Śmiercionośna panienka
To przez nią
Tyle oczu płacze
To ona ten ból w
Duszy świdruje
Żalem potęguje i
Upływem Czasu
Nie uspokaja
Zimnym dotykiem
Nas głaszcze jakby
Naszą czujność
Uspać w niewiedzy
Niezawinionego
Cierpienia chciała
Zabawia się naszymi emocjami
Szasta żalem i smutkiem
Na prawo i lewo
Nie wzrusza jej
Nasze kamienne
Przy grobie oblicze
Bawi się rozjuszona
I ani myśli poprzestać
Tej bezsensownej
Wyliczance
Postawiona naszym
Krzykiem do pionu
Na chwilkę milknie
Skruszona