze wzbudza różne emocje, przeważnie złe, jednak od zawsze oddajemy mu nasz szacunek. W naszej kulturze jest od zawsze.......

Alex

" Szklanka mleka "

Podobnie jak kot
Ze wszystkich trunków
Najbardziej uwielbiam mleko
To za nim wysyłam
Swoje spojrzenie i w
Sklepie na półce od razu
Namierzam swój produkt ulubiony

Ten kto mnie zna
Zawsze właśnie nim
Mnie częstuje ja z ochotą
Nigdy go sobie nie odmawiam
Uwielbiam o każdej porze
Mały kubeczek mleka wychylić
Podobnie jak kot uwielbiam mleko

Każdy z nas ma coś, co lubi, a ja naprawdę uwielbiam mleko <3

Alex

" Rozstanie "

Co się z nami stało
Gdzie podział się nasz duet
Kiedy zgubiliśmy siebie
Czy wtedy kiedy zanikło
Między nami słowo
Czy wtedy kiedy umarł
Pomiędzy nami dotyk
Kto pierwszy podjął decyzję
Naszego rozstania
Kto pierwszy odrzucił myśl
Ponownego spotkania
Czy opadły między nami
Już wszystkie emocje
Czy jesteśmy oczyszczeni
Z tego uczucia i jesteśmy gotowi
Wystawić nowe puste karty
Na szukanie czegoś nowego
Kogoś innego
Tu zgodnie milczymy
Więc nawet odpowiedzi
Umarły ciszą wypowiedzi

" Tusz "

Łzy odbarwiły tusz
Absurdalnie to brzmi
Bo jest wodoodporny
Przekłamane podobnie
Jak my i nasza historia
Miała byś wieczna i trwała
A zmyły ją już pierwsze łzy
Cóż kupując następny
Tusz dokładniej przeczytam
Jego ulotkę podobnie
Zrobię wybierając kogoś
Sercu bliskiego

" Odludnie "

Kiedyś
Mała dziewczynka która
Lalkami chciała się jeszcze
Długie lata bawić
Czerpać radość z beztroski
Swojego szczęśliwego dzieciństwa
Biegać po łące skakać na skakance
Bawić się w klasy nie ponosić
Odpowiedzialności dzieckiem być
Wtedy
Dorosła w jedną noc
nie chciała już żyć
Zagubiła się poplątała
Niczym w pajęczynie mucha
Długo motała się i
Rany swoje goiła
Nigdy się z tym nie pogodziła
Potem
Nigdy w nic już nie uwierzyła
Nieufnie wycofała się ukryła
Taki niewidzialny klosz nałożyła
Zabiła w sobie w to co wierzyła
Pogrzebała marzenia i chyba
W duszy pogrzeb swój wyprawiła

Dziś
Żyje choć nie istnieje
Mniej mówi więcej pisze
Przeklina dzień swojego
Naznaczenia choć nie
Planowała takiego scenariusza
Nigdy sobie nie wybaczyła

Wszystko można wyrzucić .....oprócz wspomnień one jak bumerang wracają. Szczególnie doskwierają nocą, późną.....wracają i w sercu pieką.....
Życzę, aby te bolesne kiedyś już tak.....nie piekły
Alex

piątek, 11 grudnia 2015

" Lalka "

Ciało odstąpiło od walki
Opadło bezwładnie
Odpięło sznurki chęci
Pustka wypchała
Hałas myśli
Wypatroszone wnętrze
Zastygło w bezruchu
Apatia przejęła kontrolę
Nad wolą życia
W oczach pokazała
Się prosta linia
Nagłej śmierci

" Płacz "

Oczy utonęły dziś w
Morzu płaczu
Zroszone delikatną
Rosą stłumionej żałości
Wypłynęły jak wodospad
Wielkiej Niagary

Bezszelestnie
Samotnie
Płyną
Toną w nadmiarze
Przeźroczystej krwi duszy
Wypłukują ból z serca
Głęboko ukryty

" Ta noc "

Kiedy zapadnie już
Moja ostatnia noc
Ty anioła po mnie wyślij
Niech bezpiecznie zabierze
Mnie w jej mrok
Pamiętaj
Nie płacz po mnie
Oszczędzaj swoje łzy
Wspomnij tylko najpiękniejsze
Me słowa które w hołdzie życiu
Po sobie złożyłam
Pamiętaj te wszystkie
Najpiękniejsze chwile
Gdy uśmiech ubierał
Mą twarz
Uśmiechnij się patrząc
Na księżyc i pomyśl
Ciepło o kimś kto
Kiedyś przypadkiem tu był
I uwielbiał z ogrodu
Kolorowe bratki

" Ona "

Pod osłoną nocy dumnie
Swoje oczy ukazuje a
W mroku jej sylwetka
Widoczna jest ledwie w zarysie
Nie dodaje jej to uroku
Potępiona przez życie
Źle oceniona przez ludzi
Prężnie kroczy równym
Stabilnym krokiem
Zawsze pewnie wyciąga po
Ludzkie życie swoje ręce
Zimne skostniałe które
Tłumią ostatnie tchnienie
Zabierając nadzieję
Tłamszą wbijając w ziemię

Pozbawiona obycia
Uzależniona od zadawania
Bólu cierpienia przemierza
Samotnie swe szlaki
Zostawiając łez pełne oczy

" Parka "

W podrzędnej bramie
Tuż za rogiem
Tajemnicza para
Umówiła się na schadzkę
Namiętnością pogrążeni
Myśleli że są niezauważeni
Z czułością i dzikością
Pośpiesznie ubrania swe
Bezwstydnie zdjęli
Chłopak się podporządkował
Owej damie biernie
Spełniając dyktowane
Warunki prawie jak na żądanie

Ona jak nieujarzmiona
Wzięła chłopaka w obroty
Po wszystkich rzuciła
Od niechcenia swoje
Spojrzenie i odeszła
Kołysana na wysokich
Seksownych obcasach

" Szaleństwo słowem pisane "

Huraganem nazywam szaleństwo
Myśli w swojej głowie
Ono jest dzikie nieujarzmione
W jedno miejsce nigdy nie położone
Tańcuje od wieczora do rana
Bałagan i chaos totalny wprowadza
Sama niekiedy już nie wiem co
Mi naprawdę w tej głowie siedzi
Burzy mi spokój adrenaliną
Wszystko popędza nie ma spokoju
Szaleństwo karuzeli rozwala
Układankę tego co poukładane

Jednak uwielbiam ten zawrót
Rozkołatanych jak pociąg myśli to
One mnie tworzą składając mój
Szalony autograf z zapisanych słów

" Ten starszy Pan z ławki "

Starszy pan codziennie
Na parkowej ławce przysiadywał
Z głową w dół pochyloną
Siedział tam godzinami ze
Swoją samotnością obcował
Przysiadał na niej co rano
Kiedy ludzie pędem mknęli
Do pracy szkoły przed siebie
Siedział cichutko nie patrząc
Nikomu z mijanych go ludzi w oczy
Przesiadywał też popołudniu
Kiedy dzień w połowie zmianę
Swoją świętował a ludzie obładowani
Pośpiesznymi zakupami trącali go
Od niechcenia swoimi siatkami
Widzieli go również z wieczora
Choć mroźna już przecież pora
By siedzieć tak samotnie w parku
Nikt jednak nie zatrzymał się ani nie
Zapytał czy wszystko u niego w porządku

Później już nikt go nigdy nie widział
Nie było już tego starszego pana
Którego wszyscy z ławki przecież znali
Zniknął ze swoją nieodczytaną historią
Ze swojej ulubionej ławki

" Trening "

Pięść cios znowu wymierzyła
Precyzyjnie nos rozwaliła
Zahaczyła o oczy i łuk rozwaliła
Kolejne uderzenie wymierzone
W usta wypłukało z niej zęby
Dramat za ścianą rozgrywał się
Codziennie kat rozwydrzony
Jak w obłędzie trenował ciosy
Na struchlałej ze strachu żonie
Nikt nigdy nie zapukał w ścianę
Prosząc o spokój i ciszę
Od lat żona za treningowy worek służyła
Bił ją za wszystko za zupę za dzieci
I za to że z pracy ponoć przed czasem
Wróciła spóźniona
Wiedzieli sąsiedzi wiedziała policja
Rodzina też po cichu szeptała
Od lat trwała w tej rodzinie gehenna
Nikt nie apelował o pomoc i ratunek kobiecie
A kat codziennie swoje mięśnie bezkarnie
Na rodzinie trenował ponieważ nikt
Nie oponował i go nigdy nie powstrzymał
W swoich praktykach szedł coraz dalej i dalej
Terroryzował rodzinę straszył sąsiadów
Policja bezradnie rozkładała ręce
Od niechcenia przyjmując kolejny meldunek
Nie jechała tam jednak nieść ratunek
Tylko na odczepnego bo telefon zadzwonił
I trzeba było sporządzić notatkę
I kto wie ile jeszcze trwałby ten
Dramat gdyby któregoś razu nadludzka
Siła poderwała się w tej kobiecie gdy dzieci
Swoje skatowane zobaczyła
Swoją duszę w siłę zebrała
I chwyciła to co pod ręką akurat miała
Oddając sprawiedliwość za swoje lata


środa, 9 grudnia 2015

" Wyciszenie "

Potęga żywiołów we
Mnie się skryła
Uczucia emocje
Schowane jakby
Przed zimą
Niekiedy czuję ich siłę
Czasami chowam
Pod kołdrą swoją
Samotną wrażliwość
Nie chcę wtedy istnieć
Chcę pobyć sama ze
Sobą w ukryciu takiej
Bezpiecznej kryjówce
Z dala od zgiełku tłumu
Otaczającego mnie świata

" Biedaczysko "

Obdarty strój leciwe łachmany
Przykryły twą duszę
Idziesz wzrokiem innych trącany
Spojrzeniem odrzucenia popychany
Już nikt nie pamięta złotej raczki
Która za darmo po sąsiedzku
Naprawiała wszystkie awarie i
Nikt nie krzyczy za tobą 'Romek'
Mijany od niechcenia słyszysz
'Dzień dobry' choć kiedyś byłeś
Ponoć tak przez wszystkich lubiany
Gdy pożyczką na wieczne
Oddanie wspomagałeś i kieliszeczek
Na rozluźnienie polewałeś
Dziś nikt już Twej dobroci nie pamięta
Skończyły się do ciebie wyprawy
Nikt nie puka w drzwi szukając
Serdecznej porady
Po co komu biedak który chleb ze
Śmietnika wybiera i żeby przeżyć
Puszki po pijakach zbiera targając
Wózeczek ręcznie wykonany

Nie widzą w tobie człowieka tylko
Śmieszne dziwadło brudne które
Pod klatką wydziela bezdomnym
Kotom mleko dzieląc się z nimi
Chleba ostatnim kęsem szkoda
Że ludzie tak szybko zapominają
Otrzymaną dobroć

Życiówka, niestety ile jest takich osób, zapomnianych, zgłuszonych......
Alex

" Anioł nad miastem "

Usiadł anioł po dniu zmęczony
Na obrzeżach miasta
Z góry wieżowca popatrzył
Na budynki które tak szczerze
Umiłował w duchu podziękował
Za to co dziś dokonał
Kogo dobrocią swą wspomógł
Przyjrzał się w te oświetlone
Okna domowego zacisza
Gdzie śmiertelnicy prowadzą
Swoje ziemskie życie poczuł
Dziwne ukłucie w serce
Choć aniołowie przecież
Nie rozumieją żalu

Rozmarzył się siedząc pośród
Nocy ciemnej jak smoła
Pomyślał że jego anielskie
Serce tęsknotą chyba woła
Troszkę to obce mu uczucie
Ponieważ już dawno w niebie
Wytresował swoją emocjonalną
Duszę uodpornił ją na uczuciowe
Walki śmiertelnych

Ten to zawsze ma ręce pełne roboty.....przynajmniej przy mnie ....zawsze coś
Alex

" Namiętność podlana winem "

Choć to nie sobota
Chodź wypijemy butelkę
Czerwonego wina niech
Procent zmąci nam krew
Wzburzy ją może duszę
Nam rozchmurzy
Zatracimy się w niepamięci
Alkoholem i żądzą namiętności
Dziko napadnięci będziemy
Sączyć trunek w kolorze
Krwi aż do samego rana
Nie mówiąc nie myśląc o
Tym co jutro tylko całując
Nasze jednym rytmem
Splecione ciała

Zaszalejemy i pójdziemy
Na całość nie myśląc
Co przyniesie nam przyszłość
Po co tłumić powściągliwość
Przecież raz się żyje
Do odważnych świat należy
Uwiedź mnie sobą potargaj
Namiętnością me zmysły
Poddajmy się tej uroczej chwili
Zgrzeszmy bezwstydnością
A rano nieśmiało posądźmy
O to wszystko czerwone wino

Ach te nasze zmysły, emocje, co one z nami robią...jak one potrafią rubasznie grzeszyć

Alex

" Żebranina "

Nie będę żebrać o twoje
Względy nie będę prosić
I się żalić że nie widzisz
Jak zabiegam o ciebie
Niczym o powietrze
Nie poproszę o uwagę
Nie będę leżeć na podłodze
I lizać swojej duszy rany
Dusząc się bezgranicznym
Zerwanym ze smyczy płaczem
Nie powiem tysięczny raz
Jak bardzo cię kocham
Wypluję miłość jak zużytą
Wyrobiona gumę

Naładuję serce niczym pistolet
Nabojami z emocji
Wymierzę w swoje serce
Niech wypali i na milion
Części je rozwali niech
Zachowa mą duszę
Nie upodli jak zmuszając
Do dalszego żebractwa

O życiu słów kilka

W ramionach Ukryło się człowieczeństwo Przytulne przetrwało wieczność O życiu słów kilka... chciałam jabłko dostałam ogryzek miało...