Jesienne lewitowanie słowa- zbiorowego autorstwa
Po kątach śpią tęsknoty...
takie niewinne jak dziecko.
Cisza wokoło-smutek trwa.
Nieposkładane myśli się czają,
aż zniknie z nich kurz
i płynie deszczowa ballada,
kochanków uśpionych jesiennym wiatrem
- ukołysanych śpiewem odlatujących żurawi.
Zawirują parasolki na wietrze
i mimochodem liście wyszepczą
-kochamy jesienią złote łzy
i snem wciąż malowane,
strudzone są pieszych powieki.
Gdy złoty kobierzec podepczą,
zanim ze śpiączki wybudzą -duszę.
W jesiennej złotej skrusze,
obmyje im twarze płacz
-jak obmywa mydło ręce.
Dla nieskazitelnej czystości myśli,
warto jest zmoczyć powieki,
rzęsom nawilżyć korzenie czasu.
Ubrać się w słabości!
Poskładać ciało po całości!
Dnia powszedniego zagubionego życia,
syto zjeść, chleb powszedni
-w mleku solidnie namoczony!
Wzmocnić nim zaspaną duszę,
by miała siłę tworzenia...
I tarczę ochronną przed zranieniem
zarzucić na ramię jak plecak.
Pójść przodem, byle dalej...
-Podążąć w stronę słońca
i splunąć przez lewe ramię
by licho nie słyszało.
Spojrzeć w świata różne strony,
mając cichą nadzieje na
przespanie myśli suchych, wyzutych,
ocalenie z popiołu niebytu.
Nadejdzie wszak nam niebawem,
uchwycić rąbek naszej tajemnicy.
Czas rozliczenia z Bogiem
-jest oczywisty jak umieranie,
jak duszy naszej zmartwchywstanie,
narodziny darem śmierci obdarzone.
Więc kochajmy za wczasu,
nim ranek nam zaświta,
póki jeszcze trwa bal
-tańczących liści na wietrze.
Zabawny ptaków wieczorny trel,
jak latawce minionego lata
-przypomina nam o uścisku
kochanków, w miłosnym uniesieniu.
Jak leniwe mruczące koty,
rano ze snu wyrwane
-budzimy się od niechcenia,
wydarci z fantastycznego natchnienia.
Sen na rzęsach zawieszony
-jest oznaką wielowymiarowego uniesienia
Pisali: Gabriela Jarmolińska, Henryk Siwakowski,
Alexsandra
Dawidowicz i gościnnie Barbara Czeczot:) oraz oczywiście
Ja- A.J Lunaitte
Nasze, niedzielne nocne nad długopisem wierszowanie, przyniosło taki wierszyk.
Dziekuję, za zaproszenie. Było mi bardzo miło klecić z Państwem to różne słowa...